Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Tygrysek

  • Tygrys w pieluszce
    Tygrys w pieluszce


Dwoje młodych ludzi, Maciek i Magda, spacerując po lesie znaleźli małego kociaka. Maluch, około miesięczny osesek miał niewładne tyle nóżki.

Młodzi ludzie nie zostawili kociaka bez pomocy, poszli na wizytę do jednej z renomowanych lecznic w Łodzi i tam, po wnikliwym badaniu usłyszeli, że taki uraz to nic wielkiego i z czasem nastąpi poprawa.
Dzwonili również do mnie, szefowej Fundacji, mającej już do czynienia z różnego rodzaju schorzeniami i urazami wśród kotów i mającej w tej kwestii duże doświadczenie.. Długo rozmawiałam z Magdą i moje stanowisko od początku było jasne: trzeba kotu pomóc odejść.
Wiem, że to dziwnie brzmi w ustach osoby broniącej za wszelką cenę życia, ratującej każdego kota, ślepego czy kalekiego - ale czasem są takie urazy, które ani nam ani kotom nie pozawalają normalnie funkcjonować i utrzymywanie takiego życia jest zbrodnią nie dobrodziejstwem.

Młodzi ludzie sami dokonali wyboru.Widać lekarz i rozmowa z nim i jego argumenty były bardziej przekonujące niż ja i moje doświadczenie.

Czas płynie.
Kociak nie jest już maleńkim oseskiem. Ma obecnie około 4 miesięcy i jego opiekunowie są dosłownie i w przenośni wykończeni psychicznie i finansowo.
Wizyty, które jakoby miały pomóc kocięciu w renomowanej lecznicy całodobowej były bardzo kosztowne, do tego doszła rehabilitacja i masaże.Poprawa nastąpiła, ale minimalna. Mieszkanie jest dosłownie zdewastowane, bo kociak nie umie korzystać z kuwety, brudzi gdzie popadnie.
Kolejny problem, to nietrzymanie moczu.Cała podłoga jest zniszczona, do tego dochodzi niemiły zapach kociego moczu.

Po raz kolejny Magda i Maciek przyszli po pomoc do Fundacji, teraz już wiedzą, że prawda i rozsądek jest po naszej stronie - ale cóż to da??? Uśpić kota małego było nie tyle łatwo co lżej.
Był chory, brudny, zaniedbany i cierpiący.
Teraz jest to fajne, miłe i radosne kocię, które nie rozumie ani nie dostrzega swej ułomności czy odmienności.
To, że nie trzyma moczu, jemu w niczym nie przeszkadza, bawi się i głośno mruczy, kiedy tylko weźmie się go na ręce.
I jak go teraz uśpić i kto to ma zrobić?
Jak mają dalej z nim żyć??
Nie ma mądrych rozwiązań na chwilę obecną.

Kot został zbadany przez naszą fundacyjną lekarkę, zaleciła nowe leki - Cocarboxylasum amp. oraz Dexaven amp oraz Nivalin - i czekamy.

Młodzi ludzie otrzymali także klatkę, w której muszą zacząć kociaka uczyć czystości. Teraz pozostaje nam tylko czekać na efekty, nie mniej jednak szukamy kotu domu.
Magda i Maciek, pomimo iż uratowali malucha, nie potrafią już go kochać.

Sprawdza się to co i mówiłam: kiedy decydujemy się adoptować czy utrzymać przy życiu kota z ciężkim urazem czy defektem, to my, którzy podejmujemy taką decyzję, jesteśmy za niego odpowiedzialni, nie można po jakimś czasie powiedzieć: przepraszam już nie daję rady.
Wiele z nas kocich opiekunek ma kalekie koty i ponosi każdego dnia konsekwencje własnej decyzji, jest to trudne, ale musimy być odpowiedzialne, to nie jest zabawa w pomaganie.


Wpis: 13.08.2010

 



Losy Tygryska są przestrogą i jednocześnie nauczką dla innych, którzy znajdą się w takiej sytuacji. Ale skoro powiedziało się a, trzeba być konsekwentnym i do końca nieść ciężar podjętej decyzji.

Może to jest z mojej strony zbyt radykalna decyzja, żeby pozostawić kota do momentu adopcji tam, gdzie jest, ale uważam, iż nie mogę stwarzać precedensu, łamiąc reguły i zasady, jakimi się od lat kieruję. W KM nie ma dla nikogo taryfy ulgowej i każda osoba z nami współpracująca musi być traktowana tak samo.

Tygrysek teraz biega po domu w pieluszce, więc problem z czystością został rozwiązany. Nadal szukamy mu domu, ale chcę tu kilka rzeczy wyjaśnić definitywnie i ostatecznie z uwagi, iż bez konsultacji z opiekunami osoby trzecie zaczęły zamieszczać dramatyczne posty na Forum Miau i Facebooku. Nawołuje się tam do zbiórki pieniędzy na Tygryska vel Świderka, w celu jakoby zapewnienia mu lepszej opieki i diagnostyki.

Wyjaśniam: celowo dla rozpętania kolejnej burzy robi się niepotrzebnie zamieszanie. Kociak miał już wszystkie możliwe badania, rehabilitacje i konsultacje z lekarzami. Tu się już nic nie da zrobić!!!!!!!!!!!!!! Cuda się może i zdarzają, ale nie w takich przypadkach.
Jednocześnie z cała premedytacją zataja się najważniejsze fakty, stwarzając atmosferę zagrożenia i wizję chęci uśpienia kociaka. Nic takiego nie ma miejsca, są to wyssane z palca domysły.

Maluch do momentu adopcji pozostanie pod opieką Magdy i Maćka, to nie przedmiot, żeby mu fundować bez potrzeby zamiast do adopcji przenosiny do domu wolontariackiego.
Wierzymy, iż znajdzie się osoba, która go pokocha

 

Wpis: 25.09.2010

 



Historia Tygryska będzie rozpoczynała cykl artykułów o kotach kalekich będących po opieką KM na łamach Gazety Wyborczej z okazji Dnia Św Franciszka z Asyżu 4 października.



Zawsze w sytuacjach trudnych zalecam spokój,rozwagę i daję ludziom czas na przemyślenie. Pewne decyzje trzeba podjąć w spokoju i bez nacisku osób trzecich.

Wynik reportażu o Tygrysku w „Kocich Sprawach” był taki, iż odezwało się kilka osób chętnych go zaadoptować, jednakże w momencie, kiedy młodzi ludzie zaczęli ubierać kociaka w pampersa, problem się rozwiązał, kot przestał sprawiać jakieś kłopoty i w efekcie zostaje u Maćka i Magdy.

Kontakt z fundacją nie będzie zakończony, bowiem obiecałam im pomoc w opiece nad kotem, jeśli będą chcieli gdzieś wyjechać.

 

Wpis: 18.12.2010