Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Wietrzny poranek na ulicy Dmowskiego


Trochę dobrej woli i koci los może nie być taki zły. W bloku przy ulicy Dmowskiego koty znalazły swojego "anioła" – panią, która je karmi, leczy i pilnuje, by okienko w piwnicy było otwarte. Niestety nawet w tak dogodnej sytuacji pojawia się zawsze problem wyjątkowej "dzietności" kotek.

Kiedy więc karmicielka usłyszała o naszej Fundacji, zwróciła się z prośbą o pomoc w sterylizacji kotki znajdującej się pod jej opieką. Fundacyjna pomoc, chociażby w sterylizacji jednego kota, jest ogromnym odciążeniem dla karmiciela.

Postanowiliśmy więc zadziałać szybko, tym bardziej, że istniało duże prawdopodobieństwo, że kotka, pomimo wczesnej pory roku, jest już kotna.


I tak we wietrzny sobotni poranek nasza ekipa stawiła się na miejscu. Wybraliśmy bardzo wczesną porę karmienia, by - po pierwsze - zapewnić sobie uwagę kotki, po drugie - ze względu na mniejszy ruch na osiedlu.

Zeszliśmy do piwnicy, gdzie przekonaliśmy się że pani podchodzi odpowiedzialnie do opieki nad wolno żyjącymi kotami - mają one zapewnioną regularnie sprzątaną kuwetę i myte miski, co zapewne tłumaczy stosunkowo pozytywne nastawienie mieszkańców bloku do kocich lokatorów.
Pomimo, że naszym celem było złapanie jednej kotki, akcja trwała stosunkowo długo, gdyż najpierw do klatki-łapki weszły, bardziej ufne od dorosłej kotki, dwa kociaki. Niestety okazały się one zbyt dzikie, by skierować je do adopcji i równocześnie zbyt młode, by można było je wysterylizować. Za trzecim razem mieliśmy więcej szczęścia i do łapki weszła kotka, na którą czekaliśmy. Po wypuszczeniu kociaków z powrotem do piwnicy zawieźliśmy kotkę na sterylizację. Weterynarze potwierdzili, że kotka rozpoczęła marcowanie wyjątkowo wcześnie.

Teraz kicia jest już po zabiegu, dochodzi do siebie w fundacyjnym domu tymczasowym i niedługo wróci pod opiekę karmicielki.

 

Wpis: 11.02.2011