Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Wszystko jest po drodze

 

Nowy rok zaczął się niezwykle pracowicie. Na początek wypad do Konstantynowa, do Danki, by zabrać od niej koty.
Trzy bardzo zapchlone i zaniedbane pojechały do lecznicy na przebadanie. Magda dawno już nie widziała kociaków w tak złym stanie. Niby jeden z nich miał założoną na szyję obróżkę, ale nie sądzę, by były kiedykolwiek odrobaczane, brzuchy miały podejrzanie wydęte. Nie jest to sezon na maluchy po dziko żyjących kotkach, stąd nasuwa się wniosek, że podrzutki w piwnicy Danki to dzieci domowej kotki.
Przyjechały z nami do Łodzi też dwa koty dorosłe. Jeden z nich, czarno-biały, lekko wystraszony, jest raczej mało kontaktowy, bo mimo że przebywał w domu, nie wykazywał chęci do bliższej znajomości z człowiekiem. Miał do towarzystwa jeszcze dwa koty i chyba taki układ był dla niego najlepszy. Danka, oprócz zabrania go do domu, by nie koczował pod blokiem, nie była w stanie w nawale swoich prywatnych zajęć zapewnić mu swojego towarzystwa, tak więc kot nie jest przyzwyczajony do codziennej domowej krzątaniny i zgiełku charakterystycznego dla codzienności.
Jak się potoczą jego losy? O tym zdecyduje Magda po obserwacji w domu tymczasowym.
Przywiozłyśmy też Rudego, super miziaka w wieku bliżej nie określonym, z pewnością jest to dorosły kocur, oczywiście nie był wykastrowany. Historia jego bezdomności owiana jest tajemnicą, krążyły opowieści, że miał kiedyś właściciela, ale ten umarł.
Kot mieszkał pod blokiem, tułał się, wszyscy go karmili, ale nikt nie wyrażał woli by zapewnić mu dom. Kiedy zdecydowałam się zabrać go do Fundacji, nagle na pocztę kociomaminą przyszło zapytanie o los rudego kocura.
Dziewczyna napisała, że się o niego martwi, karmiła kota codziennie i była ogromnie zdziwiona, gdy pewnego dnia zniknął. Nie musi się niepokoić, ą sądzę, że raczej powinna być nam wdzięczna. Mimo braku informacji o dokładnym wieku kota i mimo hipotetycznych problemów z potencjalną adopcją, zdecydowałyśmy się na przyjęcie do FKM.
To, że jest rudym kotem, rokuje bardzo dobrze, bo ludzie lubią tak umaszczone koty, ale ne mamy pewności jakie będzie zainteresowanie adopcją.
Rok 2014 jest kolejnym rokiem zmian, odtąd bowiem wszystkie koty wychodzące spod skrzydeł Fundacji będą szczepione profilaktycznie szczepionką zabezpieczającą przed kocim katarem i panleukopenią, czyli oprócz podstawowych dotąd odrobaczeń, odpchleń, likwidacji wszelkich chorób skórnych i zabezpieczenia przed rozmnażaniem, koty otrzymają jeszcze jeden prezent na nową drogę życia.
Wiem, że bardzo często padały zarzuty pod moim adresem, że nie decyduję się na szczepienia profilaktyczne, miałam świadomość, że nie jest to dobre rozwiązanie, ale cóż jak zwykle tego rodzaju decyzje związane są przede wszystkim z kondycją finansową firmy i budżetem, jaki mam do dyspozycji.
Kiedy corocznie przez domy tymczasowe przewija się prawie 800 kotów nie jest rzeczą łatwą znaleźć fundusze na wszystkie związane z nimi potrzeby.
Przypominam przy każdej okazji, że wolontariusze pracujący w Fundacji nie otrzymują wynagrodzenia, ale i też nie ponoszą żadnych nakładów finansowych na rzecz naszych rezydentów. Cały ciężar utrzymania od zawsze jest tylko i wyłącznie na moich barkach. Faktem jest, że dziewczyny mając świadomość poziomu wydatków, nie stoją bezczynnie, ale każda, która tylko posiada jakiekolwiek zdolności manualne, zgłasza chęć produkcji gadżetów na aukcje i kiermasze.

Jest to dla mnie ogromna pomoc, bo w ten sposób mamy bardzo dużą ofertę przedmiotów, jakie ucieszą każdego kociarza. To także kolejny ewenement jaki wyróżnia Kocią Mamę spośród innych organizacji prozwierzęcych - zjawisko tak mocnej integracji i identyfikacji. Korporacje organizują specjalne szkolenia, by wypracować takie zachowanie wśród pracowników, u nas dzieje się to samoistnie, wręcz automatycznie, dlatego możemy realizować tak dużo rozmaitych projektów i akcji.

 

Wpis: 7.01.2013