Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Trzydzieści lat minęło


Jubileusz - gratulacje, życzenia, kwiaty, prezenty, pamiątkowe zdjęcia, ale i wspomnienia, lekka zaduma, i chcemy czy nie - refleksje.
Rzadko bywam na okolicznościowych imprezach i nie dlatego, że nie doceniam osiągnięć innych, zwyczajnie - moja doba jest od kilku lat zbyt krótka.
Kiedyś, gdy Kocia Mama była lokalną grupą kocich opiekunek, miałam czas na wszystko - na lepsze i gorsze dni. Gdy smutek przychodził, otulona kocem z aromatyczną herbatką, dobrą książką i z kotem na kolanach mogłam się zaszyć w domowych pieleszach i udawać przed światem, że mnie nie ma. Miałam prawo do drobnych niedyspozycji, do katarów, przeziębień, do fochów i kaprysów jak każda normalna kobieta i do powiedzenia zdania, które urzekło mnie jeszcze w młodości kiedy z wypiekami czytałam o życiu Scarlett O Hara: o tym pomyślę jutro!!!
Wraz z rozwojem mojej ukochanej fundacji, skończyło się prawo do zaległości, do przekładnia zadań na inne dni.
Dyspozycyjność niemalże całodobowa, pogotowie ratunkowe połączone z biurem informacji na tematy rozmaite, decyzyjność niekiedy natychmiastowa.

Piątkowy wieczór, aula Biblioteki Pedagogicznej, dla mnie jeszcze nie skończył się tydzień fundacyjny. Mimo tysiąca spraw, które nadal czekają, przygotowałam Mruczące Gratulacje, zrobiłam bukiet i wraz z Anią poszłyśmy świętować z Ulą.
Goście - o czym oni myślą? Przyglądałam się uważnie twarzom przybyłych. Siedzi uśmiechnięta, ukochana wnuczka Uli, jej - córka, jest mąż, mama i zięć.
Są przyjaciele, znajomi, ludzie z którymi prowadziła rozmaite akcje i projekty, ważni, wpływowi i całkiem zwyczajni. Jestem i ja, kociara, która kiedyś przed laty wydała pierwszą charytatywną cegiełkę, która zawierała wiersze autorstwa Uli. Poznałyśmy się dzięki kotom, czasem krzyżują się nasze ścieżki. Nie wiem jak nazwać naszą relację, nie jest to przyjaźń, ale też nie ot taka zwykła znajomość.
Coś się utkało między nami. Może winę ponoszą przeżycia, których i mnie i jej nie szczędziło życie, doświadczenia rozmaite, smutki i żale, niepokoje i lęki.  Może z tej przyczyny niby z dala, ale jednak mamy świadomość wzajemnej obecności.

Lektorzy prezentują wybrane wiersze.
A ja zamiast słuchać w zachwycie, popadam w coraz to większą zadumę, uważnie wpatruję się w twarz Uli. Brawa po kolejnym wysłuchanym fragmencie poezji, a ona jakby nieobecna, wiem sięga pamięcią do dnia, kiedy pisała te słowa, powracają do niej wrażenia, jakiś smutek otula twarz, czy ci ludzie wiedzą jaką cenę ma ten świętowany jubileusz? Ile się na niego składa? Ile wyrzeczeń, rozczarowań, ile bólu i łez?
Przecież to jest urodzona poetka, a życie uczyniło z niej bankowca.
Ile kosztowały ją te wizyty odwiedziny u chorych w szpitalu? Jak mogła katować swoją delikatną psychikę trzymając za rękę umierających w hospicjum, teraz ładnie się o tym opowiada, ale przeżyć tych chwil nikt by nie chciał, nie zdołał.
Radością zapisały się  wspomnienia akcji przeprowadzanych dla dzieci.
Kolejne brawa, słowa uznania, opowieści o przeróżnych dokonaniach, uzbierało się ich niemało, wiadomo 30 lat aktywności, prowadzący z ogromnym taktem i wyczuciem opowiada o życiu Uli. A ja dopisuję didaskalia, fakty, zdarzenia, o których lepiej nie pamiętać. 
Każda kobieta sukcesu ma taki nielubiany pamiętnik, zapisuje w nim wszystkie bóle, krzywdy, rozczarowania, przykrości,  które ta piękna tak dla ich sława i kariera spowodowała. Blaski i cienie, druga strona sukcesu, bezsilność wobec małości, uśmiech na pokaz i rozpacz w samotności. 

Jubileusz - to czas na podsumowania, na plany, postanowienia, na nowe marzenia.

Ja Ci Urszulo droga jubilatko życzę wytrwałości mimo wszystko, łap dla siebie piękne momenty i skoro masz nadal w sobie tyle siły, to odwiedzaj cierpiących, pisz piękne teksty o naszej kochanej Łodzi, wędruj po łódzkich szkołach pokazując dzieciakom pomysły na życie, miej marzenia, nawet takie odrobinę nierealne, dzięki nim właśnie nigdy nie zgaśnie Twój zapał, entuzjazm i oczy nadal będą błyszczeć.
Pamiętaj proszę, żadna ze mnie poetka, nie bardzo umiem rymować słowa, ale mam duszę Czarownicy, która widzi i docenia, to o czym czasem wolisz nie pamiętać!!!
Czekam na kolejny jubileusz. Do zobaczenia!!!
 
Wpis: 3.11.2016