Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Teraz młodzież czyli polityka adopcyjna KM

 

Fundacja Kocia Mama jest chyba jedyną organizacją, która ma tak wysokie statystyki adopcyjne biorąc pod uwagę cały przekrój wiekowy futrzaków, które znajdują się pod naszą opieką. Dodam nieskromnie, że nie notuję żadnych wahań czy też tendencji spadkowych.
Adopcje przez cały rok przebiegają sprawnie, pozwala nam to na przyjmowanie kolejnych, potrzebujących ciepłych domów bieduli.
Jak nam się to udaje osiągnąć?
Odpowiedź jest prosta - u nas polityka adopcyjna kotów połączona jest z porą roku czyli z cyklem biologicznym zwierzaków.
Niemożliwe - powie ktoś - coś wymyśla ta Kocia Mama.
Jednak nie!
Z uwagi na ocieplenie klimatu, wzmożoną konsumpcję, ale i brak poszanowania do żywności, która jak wiemy zalega nasze śmietniki, koty wiodą obecnie łatwiejsze życie.
Mając pod dostatkiem jedzenia i zapewnione ciepłe schronienie, nie muszą tracić energii na utrzymanie organizmu w dobrej formie.
Opiekunowie zapewniają im pełne miseczki przez cały rok, a zimą dbają także o to, żeby spożywały ciepłe posiłki.
Koty, które Fundacja przyjmuje pod swoją opiekę nie są tak wyniszczone i wycieńczone, jak to bywało kiedyś.
Edukacja spełnia swe zadanie, bardzo mnie to cieszy, bowiem łatwiej wyadoptować koty, które nie wymagają długiego i skomplikowanego leczenia czy też specjalistycznych badań diagnostycznych.
Ale zima, a raczej jej koniec, to czas kiedy kotki mają gody. Słyszymy jak nocą nawołują kocury, czasem dzikie wrzaski oznajmiają, że właśnie kocury postanowiły stoczyć walkę o teren bądź o względy kocicy.


Jest to też czas, kiedy Fundacja stara się wykonać jak najwięcej zabiegów sterylizacji i kastracji, żeby uniknąć narodzin kolejnych miotów.
Ale kiedy już się narodzą maluchy, ich adopcja nie jest dla nas żadnym problemem. Zawsze bowiem znajdzie się chętny do pokochania czarnego czy burego kota. Uważam zresztą, że bure koty są magiczne, nie ma dwóch takich samych, różne są odcienie i tony szarości, a każdy szary kot jest wyjątkowy.
Kocięta wydawane są cały rok.

Inaczej ma się sprawa z kocią młodzieżą i kotami dorosłymi. Kot rośnie i dojrzewa do 3 lat.
Przechodzi kolejno przez etapy niemowlęctwa, bycia rozbrykanym podrostkiem, aż stanie się mądrym i rozsądnym kotem.
Koty dorosłe, bo mamy i takie, mają na adopcję czas tylko jesienią i zimą. Wiosna i lato nie jest dobrą porą, bowiem wtedy najczęściej wywożone są na działki, aby łapały myszy, a jesienią często ich opiekunowie zapominają zabrać je do domu.


Młodzież kocia czyli kociaki wyrostki, takie mające powyżej 5 miesiąca życia, to dla mnie najtrudniejsze przypadki, tu zawsze trzeba uwzględniać czynnik X czyli nieprzewidywalność zachowań futrzanej istoty.
Żyją one w określonym środowisku i nawet jeśli przy karmieniu nawiązują kontakt z opiekunem nie świadczy to, że będą szczęśliwe i odnajdą się w nowym otoczeniu, kiedy Fundacja na prośbę karmicieli postanowi dać im szanse na inne życie i zabrać je do domu tymczasowego.

Te koty są już na granicy dzikości, niezależności. Skoro przetrwały już tyle w naturalnym środowisku, nie ma pewności czy będą chciały tracić swoją wolność na rzecz bycia domowym pluszakiem. Zabierając je zawsze musimy mieć świadomość, że nasze dobre chęci niekoniecznie będą miały pozytywne zakończenie, chyba że koty są wyjątkowe miłe i od pierwszej chwili ucieszy je kontakt z człowiekiem.
Jeśli koty obecnie są w wieku pięciu, sześciu miesięcy i wykazują  łagodność, to jest ostatni moment na poczynienie próby ich socjalizacji, potem pojawią się małe kocięta i na nie skierowana będzie pomoc i uwaga całej FKM.

Do tych młodziaków wrócić będzie można dopiero jesienią, ale wtedy będą już dorosłe i nie do ułożenia.
Mało mamy teraz rezydentów. Mimo, iż jesienią notowałam blisko 120 kocich pyszczków do wykarmienia, moda na Fundację i posiadanie od nas kota, bardzo nam pomogła w adopcjach.
Chciałam, żeby dziewczyny prowadzące domy tymczasowe miały chwilę oddechu i czas na wypoczynek, ale one są niepoprawne i kiedy tylko ich domy zbyt długo są wolne od kociego zamieszania, same dopominają się o jakiegoś futrzaka.
A że kotów bezdomnych w Łodzi nadal jest pod dostatkiem, łatwo być życzliwą szefową i spełniać takie życzenia!

O kotach, którego mieszkają na dziedzińcu pewnego liceum dowiedziałam się z trzech niezależnych źródeł: od Emilii, która odpowiedzialna jest za kontakt telefoniczny i od osób pracujących w Fundacji - Ani i Bogdana.

Każdy pytał czy dałoby się jakoś tym kociakom pomóc?
Czemu nie? Spróbować  zawsze można - odpowiedziałam.

No i pojechaliśmy po koty.
Byłam w szoku!
Centrum miasta, opiekunki bardzo miłe i życzliwe, koty zadbane, lśniące, wykarmione rewelacyjne ale... No właśnie, znowu moje ALE...
Po krótkiej rozmowie - jakie to koty są cudne, ile im się poświęca uwagi i daje miłości - pada z mych ust trudne pytanie: ale dlaczego w ogóle się rodzą tu niechciane koty? Przecież to liceum, to miejsce gdzie uczy się kwiat naszej przyszłej inteligencji, to nie jest jakaś podrzędna szkoła, niesłychane, żeby w tym środowisku panowała taka indolencja, znieczulica i obojętność. Samo karmienie nie jest wyznacznikiem bycia świadomym opiekunem. Nikt z miłośników kotów, a jest tam ich ogromne grono, nie pomyślał, żeby kotkę-matkę poddać sterylizacji?
Zdumiewające zachowanie...

Nie drążyłam tematu, bo i po co?

Koty zostały złapane, przekazane FKM i po wizycie w lecznicy trafiły do domu tymczasowego u Gabrysi.
Wieści jak na razie nie wnoszą nic nowego do sprawy, koty poznają nowe otoczenie, generalnie bytują pod szafą, nie wiedzą także co to kuweta, więc trzeba będzie nauczyć je i tego.
Cóż, przejęłyśmy koty w najtrudniejszym dla nich i dla nas czasie. Jeśli po szoku związanym z aklimatyzacją nie nastąpi zmiana w relacjach z człowiekiem, po zabiegu wrócą na znajome podwórko.
Mam jednak nadzieję, że te dwa czarne koty zrozumieją, iż dostały szansę na lepsze życie i pójdą po koci rozum do głowy.
Mówi się, że koty są mądre... Zobaczymy !

 

Wpis: 22.02.2013