Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

U schyłku lata - małe przemyślenia Szefowej


Latem wszystkie dziewczyny mają pełne ręce roboty. Mimo że są wakacje, tempo pracy nie spada, uwijamy się jak w ukropie, choć nasza kocia gromada się rozrasta, jakoś proporcjonalnie przybywa zajęć, dziwna sytuacja.
 
Ania wypożyczająca sprzęt długo wierciła mi przysłowiową dziurę w brzuchu, że kuleje wydawanie akcesoriów, a co za tym idzie i odławianie dzikich, bo łapek jest zbyt mało, przydałoby się więcej kenneli, transporterów. No pięknie! 10 pułapek na stanie, ale skoro ma ulec poprawie jakość pracy, trzeba dokupić rzeczy, o które dopomina się Ania. 
Nie wiem czy inne organizacje tak chętnie dzielą się z opiekunami sprzętem co FKM, ale sama nazwa już nas obliguje do pracy na innych zasadach. Skoro ludzie chcą się włączać w działanie, my musimy zapewnić wszelką pomoc. Pamiętam, jak było mi kiedyś trudno pomagać bezdomnym. Nie każdy umie łapać dzikie koty w ręce, mając do dyspozycji tylko ręcznik i refleks. Nie wiem jakim sposobem udawało mi się przechytrzyć koty, które są z reguły niezwykle czujne. Mam świadomość jakich często musimy używać wybiegów, by własnego pupila włożyć do kontenera, szczególnie, gdy on ma inne zdanie i nie chce współpracować. Teraz działa nam się przy optymalnym ryzyku własnym.
Zakupiłam więc kolejne 10 sztuk klatek i Ania wreszcie jest wniebowzięta. Poczekam, aż inna wolontariuszka zacznie zgłaszać potrzeby w kwestii sprzętu, na razie mam ciszę na pokładzie, ale taką przed burzą, bo znając moje dziewczyny, zaraz coś wymyślą.
 
W myśl Statutu mamy walczyć z bezdomnością i niechcianymi miotami, ale jak to wprowadzać w życie, gdy nie posiada się odpowiednich sprzętów? Przecież nie mogę udawać, że ludzie poradzą sobie z łapaniem bezdomnych na zabieg bez potrzebnych akcesoriów, takich jak klatka-łapka i kontener. 
Skoro zachęcamy społeczeństwo do aktywności i włączania się w opiekę nad kotami, a najważniejszą formą jest zabezpieczenie przed rozmnażaniem, trudno wymagać, by przeciętny karmiciel ponosił wydatki rzędu 600 zł, by kupić sprzęty do tego celu niezbędne.
Komfort pracy jest wyznacznikiem świadomości, ale i kondycji firmy. Dlatego jako Szefowa staram się, by ludzie z nami związani mieli świadomość, że oprócz porady mogą liczyć na fizyczną pomoc.
 
To my, jako FKM, prosimy o 1 %. Całość przeznaczana jest na opiekę, leczenie, zabiegi, ale istotną pozycją w budżecie jest również zakup sprzętu.
Klatka kennelowa, w której koty regenerują siły po zabiegu kosztuje w zależności od wielkości od 120 zł do 300 zł, do tego w komplecie wypożyczamy kuwety i transportery. Koszt kuwety to od 20 zł do nawet 200 zł, a kontenerów od 35 zł do 100 zł.
By użyczać sprzęty, a także przeprowadzać interwencje, muszę niestety mieć po kilkadziesiąt sztuk każdego rodzaju sprzętu.
Są to niebagatelne kwoty. Od samego początku inwestowałam w przedmioty pomagające łapać koty, także z troski o bezpieczeństwo obu zaangażowanych stron, zarówno kota jak i jego opiekuna. Zwierzę w obliczu nowej, nieznanej dla siebie sytuacji reaguje atakiem. Mamy osiągnąć cel, ale nie być pokąsanym, ponieważ rany po pogryzieniu przez kota goją się długo, a także zawsze istnieje zagrożenie wścieklizną.
Kultura pracy ulega poprawie, sądzę, że wieloletnia edukacja wreszcie przynosi efekt i sprzęty wracają do Fundacji umyte i zdezynfekowane chlorem. Musimy pamiętać, że koty migrują, są mimo woli przekaźnikiem bakterii, wirusów i zarazków. Pchły, kleszcze czy świerzb są najłagodniejszą formą, jaką mogą zarazić się inne koty.
Kaliciwiroza, panleukopenia w połączeniu z kocim katarem, na który standardowo już przeleczamy wszystkie przyjmowane koty, mutuje w formy, z którymi trudno walczyć, nawet posiadając tak fantastyczne kadry weterynarzy.
W obliczu nowych form i objawów, a przede wszystkim efektów chorobowych nieraz jesteśmy bezradni. Dlatego tak szczególny nacisk kładziemy na czystość i higienę pracy, minimalizujemy tym samym możliwość wystąpienia epidemii.

Laik obserwując działanie FKM widzi zdolność adopcyjną, skuteczność interwencji, edukację.
W cieniu pracują osoby, które opiekują się kotami w domach tymczasowych, rękodzielniczki, które zabiegają, by przedmioty na aukcje były non stop interesujące dla potencjalnych nabywców oraz graficzki, które służą swoim talentem bezdomnym. 
Pomysły Emilki, Marty czy Magdy mają bezpośrednie przełożenie na jakość opieki DT. Tak, tak to nie frazes, ich umysły, a moja gospodarność i umiejętność bycia dobrym menadżerem zapewniają leczenie i opiekę na taką skalę. 
By przyjmować koty i utrzymywać obecny standard w DT, musimy same zarabiać, wsparcie z 1% byłoby niestety niewystarczające.
Sądzę, że ludziom z nami związanymi należą się te słowa, muszą mieć świadomość jakie to jest duże obciążenie emocjonalne i ogromna odpowiedzialność. 
 
FKM to przede wszystkim jedność, tu nie ma miejsca na eksperymenty, na niekonsultowane decyzje. Funkcjonujemy jako grupa, nie ma i nie było tu miejsca na indywidualne kariery, tak jak wolontariat jest podstawą działania. 
 
Wpis: 18.08.2014