Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Zwykła codzienność niezwykłej Fundacji


Fundacja Kocia Mama działa w oparciu o Statut. Wiadomo, każda organizacja musi spełniać ustalone administracyjnie wymagania, żeby forma i zakres jej pracy były przejrzyste, logiczne i właściwie pojmowane - jest to wymóg nałożony odgórnie, ale uważam, że każda forma działalności wolontariackiej mająca jako wsparcie możliwość realizacji swych celów poprzez zbiórkę 1% podatku, powinna być  bardzo rygorystycznie przestrzegana. KRS to nie tylko wpis w ewidencji, statut OPP to ogromne zaufanie jakie fundacja otrzymuje w prezencie od Rządu, a także od przeciętnego podatnika. Operując pieniędzmi społecznymi, nie możemy traktować ich jako danych nam w prezencie. Jest to wsparcie na inicjatywy, które są najważniejsze w naszej pracy na rzecz poprawy losu bezdomnych kotów, edukację dzieci, rozwój Fundacji.
 
Tematami administracyjno-urzędowymi zajmuje się Prezesowa. Tu wszystko przebiega sprawnie i bez problemu. Sprawozdania, rozliczenia, księgowość, czyli cała praca biurowa, która mnie, Szefową nudzi, irytuje i kompletnie nie interesuje. Mam Anulę i Panią księgową, a co za tym idzie święty spokój i idealny porządek w dokumentach.

Ale jest jeszcze jedna bardzo ważna kwestia dotycząca Fundacji: nasze kocie paciorki czyli kodeks moralny jaki obwiązuje w Kociej Mamie - tego pilnują wszystkie dziewczyny.
Nie wiem jak to się dzieje, że kocie przykazania stały się cenniejsze niźli wszelkie kodeksy i regulaminy.
Każda  nowa wolontariuszka jest solennie uprzedzana: od nas nie ma ucieczki, jesteśmy jak narkotyk, przenikamy do krwi głęboko. Szefowa jest dobra, wyrozumiała i ma dużo cierpliwości ale wpada w straszną złość w dwóch przypadkach: kiedy ktoś ją okłamie z premedytacją albo kiedy zmarnuje społeczne pieniądze. Wtedy kończą się wszelkie sympatie, nie ma ulgi dla nikogo. Nie ma żadnych wyjątków, droga jest zawsze jedna: kłamczucha musi z Fundacji odejść, a marnotrawca naprawić błąd. Jest to twarde rozwiązanie, ale jedyne słuszne, mając na uwadze tempo, rozmach i zasięg działania FKM. Rada Nadzorcza, Zarząd czy też Szefowa nie mają w nawale zajęć czasu na weryfikację morale wolontariuszek, tego punktu kodeksu kociego przestrzegamy najbardziej - musimy być pewne siebie nawzajem, być oparciem, monolitem. Inaczej staniemy się towarzystwem wzajemnej adoracji i skończymy jak inni w marazmie niemocy, nieefektywne, roszczeniowe, rozgoryczone, zawistne o cudzy sukces.
 
Kiedy witamy nową dziewczynę w grupie, wszystkie jak jeden mąż przekazują najważniejsze informacje: nie wahaj się przed zadawaniem pytań, mów czego nie wiesz, co Cię niepokoi. Jesteś nieśmiała? Zapomnij o tym! Przy Szefowej szybko się wyrobisz! Nie byłaś nigdy w Radiu? A w telewizji? Tu jest szybka szkoła życia, nie ma czasu na nieśmiałość, Szefowa biega jak opętana a my za nią! Mówisz, że się nudzisz? Niebawem będziesz narzekać na brak czasu, już coś Ci Szefowa wymyśli, przestaniesz uprawiać farmę na fejsie, zobaczysz, po miesiącu zaczniesz rozumieć co znaczy hasło: ktoś mi kradnie czas! Czy nam to przeszkadza? Wcale, my już nie umiemy inaczej! Kiedy Szefowa nie wymyśla zajęć, każda ogląda się nerwowo, pyta z niepokojem: a może stało się coś o czym nie wiemy?
 
Tu ciągle padają nowe pomysły, rodzą się akcje, kampanie. Kiedy Szefowa ma za dużo zmartwień, jedzie jakieś koty złapać na leczenie, albo planuje wyprawę po bezdomne na drugi koniec Polski. Taki ma pomysł na stres. Po co mamy się nudzić, mieć puste domy tymczasowe? Kiedy jesteśmy tak skuteczne, pomóżmy i innym, dobroć nie boli. Szybko zmienia się mentalność, światopogląd, ocena rzeczywistości. My jej nie zaklinamy na naszą modłę, my robimy swoje, a efekty przytłaczają niejedną zawistną osobę. Wszędzie nas pełno, znaczy ludzi Fundacji, bo jesteśmy kreatywne, ale z nami się wspaniale działa, a jeszcze lepiej pracuje i bawi.
 
Wszystkie są radosne, spełnione. Przecież robimy rzeczy wyjątkowe i każdy nawet najdziwniejszy pomysł ma błogosławieństwo Szefowej! My nie znamy słów "nie da się", "zbyt trudne", "nie do wykonania". Masz pomysł - do dzieła, łączymy siły, pracujemy na sukces. Nieważne, że autorką jest koleżanka. Jesteśmy dumne z jej powodzenia, szczęścia.
 
Bardzo skrócony kurs przeszły dwie nowe dziewczyny: Renata i Monika.
Zgłosiły chęć bycia domem tymczasowym, a jak jest w rzeczywistości?
Po rozmowie z Emilką już było dobrze! Wiedziały, że jest to dla nich właściwe miejsce, słusznie wybrały FKM .
Teraz czeka je rozmowa z Szefową, a ta ciągle zajęta! Pytają Emilkę czy tak zawsze bywa? Że kolejność jest odwrotna, dostały koty, wyprawkę, pracują już w Fundacji a nie znają Izy! Jak to tak? Dziwne i to bardzo!
-Spokojnie -trzyma rękę na pulsie Emmi -nauczcie się bycia z nami, Iza wie wszystko, ma rzetelne informacje, przyjdzie czas na spotkanie. Ma teraz inne zajęcia na głowie, najważniejsze są koty i prawidłowa praca. Jest lato, najgorszy czas dla Fundacji.

Mija tydzień i drugi, wreszcie jest  wolniejsza chwilka, więc pada hasło: dziewczyny kończymy porządki w siedzibie!
Przychodzi niezła ekipa: Paulinka, Karolina, Zuzia no i obie nowe dziewczyny Renia i Monisia z synem, Sebastianem.
Jak z bajki zjawia się Agnieszka -mało, że kociara, fanka Fundacji, to jeszcze super fotografka i mieszka obok Kociej Mamy - jakoś tak dziwnie każdemu jest po drodze do Izy!
 
I dołączają co rusz nowe dziewczyny. Problemy rozwiązują się same, bo w grupie raźniej się pracuje, a i skala może być większa.
Bardzo szybko Renia poczuła fundacyjny grunt pod stopami, objęła wall Sympatyków na fejsie. Promuje FKM, adopcje, aukcje - przepadła jej nieśmiałość, chęć stania w cieniu. Renia już prym wiedzie, opowiada o pracy Fundacji, problemach, planach. Kolejna asystentka Szefowej - już nikt ich nie liczy.
Magda - prezesowa śmieje się czasem, że Iza ma tylko prawe ręce i wszystkie pracowite!
 
Monika wraz z dziećmi pielęgnują kocięta, ale mają trudne zadanie, bo ich dom jest schronieniem dla kotów pooperacyjnych, z urazami.
Monisia świetnie sobie radzi, jest bardzo kompetentna i ma duże doświadczenie. Predyspozycje psychiczne też są wyjątkowe, umie ocenić realnie sytuację, stan kociaka i podejmuje właściwe decyzje. To bardzo mi ułatwia pracę, bo powstał przez przypadek dom tymczasowy dla chorych kociaków, a takie są wyjątkowo cenne .

A po godzinach, kiedy nie są w pracy, gdy nie sprzątają kuwet czy siedziby, Szefowa zaprasza na kolejny program, jaki od lat dla kącika Cztery Łapy Tv Toya nagrywa o Fundacji nasza Kamilka - jeszcze jedna kobieta żyjąca przy Fundacji. Przez te wszystkie lata bycia razem, zdążyła dzieci wychować, poznać Kocią Mamę od kuchni, z jej marzeniami, rozczarowaniami, zwycięstwami i upadkami. Jest z nami, bardzo pomaga, bo dzięki takim kobietom odważnym, które pokazują nowe sposoby działania, my mamy łatwiej.
Dzięki nim, udaje nam się dotrzeć z naszym przekazem do coraz większej liczby osób, które później powtarzają za nami: kochaj koty, szanuj, to wyjątkowe magiczne stworzenia... Nie usypiaj... Nie wyrzucaj... Masz problem? Zadzwoń! Po to jest Fundacja!
 
Wpis: 9.09.2013