Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Ze specjalną dedykacją dla opiekunek kotów


Koty są obecne w moim życiu od zawsze. Będąc dzieckiem w moim domu rodzinnym uczyłam się opieki nad psami i papugami. Miałam też kota, chomika, rybki, nawet ślimaka i żaby. Zresztą żaby były powodem mojej pierwszej kary, jaką otrzymałam za miłość do zwierząt. Moja mama nie wytrzymała nerwowo, kiedy przyniosłam pewnego jesiennego dnia do domu pudełko, z którego przez przypadek uciekło ponad 50 żab.
- Iza, bój się Boga, co ty dziecko wyprawiasz?!
Po chwili wpadła w gniew.
- Co to za pomysł? Zabieraj natychmiast to paskudztwo!
Szmata, którą dostałam przez plecy, potwierdziła jednoznacznie, że przekroczyłam granice matczynej wyrozumiałości.
- To wszystko wina babki! Więcej nie pojedziesz tam na wakacje! Robisz się taką samą dziwaczką jak moja matka. Z niej już się śmieje się cała wieś, bo wszystkie zwierzaki ma kalekie, świniaki na 3 łapach, kaczki kulawe, ślepe krowy... Normalnie dwie wariatki, wstyd dla rodziny!!!
Nawet nie płakałam, mrucząc cichutko:
- A ja i tak kocham najbardziej Babcię.
Pozbierałam żaby, wróciły zimować do parku. 
Właśnie Babcia, prosta kobieta ze wsi, zasiała we mnie miłość do zwierząt, szczególnie kalekich.

Kiedy powstała Kocia Mama, jednym z priorytetowych działań stało się ograniczanie populacji poprzez sterylizacje i kastracje.
W tym zakresie opiekunowie kotów mogą liczyć na bardzo dużą pomoc - wypożyczamy sprzęt do bezpiecznego odłowienia na zabieg, kontenery do transportu, kenele, jeśli takowe są potrzebne. Ania udziela wszelkich niezbędnych instrukcji.
 
Bywa że i Fundacja włącza się w interwencje. Generalnie nie jesteśmy brygadą do zadań specjalnych. Koty najszybciej łapane są przez karmicieli, bowiem przychodząc na kocią stołówkę czują się bezpieczne, tracą czujność, nie przeczuwają podstępu. 
Włączamy się w interwencje tylko w wyjątkowych sytuacjach: kiedy opiekunowie są w wieku bardzo słusznym, są jedynymi zainteresowanymi losem kotów, są chorzy bądź niesprawni. Są to czynniki niezależne i one decydują o pomocy.
 
Najlepiej jest, kiedy jedziemy na miejsce akcji i wszystko przebiega sprawnie i szybko. Koty głodne odławiane są błyskawicznie.
Niestety częściej mamy do czynienia z kompletnie innym scenariuszem: zwierzaki mimo zakazu zostały nakarmione. 
Efekt jest zawsze taki sam: opiekunowie się tłumaczą jak dzieci, że nie mają wiedzy o innych karmicielach, a my złe i rozgoryczone mamy świadomość straconego czasu i już wiemy, że przed nami kolejne wizyty. Czy ten schemat musi być powielany tak często?
 
Sądzę, że teraz, w okresie największego natężenia łapania kotów, należy uświadomić zainteresowanym potencjalną współpracą opiekunom najważniejsze aspekty działania wolontariuszy Kociej Mamy:
1. Wszyscy działamy za darmo.
2. Wolontariuszki pracują zawodowo, mają rodziny, dzieci, prywatne życie.
3. Nie pobieramy opłat za pomoc w interwencjach.
4. Nie posiadamy żadnych dotacji czy też pomocy finansowej ze strony jakichkolwiek urzędów.
5. Utrzymujemy się z darowizn i odpisu 1% od podatku.
6. Transport - bilety oraz paliwo - opłacamy z budżetu prywatnego znaczy domowego.
7. Sprzęt fundacyjny jest własnością firmy, został zakupiony ze środków własnych.
8. Pracujemy oczekując respektowania zaleceń, wytycznych i nakazów.
9. Wszystkich chętnych do poprawiania naszej pracy zachęcam bardzo do podjęcia podobnych działań, ale pod własnym szyldem. Nie przemawia przeze mnie buta, tylko gniew wywołany marnowaniem czasu moich wolontariuszek, zaangażowania, lekceważenie ich próśb i apeli. 
10. Jednocześnie przypominam po raz kolejny, że jeśli znajdują się pod opieką karmicieli kocie matki z dziećmi, FKM pomoże z ich adopcją, eutanazja nie jest wskazana. Świadoma adopcja to jedyny słuszny sposób ograniczania populacji kotów bezdomnych, zabijanie zawsze jest oznaką słabości i złej kondycji organizacji mającej przecież w Statucie działania na rzecz poprawy losu wolno żyjących kotów.
 
Wpis:  19.04.2015