Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Tym razem opowieść z cyklu: Nie mieści się w głowie!


W centrum Łodzi, nieopodal kościoła św. Anny jest kamienica i podwórko, a na nim mieszka kotka, może i kilka. Jedna z nich właśnie urodziła małe kocięta. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, znamy przecież setki takich miejsc.
Nie wiem jak ludzie są usposobieni tam do kotów, czy przeganiają je czy karmią, ale chyba nie ma napiętych stosunków, skoro egzystują tam i nawet się rozmnażają. Przydałaby się akcja, żeby wyłapać to towarzystwo na zabiegi, niechby żyły sobie dalej. W końcu to teren starej Łodzi, kamienice, komórki, śmietniki, są pewnie szczury i myszy. Koty więc tam muszą żyć koniecznie, żeby panowała równowaga w ekosystemie.

Kilka dni na podwórku słychać było płacz kociaka. Nie wiadomo, czy wychodził z gniazda chcąc poznać najbliższe otoczenie i kiedy gubił drogę, wołał matkę rozpaczliwie? Może kotka przenosiła kocięta w bezpieczniejsze miejsce i małe zapodziało się nieopatrzenie? Nikt już nie dojdzie prawdy, ona sama się nam ujawni wcześniej czy później, przypadkiem... Zawsze tak jest.

Dwie siostry, kociary znalazły pewnego dnia małe kocię, które zostało napełnione ziemią!!! Tak, dobrze napisałam. Kocię nie było brudne ziemią z podwórka, jak to się dzieje w momencie, kiedy małe smarki buszują na mokrych grządkach czy rabatach, poznając kamienie, kwiatki, patyki i gałęzie. Ktoś bardzo pomysłowy w swojej zwyrodniałości specjalnie, chcąc uciszyć małe kociątko, zatkał mu pyszczek twardą ziemią.

Dziewczyny znalazły je kompletnie wycieńczone, zmaltretowane, umierające...
W lecznicy otrzymały kontakt do FKM. Telefon do Emilii i włączamy się do akcji. Szybkie rozeznanie w Fundacji, który dom jest gotowy na przyjęcie maleństwa i wybór pada na Magdę, jak zwykle z przyczyn oczywistych - zawsze ktoś jest w domu, więc biedak będzie pod kontrolą.

Pierwsze godziny były dramatyczne, kocię walczyło o życie, my starałyśmy się mu w tym pomóc. Dostawał kroplówki, sole mineralne, Magda karmiła je strzykawką na siłę, wiedziałyśmy, że przełyk i gardło ma bardzo obolałe jeszcze, ale ta ziemia musi z niego wyjść, masowała jelita, nagrzewała brzuszek.
Walka trwała dzień, czekałyśmy w którą stronę przechyli się szala. Życie czy TM? My się nie poddajemy, kocię jedzie na kolejną kroplówkę, wszyscy walczą!
Nie jest tak, że Magda dostała kocię i reszta dziewcząt zajmuje się własnym życiem. Wszystkie jak jeden mąż dopytują: Magda, jak maleństwo? W czym Ci pomóc?
Ja mogę tylko zapewnić kompleksową opiekę medyczną w jednej z naszych najlepszych lecznic, świetną karmę, a dalej to już los musi zdecydować czy daje kociakowi szansę.
 
Rano Magda pisze wszystkim: kocię samo wstało i poszło do miski! Je aż mu się głowa trzęsie! 
Opadły emocje, czyli obrażenia nie były rozległe ani nieodwracalne, pięknie! Cieszy się cała Fundacja!
Brawo kocię! Brawo Magda!

Szczęśliwe zakończenie, ale czy faktycznie? Czuję wstyd po raz kolejny za nas, za ludzi. Tyle lat powtarzam: nie dręczcie zwierząt, obojętnie czy jest to kot, pies, ptak, żaba...
Kiedy nastąpi przełom w świadomości? 
To wszystko działo się nieopodal kościoła...
Był taki człowiek kiedyś, nazywał się Franciszek i pochodził z Asyżu, dlaczego duchowni pomijają to milczeniem? To jest argument, przykład, że już setki lat temu był ktoś kto teraz powinien być wzorem na te czasy!!! Może bardziej skierujmy swe nauki na uczucia, a nie tylko na posiadanie pięknych przedmiotów. Skoro człowiek ma rozum i serce, powinien wiedzieć jak żyć, by się inni za niego nie wstydzili, a tak... Nadal płaczemy ze złości, gdy znajdujemy zabitą kotkę z dziećmi, połamane koty, zawiązane torby foliowe z małymi, dopiero co urodzonymi maleństwami. 
Chce się stanąć i krzyczeć: Ludzie! Co wy robicie?
 
Wpis: 27.05.2013