W andrzejkowy wieczór w klubie Andy może i nie było dużo ludzi, ale w sumie nie ma tego co by na dobre nie wyszło.
My jako Fundacja jesteśmy ciągle zabiegani, przytłoczeni nadmiarem spraw jakie na nas spadają, non stop nadrabiamy zaległości, więc kiedy okazało się, że publiczność nie dopisała i wybrała inne imprezy andrzejkowe, nawet było nam to na rękę. Zwyczajnie mieliśmy czas dla siebie.
Jesteśmy jak koty, szybko przystosowujemy się do nowych sytuacji, więc i tym razem zamiast mieć niesmak, albo malkontencić, skorzystaliśmy ze wspólnego spotkania i bawiliśmy się świetnie w swoim gronie. Dwie wróżki nasza kocia Malina i prawdziwa Dorota miały pełne ręce roboty. Malina-oczywiście skrzywienie fundacyjne-wróżyła na koty, o kotach, z kotami - więc monotematycznie można by powiedzieć, ale za to śmiesznie, dowcipnie i zabawnie.
Oczywiście jak na wieczór andrzejkowy przystało, było lanie wosku i tańce. A przede wszystkim relaks dla nas ogromny i kolejna mile spędzona impreza.