Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Sytuacja typowa dla mojej Fundacji


Wiadomo, jesteśmy społecznością kobiet. Na temat naszej pracy i skuteczności krążą rozmaite opowieści, nie wszystkie są prawdziwe, ale dawno już przestałam pisać sprostowania. Niech sobie inni bajdurzą co chcą, my robimy swoje.
Najfajniejszym zjawiskiem w fundacji są młode mamy. Z ogromną przyjemnością obserwuję, jak pojawiają się kolejne maluchy, jak dziewczyny z trzpiotek przemieniają się kochające, troskliwe mamy. Czasem śmieję się do łez, kiedy jak małe dzieci pytają mnie zdziwione:
- Izunia, jak to jest? Czy one kiedyś będą samodzielne? Teraz non stop coś chcą, są strasznie absorbujące, zmieni się to kiedyś?
- Nie licz moja droga. Małe dzieci mały kłopot - uwierz powiedzeniu, potem to już atrakcje i problemy zależą od inwencji i inteligencji dziecka. Nie jest to żadne pocieszenie, wolę byś była świadoma i przygotowana na niespodzianki, których nie oszczędzi Ci życie, taka dola matki!
I niezmiennie dodaję: 
- Coś wiem o tym, dzięki Wam nie ma czasu na nudę ani monotonne życie. Założenie Fundacji było strzałem w dziesiątkę, dzięki wam nauczyłam się tolerancji, wyrozumiałości, ale i stanowczości oraz mówienia czasem gorzkiej prawdy.

Krysia przyszła do mnie kilka lat temu, zawsze radosna, pełna optymizmu, trochę rozkojarzona, taką ma naturę, ale bardzo lubiana w zespole. Jej opieka nad Marylą wzbudziła podziw koleżanek, ona zawsze skromnie przyjmuje wszelkie pochwały. U Krysi ujmuje mnie je szczerość, łatwość z jaką przyznaje się do błędu albo zaniedbania. Bardzo przejmuje się, jak czegoś nie dopilnuje, a przecież ma dwoje dzieci, opiekę nad ekipą e-wolontariuszy, o domu i związanych z nim obowiązkach już nie wspomnę.
Krysia generalnie pomaga z transportem, wozi karmę, odbiera faktury z lecznic, od darczyńców karmę lub prezenty, wozi koty do Leopardusa, gdzie opiekę nad nimi i sprawy adopcji przejmuje ekipa sklepu.
Krysia jest jak iskra - lubi pomagać aktywnie i bycie mamą w tej pracy jej nie ogranicza. Wszyscy znają dzieci fundacji Jasia i Helenkę, lubią je, jak ich zawsze uśmiechniętą matkę.
Regularnie pytam gdzie jakie koty są do zrobienia. To taki slang fundacyjny, oznacza pytanie o planowane łapanki czyli odłów kotek i kocurów na zabiegi.

Pewnego dnia Krysia napisała:
- Gdzieś tam na Tatarakowej błąka się matka z trójką malców, pomożemy jakoś fundacjo?
Dostała zielone światło, poprosiłam o jakieś szczegóły, by zaplanować interwencję no i zaległa cisza. Ja jak to ja, zagoniona zajęta innymi sprawami, nigdy nie pilnuję dziewczyn, w przypadku, gdy mają moją zgodę, same muszą wszystko przygotować. Mijały tygodnie, żadnych doniesień od Krysi nie było. Kiedy tradycyjnie zapytałam o plany łapankowe, Krysia jak to ona z czarującym uśmiechem przeprosiła za opieszałość i oznajmiła: 
- Dziewczyny sorry, ale dużo się u mnie działo, damy radę coś zaradzić? Bo chyba matka jest znowu w ciąży.
Znam dziewczynę, lubię jej spontaniczność i bezpośredniość, Krysia nazywa rzeczy po imieniu i to jest chyba jej największa zaleta. Nie kombinuje, nie mataczy, zawsze dzielnie mówi prawdę. 
Sytuacja wymagała natychmiastowego działania. Nie było czasu, więc sama przejęłam nadzór. Do złapania kotów nominowałam duet Karolina i Renata, obie nie boją się i mają ten szósty zmysł. 
Ania trochę proroczo rzuciła:
- Hoho, jak znam Karolę, to w rękę koty złapie.
Fakt, nie takich sztuczek ją nauczyłam, ma do łapania niesamowity instynkt i wyczucie. 
Karmicielka została przeszkolona, jak ma postępować, by wesprzeć dziewczyny w działaniu, Krysia nadzorowała już teraz bardzo pilnie. 
Interwencja została przeprowadzona lekko i sprawnie, kotną matkę Karolina własnoręcznie włożyła do koszyka, z maluchami też nie było zamieszania, głodne grzecznie weszły do łapki zwabione pachnącą, kocią saszetką. 
Pomogły bardzo nam lecznice. Asia przyjęła na zabieg do Psa czyli kota, Agnieszka przyjęła do Pupila maluchy na leczenie. Wieczorem, kiedy wszystkie gratulowałyśmy dziewczynom sprawnie przeprowadzonej akcji, Krysia ładnie podsumowała interwencję: - Hip hip hura moje zdolniachy! Na jeszcze jednych działkach zrobiony został koci porządek! 100 % powodzenia, brawo moje kochane!


Wpis: 3.09.2015