Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Szczęśliwa siódemka

 

Kochamy koty. Nie możemy patrzeć, gdy głodują. Nie potrafimy odwrócić głowy, gdy mijamy potrzebujące zwierzę. Schodzimy do piwnicy karmimy, zaczynamy robić to regularnie. Potem nie ma już odwrotu, to praca, po której nie ma zasłużonej emerytury, przy której nie ma urlopów i odpoczynków. Koty są głodne codziennie, a my jesteśmy za nie odpowiedzialni.

 

Pani Sylwia jest jedną z tych piotrkowskich karmicielek, która uświadomiła sobie, że samo dokarmianie nie stanowi wystarczającej opieki, że nie rozwiązuje bezdomności zwierząt. Co kilka miesięcy w piwnicy pojawiały się maluszki i przyszedł moment, gdy skończyli się znajomi i członkowie rodziny, którzy byli skłonni zaadoptować kociaka. Gdy z jednej kotki po kilkunastu miesiącach zrobiło się 12 kotów w różnym wieku, pani Sylwia trafiła na „Kocią Mamę”.

A my co? Oczywiście można się złościć, że tak późno, że można było zapobiec kolejnym miotom. Oczywiście, że można było, ale w tym momencie to i tak nic nie da, „nerwy do kieszeni”. Są w piwnicy koty, dużo kotów, w tym siódemka uroczych szkrabów, którym trzeba pomóc i tyle.

Piotrkowski oddział Fundacji, to jeszcze nieduża grupa, dla której opanowanie takiej ilości kociąt jest jeszcze poza zasięgiem możliwości. Wystarczył jednak jeden telefon do Izy Milińskiej i znalazło się rozwiązanie. Pięć kilkutygodniowych dziewczynek i dwóch chłopaków zapakowanych w piknikowe kosze pojechało do Łodzi. Teraz są pod troskliwą opieką szefowej i specjalistyczną opieką weterynaryjną, gdyż maja początki infekcji - kociego kataru.

Pozostałe w piwnicy koty, tj. matka i cztery półroczne podrostki zostaną wysterylizowane. Dla nich również będą poszukiwane domy, gdyż okazało się, że troskliwa opieka pani Sylwii, codzienne wizyty w piwnicy, socjalizacja zrobiły z „piwniczniaków” prawdziwe domowe pieszczochy, które doskonale odnajdą się zarówno w mieszkaniu jak i domu z ogrodem.

Pani Sylwia przyłączyła się do fundacyjnych „porządków” w piwnicy – zajmie się transportem kotów do kliniki oraz opieką nad nimi na czas rekonwalescencji po zabiegach. Widać zapał, chęć pomagania i ten błysk w oku… Czyżby przybywał kolejny wolontariusz „Kociej Mamie”?

 

Wpis: 30.04.2011