Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Święta nie dla każdego są radosne


Puma - Kiedy myślę o niej ogarnia mnie poczucie bezradności, niemocy, złości. Czemu tak się dzieje? - Bo Puma po raz kolejny pokazała nam, lekarzom i opiekunce, że choroba, na jaka cierpi, nie jest z tych łatwych do zdiagnozowania, a o wyleczeniu to chyba możemy pomarzyć.
Teraz, po dwóch przeszło miesiącach pobytu w lecznicy Żyrafa, Magda z Wojtkiem także rozłożyli bezradnie ręce. Nie mają już żadnego pomysłu, jak dalej leczyć kotkę.
Puma miała zrobione wszystkie możliwe badania krwi, wymazy i testy skórne. Przeszła operację mającą na celu wycięcie zainfekowanych tkanek, żeby nastąpił proces gojenia. Przez cały czas spożywa tylko karmę Royal dla alergików, dodatkowo założoną ma obróżkę z fermonami, ażeby ją wyciszyć emocjonalnie.
Nic nie działa.
Podawane leki antydepresyjne także nie przyniosły spodziewanego efektu. - Puma drapie się dalej.
Wystarczy, gdy nawet na moment zostaje sama, bez człowieka w pobliżu, natychmiast włącza się niewidzialny bodziec, który powoduje drapanie. Nie znamy przyczyny, nie wiemy co ją do tego zmusza.
Magda zaobserwowała, że Puma nie drapie się w obecności ludzi. Łasi się wtedy, przymila, wymaga zainteresowania i kontaktu z człowiekiem.
Może niepotrzebne są jej środki farmakologiczne a miłość i bliski kontakt z opiekunem? Może nie jest dla niej odpowiednie środowisko w którym zamieszkuje kilka kotów i psów? Może Puma wcale nie chce być kotem jednym z wielu w domu? Może nastąpiła jakąś zmiana w jej psychice, o której my nie wiemy? - Tych pytań jest tysiące!
Fakt jest natomiast oczywisty: kotka nadal wygląda jak jedna wielka czerwona plama krwi!! Leczenie Pumy na razie zamknęło się w kwocie 900 zł. Ile jeszcze będzie trzeba przeznaczyć pieniędzy, nie wiemy.

Pomysłów też już nam brakuje jakie podjąć kolejne kroki.
Prosimy o pomoc w sfinansowaniu opieki nad Pumą, a może o jakąś cudowną istotę, która zdecyduje się przygarnąć kotkę.
Sama nie wiem o co jeszcze mam prosić przyjaciół FKM. - Może o jakieś sugestie odnośnie leczenia? Może ktoś miał podobny przypadek chorobowy? - Bo mam takie dziwne przeczucie, że jest lek albo sposób na wyleczenie Pumy, tylko my jeszcze go nie znaleźliśmy.
Może to być prosta bardzo sprawa, jakiś szczegół, który nam umyka, a zmieniłby sytuację diametralnie.

Trudno mi się skupić i zająć innymi sprawami, kiedy w podświadomości, gdzieś tam w tle mojego życia, non stop męczy mnie przypadek Pumy. Przecież miałam już trudniejsze koty, podejmowałam ryzyko bardzo skomplikowanych operacji, przyjmowałam bardzo chore koty, podnosząc sobie, lekarzom, a potem opiekunkom wysoko poprzeczkę naszych możliwości, umiejętności, fachowości. Aż trafiłam na Pumę i jestem - nie tylko ja - bezsilna.
Pieniądze to w tej całej historii tak na prawdę dają nam komfort podejmowania dalszych prób, mających na celu wyleczenie Pumy.

Liczy się efekt końcowy czyli piękne lśniące futro bez krwawych plam, ale na dzień dzisiejszy jest to tylko marzenie, moje, lekarzy, każdego kto spotka tą wyjątkową kotkę.

 

Wpis: 01.04.2012

 


 

Dzięki państwa wsparciu na naszej aukcji charytatywnej udało się zebrać 50 zł!!

Serdecznie dziękujemy!!