Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Zanim nadejdą deszczowe dni


Schyłek lata początek i jesieni to pora, kiedy mamy najwięcej pracy, zgłoszeń kociąt do zabrania, przeprowadzenia interwencji...
Nadal w społeczeństwie pokutuje przeświadczenie, że wszystkie koty bezdomne trzeba koniecznie zabrać przed zimą do domu. Ludzie zapominają o fakcie, iż koty to zwierzaki dzikie, nie każdy chce socjalizować się z ludźmi. Skoro żyły obok nas karmione przez kilka lat, to widać im taki status bardzo odpowiada. Ale człowiekowi jest bardzo trudno pogodzić się z faktem, że zwierzę ma prawo wyboru. My jesteśmy ambasadorem tych nieszczęsnych futrzaków, ostatnią deską ratunku, działamy w oparciu o racjonalne przesłanki, oceniając faktyczną sytuację zawsze z korzyścią dla braci mniejszych.
Głuche na dziwne argumenty, że kot zmarznie, że w domu mu lepiej.
 
Karmiciele często otwierają szeroko oczy, kiedy niby ich super łagodny wychowanek zabrany nagle z podwórka, bezlitośnie demoluje im dom skacząc w popłochu z okna na okno.
-No wie pani - zdumienie zawsze jest ogromne  - a tak się ładnie łasi, ociera o kolana kiedy stawiam mu miseczkę z karmą...
- Tak, tylko wtedy czuje się wolny i panem sytuacji - zawsze może schronić się na drzewie czy wskoczyć na dach...
- No tak...
 
Telefony dzwonią jesienią częściej. Ludzie robią zimowe zapasy, a my upychamy po domach ile się da kociąt... Nadal sytuacja daleka jest od stabilnej, nigdy nie wiemy co usłyszymy odbierając telefon...
 
Tym razem starsza pani, prawie 80 letnia, z zaburzeniem błędnika. czyli sama wymagająca opieki, prosi o pomoc dla dwóch kotek podwórkowych i ich dzieci. Z relacji wynika, że obie matki są dzikie, a maluchy raczej niesamodzielne.
Po konsultacji Magda idzie na wizję lokalną, bo życie nauczyło nam cedzić otrzymywane informacje. Już nie raz małe niesamodzielne kocię było w istocie dorodnym futrzakiem w wieku odpowiednim na przeprowadzenie zabiegu sterylizacji... Każdy widzi czasem tak, by było wygodniej dla niego...

Z całej opowieści zgadza się tylko jedno: faktycznie pani wiekowa bardzo, nieporadna, wskazana jest zatem pomoc Kociej Mamy.
Reszta wygląda mniej różowo. Kotki są dwie, mocno dorosłe, jedna dzika, a druga kontaktowa ale ślepa na jedno oko. Maluchy tylko trzy i raczej bliżej 9 tygodni czyli ostatni moment do ewentualnej socjalizacji, bo za chwilkę będą kochały i doceniały uroki bycia kotem wolnym.
 
Decyzja mogła być jedna: pomożemy kocice złapać i zawieź na zabieg, ale wrócą na znane sobie podwórko. Nie przesadza się starych drzew i nie przenosi też kotów, kiedy ich życie nie jest w żaden sposób zagrożone. Maluchy przyjmiemy do Fundacji i postaramy się nauczyć jak być wzorowym kotem nakolnkowym. 
 
Po latach pracy, nauczone doświadczeniem, staramy się wyciągać wnioski ułatwiające nam współpracę z karmicielami. Dlatego takie i podobne wizytacje odbywają wolontariuszki, które kochają koty ale są bardzo rozsądne, ich osąd rzeczywistości jest dla mnie podstawą do planowania pracy fundacyjnej.
 
Wpis: 16.10.2013