Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Tym razem czwartek!


Jestem przesądna ! 
Trudno, każdy ma jakiś defekt.
Siadam, kiedy się wracam po zapomniany przedmiot, raczej unikam przechodzenia pod drabiną, zawsze się łapię za guzik, gdy widzę kominiarza. Wierzę w magię czarnego kota, liczb i dni, stąd każdy 13 przynosi mi  niezmiennie szczęście a ulubiony dzień to środa, zawsze spotyka mnie wtedy coś niezwykłego!
Fundacją rządzi także tradycja, mamy swoje hasełka komunikacyjne, skróty myślowe pomagające w pracy i organizacji. Każda dziewczyna wie, że w poniedziałek nie zaprząta się głowy szefowej, chyba, że nadchodzi jakieś fundacyjne trzęsienie ziemi bądź kumulują się problemy. Ten dzień z zasady przeznaczony jest na rozmowy z lecznicami, planowanie tygodnia i gaszenie pożarów, jak to zawsze po weekendzie bywa.
Kiedy po dwóch tygodniach atrakcji z górnej półki, wykończona nerwowo, napisałam na grupie: Niech Was ręka Boska broni do mnie dziś dzwonić o dziwo był spokój. W myśl powiedzenia, jaki poniedziałek taki każdy następny dzień, z optymizmem weszłam w nowy tydzień. 
 
Ale złudna to była cisza. Jaśmina szefowa Filii Piotrków  wytrzymała tylko albo aż do czwartku. Wieczorem wyszeptała zabijesz mnie, mam kota z interwencji!
Miałam zgłoszenie z myjni samochodowej, dzwonił pracujący tam mechanik, kot bardzo poturbowany, nie wiemy co na tym etapie jest okaleczeniem a co urazem wynikającym z genetycznej deformacji. Fundację poleciła mu siostra, weterynarz, praktykuje w Łodzi, więc nas zna. 
Wstrzymałam oddech, a dzwonił też do innych? Nie jesteśmy jedyną organizacją działającą na terenie miasta. Dzwonił, ale wszyscy odmówili. Jak to? Co więc robią? W sumie zadaję pytanie pro forma, bo znam odpowiedź. Wiem jak wygląda życie społeczne na terenie Piotrkowa i z jakimi problemami codziennie boryka się dziewczyna. Są faktycznie i inni, mają piękne loga, bardzo przemyślane strony internetowe, są widoczni w sieci, wszędzie tam gdzie panuje słowna zadyma, gdzie można bezkarnie pomówić, przypiąć łatkę, skrytykować, to jest przecież niezwykle łatwe! Piszą ckliwe opowieści, takie wyciskacze łez, skutecznie zbierają pieniądze od przejętych uczciwych ludzi. Trudno darczyńcom mieć za złe ich ufność, wiarę, przecież trudno żyć wietrząc wszędzie podstęp i obłudę. A jednak! Powiem szczerze, działają na odrobinę innych zasadach niż Kocia Mama. Przyjmują koty w sumie zabezpieczone, to na innych spoczywa ciężar związany z odrobaczeniem, szczepieniem, przebierają w futrach jak w ulęgałkach, dają szansę tym, co rokują na szybką adopcję i niemałe wsparcie. Przeważnie są to koty ładne, zdrowe, kolorowe,niekiedy ze znamionami rasy, takie które nie generują horrendalnych wydatków. Przyjemna jest taka praca społeczna. A wszystkie bidy połamane, chore elegancko kierują do Kociej Mamy albo z przykrością oznajmiają, że niestety z uwagi na brak środków nie są w stanie pomóc.
A Jaśmina lata po całej gminie, zbiera ledwo żywe, tuli, pielęgnuje i zamiast pochwały zbiera cięgi. Dlaczego ? czyżbym nie była z Niej dumna ? 
Jestem, ale ...oprócz dumy jest taki mały chochlik, który dodaje odrobinę goryczy, ma on na imię Rachunek.
Ten niestety nigdy nie jest mały kiedy przychodzi mi ratować kota. Dopiero miałam Migotkę, już nawet nie chcę pamiętać jakie kwoty poszły na jej leczenie, cóż, ma nowy dom i to jest najważniejsze a pieniądze, są tylko środkiem, kluczem, szansą. Tylko, że w  tym przypadku nawet nie zawiązałam aukcji, nie mogłam zabiegać o środki dla kota, których fizycznie nie miałam już w fundacji, kolejna strona pracy, etyka, wiarygodność, prawda.  
Dlatego tym razem weszłam Jaśminie w słowo: zabiję Cię trudno najwyżej płakać będę! Po czym poleciały rekolekcje!
Zawsze powtarzam dopytuj, kto i dlaczego nas właśnie poleca. Co to za tajemnicza pani weterynarz, która za wszelką cenę chce zachować anonimowość? czy to jest typowe zachowanie ?
Po co mi ta wiedza? 
Bo chcę mieć tę odrobinę satysfakcji, że wytrzymałyśmy spiski, stałyśmy się głuche na pomówienia, że stworzyłyśmy niecodzienną grupę, że jesteśmy skuteczne i nie wybieramy interwencji.
No tak jak zwykle masz rację.
Mleko się rozlało. Nie wiemy kto nas tak promuje, z jednej strony ma przekonanie, że kotu nie stanie się krzywda, z drugiej obawia się ujawnić, więc wniosek jest nasuwa się jeden; jest znany fundacji niekoniecznie z dobrej strony, czyli były między nami jakieś waśnie. 

Doceniam wyróżnienie! Naprawdę jestem szczęśliwa, że tak wysoko wszyscy cenią skuteczność FKM, jej oddanie, opiekę i troskę, ale mam też i prośbę, nie jestem zachłanna na każde kocie nieszczęście, chętnie się podzielę kocią biedą. Czy to pusty frazes "razem możemy więcej"? Przestańcie na Boga Ojca pisać jojczące posty w necie, fajnie się to robi pijąc ciepłą herbatkę, kiedy w tym samym czasie Jaśmina zgarnia jakieś połamańca. 
Tak, wiem, jesteśmy specjalistki od spraw skomplikowanych, jeszcze chwila a zaczną krążyć opowieści jakie to nadprzyrodzone umiejętności posiadamy. A prawda jest taka, że samo serce to zbyt mało, czas dla każdego liczy się tak samo, doba dla dziewczyn Kociej Mamy niestety ma 24 godziny a ja za wolontariat nadal nie płacę. 
A kociak, powód reprymendy, przebywa w lecznicy przy Polnej. Opiekę ma jak zwykle super, zachowuje się jak każde kocie dziecko, mimo koszmarnego wyglądu, je, śpi, zaczepia przychodzących ze zwierzakami ludzi. Rokowania? Na razie ostrożne, obserwujemy, bez radykalnej ingerencji. Czekamy aż malec się domyje, rany się zagoją, wtedy przyjdzie czas na decyzje. Wiemy, że czas leczy nie tylko rany psychiczne, czasem zdarzają się cuda ...może i tym razem ? na to liczę. 


Wpis: 18.09.2015