Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Wszystko do nas wraca

 

Koty! To wszystko przez nie - nieraz mam ochotę powiedzieć! Przez te futrzaki moje życie jest takie nieprzewidywalne, zwariowane ale i kolorowe, ciekawe i w sumie fajne.

Bo czy taki ktoś jak ja wytrzymałby w rutynie życia? Nie oszalał licząc zwyczajne dni? Nie mam cierpliwości na trwanie, odkąd pamiętam gonię czas, a moi przyjaciele robią to ze mną, bo inaczej kończą nam się wspólne tematy i zainteresowania, a co za tym idzie, często brakuje ochoty na spotkania, bo o czym tu rozmawiać? Kiedy ja przez, z powodu i dzięki mruczkom mam tylu fantastycznych znajomych i pomocników, którzy zabiegają o dobro FKM? Nie będę jak inni narzekać na codzienność, bo ona jest taka jaką sobie sami kreujemy!


Dziewczyny, które ze mną pracują, dzielę na dwie grupy, przed Fundacją i po jej założeniu. Mnie samą to czasem przeraża: ile lat już są ze mną?! W sumie wiele z nich tu wyrosło! Przyszły jako młode nieśmiałe dziewczyny z planami, marzeniami, których same się bały, a z biegiem lat przeobraziły się w spełnione, wykształcone, odważne kobiety.
Moje powiedzenie: "Możesz mieć ile zechcesz, to zależy od Ciebie" zawsze dawało im energię do działania. Nigdy im nie powiedziałam: już sobie daj spokój, nie żądaj więcej!
Jak się mało chce, ma się niewiele, tyle się zdobywa na ile się umiemy odważyć. Dlatego zawsze byłam dumna, kiedy pytały: Sądzisz, że dam radę? Że podołam? A czemu nie? Odpowiedź była zawsze jedna: Próbuj, jakby co pomogę! I pomagałam, a one stawały się coraz odważniejsze, pewne siebie i co dla mnie najcenniejsze: świadome swojej wartości.
Dzięki temu FKM to organizacja, gdzie kobiety noszą dumnie głowy, są przebojowe i ekspansywne, ale nie zatracają wrażliwości i czułości, tak potrzebnej w naszej działalności.

Skąd się znalazła wśród przyjaciół fundacji Biblioteka Pedagogiczna?
Ona była od początku, tylko dotąd się nie złożyło, żeby o tym napisać.


Iza zwana Rudą poznała mnie z Justyną, a ta spytała nieśmiało, czy może się włączyć w działanie. Też mi pytanie - roześmiałam się!
Fundacja raczkuje dopiero, pomagaj mi Justynka, pomagaj!
I się zaczęło.
Justyna zabrała plakat i puszkę, potem zorganizowała kiermasz świąteczny.
Co jakiś czas Iza biegła opróżnić puszkę z datków, zanieść materiały promocyjne i tak mijały lata.
Cicho,miło, spokojnie.
A potem się Justynka zakochała, potem przyszło dziecko i na czas macierzyństwa przekazała opiekę nad Fundacją i puszką koledze, ale stanowczo zapowiedziała: Jak wrócę przejmuję opiekę nad FKM.
I tak się stało.
Pracujemy razem kilka lat i rewelacyjnie nam się układa.
Justyna jest bardzo zadowolona, bo z nami nie ma żadnych problemów, roszczeń co do form wsparcia ani  nacisków. Włączamy się w jej projekty na zasadzie gości, ona zna środowisko więc zostawiamy jej właściwą promocję FKM.
Jest kociarą, trafiła do mnie za ich sprawą i  została, bo odnalazła płaszczyznę dla siebie.
Świetnie łączy miłość do kotów z pracą bibliotekarki i z celami statutowymi Fundacji czyli edukacją.


Teraz z okazji Dnia kota w Bibliotece było Święto - kocia wystawa, czytane były wiersze Juliana Tuwima i wzniesiony toast  mlekiem za zdrowie kota.
Super wydarzenie, niezapomniane przeżycie dla dzieci i zarazem  doskonała zabawa.
No i była Fundacja: Iza i Magda - nasza kocia delegacja !



Cieszę się bardzo, że ta lokomotywa tak pędzi, wsiadają do niej coraz to nowe dziewczyny, koty, pomysły, wydarzenia, akcje.
Ja tylko liczę kolejne wagony, ale też się czasem gubię, bo tego coraz więcej, więcej... i nie da się zliczyć... a kocia lokomotywa pędzi jak szalona do stacji: Kocie szczęście!

Po to właśnie powstała FKM!!!

 

Wpis: 18.02.2013