Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Z fundacyjnej poczty


Z oficjalnej skrzynki mailowej Fundacji korzysta okazjonalnie kilka wolontariuszek. Wysyłają maile z prośbami o wsparcie, zapraszają na wydarzenie i imprezy przez nas organizowane. Jest to dla nas najwygodniejsza forma kontaktu w fundacyjnych sprawach. Jednak żeby panował porządek, na poczcie rządzi Basia. To ona generalnie odpowiada  za wszelką prowadzoną w imieniu organizacji korespondencję. Jest to jedno z  trudniejszych zadań, wymaga ogromnego opanowania, rozsądku, taktu i obiektywizmu.
 
Tym razem przedstawię tylko fragment lektury, na jaką my jesteśmy skazane. Myślę, że te teksty są wymowne i tłumaczą nasze wzburzenie będące następstwem takich wiadomości.
  
"Witam, wczoraj rozmawiałem telefonicznie z Panią Wiola. Zwracamy się z prośba o pomoc w leczeniu Lilu zwanej Lilka lub Ruda :) Kicia adoptowana w Warszawie w styczniu 2009. Co dalej od 3 4 lat gdzieś intensywnie walczymy . Pierwszym objawem było prychanie smarkanie wydzielina rzadka gęsta aż w końcu z krwią :( Nikt nie wiedział co jest nikt. Trafiliśmy na konowała tak to określę, przepraszam za określenie konowała nie weterynarza :( Pani podejrzewała Lillu o wszystko od kociego Hiva po koci katar utratę odporności. Kilka razy w roku zastrzyki antybiotyk no było Lepiej , na jakiś czas. Pani stwierdziła ze tak jest tak i nie zmienimy nic więcej Ostatnio kiedy juz czuła sie fatalnie zabrałem ja do innej kliniki , tam gdzie ją sterylizowaliśmy ( zgodnie z umową adopcyjną ) Pierwsze pytanie Pani Doktor a to tu z tym zębem ???kłem , kieł jest ułamany :( Diagnoza była trafna , ułamany kieł ,stan zapalny , przetoka i cała sytuacja stąd. A Pani u której byliśmy wczesniej stwierdziła no tak ułamany kieł , ale ona nie wolno żyjaca to po co jej on tu sie nic nie dzieje. Usuneliśmy kieł , było dobrze przez jakieś 3 tygodnie , katar smarki wróciły :( masakra. Kolejna seria Antybiotyków , badanie krwi , rtg ..i nic jesteśmy w punkcie wyjścia. Stan w którym się znajduje do zapewne następstwo całej tej akcji z kłem tylko co się dzieje?? Zalecono wziernikowanie noska pobranie wymazu itd.... ale tu zatrzymaliśmy się pod ścianą..brak funduszy :( I stad nasza Gorąca Prośba do fundacji o pomoc. Wiem ze macie Państwo zaprzyjaznione kliniki może ktoś coś gdzieś Klinika gdzie liczymy Lile zadeklarowała ze może się z Państwem w tej kwestii dogadać Kicia ma 8 lat , mówiąc szczerze może( oby nie ) ma więcej już niż mniej tego żywota ale zasługuje na spokojna staroć , jesteśmy odpowiedzialni za nią jest pełnoprawnym domownikiem , ma kolegę Franka , dobrze jej Tu z Nami człowiekami Jak pomyślę ze tyle lat cierpiałą głownie przez ząb bo ktoś widział kasę a nie kota pacjęta uh Zrobiliśmy co mogliśmy co dalej... Czeka nas przeprowadzka , wydatki wydatki wydatki Córka od września do szkoły wydatki itd itd itd... a budżet w rozsypce Dlatego zwracamy się z Gorąca prośba o pomoc.. PROSZĘ
Ps.
podeślę całą historie leczenia z kliniki Witolińska i fotki książeczki"

Kolejna perełka
 
"Dzień dobry,
zwracam się do Pani z prośbą i pytaniem jednocześnie w imieniu Społeczności Terapeutycznej Ośrodka Monar... 4 m-ce temu znaleźliśmy na ulicy małą kotkę, którą postanowiliśmy się zaopiekować. Kotka według lekarzy ma 6-8 miesięcy i obecnie jest w ciąży (podobno ma 5 młodych kotków). Powinna już rodzić. Lekarz sugerował, że może być konieczne cesarskie cięcie z uwagi na jej młody wiek, jednak nie stać nas na zabieg. Pacjenci ośrodka nie pracują, jesteśmy finansowani
przez NFZ, więc nie mamy szans na pokrycie kosztów. Dotychczasowa opieka weterynaryjna pokrywana była z dowolnych składek. Zaproponowano nam wizytę w Lecznicy "Żyrafa". Tam uzyskaliśmy informację, iż możemy ubiegać się o bezpłatne wykonanie zabiegu, ale tylko za pośrednictwem/na zlecenie Państwa Fundacji. Nasza podopieczna próbowała uzyskać pomoc, ale chyba mało skutecznie. Uprzejmie proszę o wskazówki i informacje, na jaką pomoc możemy liczyć z Państwa strony."


Jeszcze jeden, podobne wiadomości otrzymujemy przynajmniej trzy w tygodniu.

"Dzień dobry
Ze wzg na przeprowadzkę do dużo mniejszego mieszkania zmuszeni jesteśmy oddać dwa koty do adopcji, nikt z naszych znajomych nie może pomóc, w schronisku odmówili przyjęcia. Proszę o pomoc w znalezieniu dla nich domu.
Są to dwie kocice 8-10 letnie Lilianna i Muszek- wszyscy wołają na nią Gruby. Koty całe życie spędziły w domu, korzystają z kuwety. Są spokojne i łagodne. Gruby jest strachliwy, na każdy gwałtowniejszy czy głośniejszy ruch ucieka i się chowa, ale to straszny pieszczoch. Bardzo proszę o pomoc, musimy znaleźć dla nich dom do końca przyszłego tygodnia."
 
 
Takie i inne listy mamy wątpliwą przyjemność czytać. Są rozmaite, pisane w różnym tonie - jedne są prośbami, inne to chłodne żądania, ale bywają przypadki gróźb i niekiedy oszczerstw.

Koty wydajemy podpisując umowę adopcyjną. Każdy opiekun ma świadomość, że przed upływem miesiąca może oddać kota do FKM i nikt nie będzie miał żalu ani najmniejszych pretensji. Uważam, że jest to sytuacja bardzo komfortowa dla obu stron, a dodatkowo chroni kota. Tym sposobem zabezpieczamy się na wypadek ewentualnej alergii, braku właściwej socjalizacji ze zwierzakami już obecnymi czy też trudności aklimatyzacyjnej mruczka w nowym domu.
Uważam, że oferując takie warunki adopcyjne, mamy prawo do weryfikacji potencjalnych chętnych na adopcję kota.
 
Od kilku lat prowadzimy edukację, kampanie i akcje społeczne. Wszystkie te działania mają jeden, najważniejszy dla nas cel: uświadomić, że kot to nie zabawka, dożywa 20 lat, wymaga określonej diety, opieki weterynaryjnej i troski, że podobnie jak człowiek narażony jest na różne alergie i choroby wynikające z upływu lat, że nie jest mordercą małych dzieci, ani żadnym zagrożeniem dla matek oczekujących na potomstwo.
Staramy się wyjaśniać zachowania i reakcje kota w komunikacji codziennej, jego obyczaje i potrzeby.
Szukamy świadomych opiekunów, ale to nie oznacza, że jesteśmy w swych oczekiwaniach oderwane od rzeczywistości.
Trudno nam jednak zachować spokój, kiedy życzeniem potencjalnego opiekuna jest kociak najlepiej rudy, mały i na cito potrzebny, miło by było gdyby jeszcze miał znamiona jakieś rasy bądź dłuższą sierść.
 
Kolejny temat niezwykle trudny i delikatny, to wszelkie prośby o wsparcia finansowe dla kotów właścicielskich. Sugeruję, by wszyscy którzy zamierzają wystąpić do Fundacji o pomoc pieniężną, poznali treść Statutu, który reguluje naszą pracę.
Fundacja nie może ponosić odpowiedzialności za brak wyobraźni opiekunów futrzaków. Nie będziemy opłacać operacji ratujących życie, ponieważ kot wyskoczył przez nieosiatkowany balkon czy  zabiegu cesarskiego cięcia, bo kotki nie wysterylizowano na czas. Przypominam, 1%, który otrzymujemy od naszych darczyńców, przeznaczany jest tylko i wyłącznie na pomoc kotom bezdomnym. 

Przytoczyłam tylko kilka przykładów na bezduszne traktowanie swoich pupili.
Będąc obecną w społeczności kociarzy od ponad 20 lat ze zdumieniem stwierdzam, że  pracy, szczególnie tej edukacyjnej przed nami jeszcze ogrom. Marzę, by doczekać dni, kiedy stwierdzenie "To tylko kot" przestanie być obecne w naszym społeczeństwie.
 
Wpis: 26 04.2016