Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Zmiany


Powiem tak, życie nie pozwoli mi na nawet odrobinę nudy, zawsze musi się wydarzyć coś, co wykluczy sen spokojny bez koszmarów czy lęków. Najczęściej bywa tak, że przyczyną bezsenności jest niestety moja ukochana Fundacja i atrakcje jakie mam z tego tytułu. Teraz, mając ponad sto kociaków w domach tymczasowych, samodzielnych, zdrowych, nauczonych bycia z ludźmi i oczywiście czystości, takich które bezbłędnie korzystają z kuwety, i trzydzieści małych smarków, które jeszcze zależne są od kotek matek oraz kilka, którym obiecałam schronienie przed zimą, nagle zostałam bez dość znacznego wsparcia adopcyjnego, które miałam dzięki pomocy pracowników sklepu zoologicznego Leopardus.
Obie koleżanki przestały w nim pracować, więc automatycznie zaprzestano przyjmować kocięta do woliery, która pełniła rolę punktu adopcyjnego. 
Niestety wraz z odejściem  dziewcząt zostałam bez ważnej i istotnej pomocy. Koty i kociaki, dzięki trwającej kilka lat współpracy, miały szansę na fajne domy. Szczególnie te starsze, niekiedy po przejściach lub koty oddawane do adopcji w parach, za sprawą współpracy ze sklepem, szybko znajdywały domy.
 
Teraz, świadoma liczby futrzaków, które oczekują w domach i tych, które powinnam zabezpieczyć przed zimą, przypominałam wulkan, który za moment wybuchnie. Oczy wszystkich z nadzieją, że jak zwykle znajdę wyjście z opresji, skierowane były na mnie. Nie padły żadne komentarze odnośnie nowej sytuacji, nie było rozmów, dyskusji, zapytań ale czułam, że atmosfera jest napięta i każda wolontariuszka z niepokojem czeka co też znowu tym razem wymyślę.

Trzeba zachować spokój. Kiedy głowa zajęta jest złością, myśli nie mogą być jasne. Odrzuciłam emocje i zaczęłam chłodno analizować sytuację. Cóż, nie pierwszy raz życie rzuca mnie na głęboką wodę, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, widocznie z jakiegoś powodu muszę zmierzyć się z kolejnym problemem. Przemyślałam sprawę i zadzwoniłam do Emilki:
- Emilko, rób proszę plakat, rozwiesimy na mieście, mamy dużo życzliwych lecznic, sklepów i punktów, gdzie stoją puszki fundacyjne. Rozmowy adopcyjne prowadzić będą wolontariuszki, które są najbardziej dyspozycyjne i na bieżąco wiedzą gdzie które koty siedzą! Damy radę jak zwykle.
 
Plakaty powstały w tempie błyskawicznym, niebawem pojawią się na mieście.
Jestem wdzięczna obu Magdom za wieloletnią współpracę i wystawiłam dziewczynom piękną laurkę.
Zbyt mocno cenię przyjaźń, bezinteresowną pomoc, szczere sympatyczne relacje, bym nawet dla dobra fundacji przestała realnie, uczciwie oceniać rzeczywistość. Bezstronność zawsze była dla mnie najważniejsza, szczególnie jest ważna na tak delikatnym polu, jakim jest aktywność wśród społeczności kociarzy i ludzi z nimi powiązanych.
 
Wpis: 21.09.2016