Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Statystyki są różne

  • fot. Agnieszka Zapart
    fot. Agnieszka Zapart
  • fot. Maciej Szymczak
    fot. Maciej Szymczak

Wiadomo styczeń co roku jest niezmiennie miesiącem bilansów. Liczymy oddane koty do adopcji, te które udało nam się zabezpieczyć przed niepożądanym rozmnażaniem i te, które mimo najszczerszych chęci, super opieki weterynaryjnej i naszego totalnego oddania i tak przeszły za Tęczowy Most. Jest to chyba najbardziej bolesny bilans i tak na prawdę nieważna jest ilość pożegnanych kotów, sam fakt, że któreś kocię odeszło, traktujemy w kategorii największych porażek.
Niepisane reguły towarzyszą działaniom Fundacji. Już się utarło, że co rusz któraś dziewczyna pyta: słuchaj, masz może chwilkę, mam pomysł na kampanię społeczną, zrobię plakat, napiszesz jakieś info? Takie fajne masz pomysły na reportaże... No i siadam i klepię te kocie opowieści, a że tyle lat mam okazję być w centrum fajnych zdarzeń, żadna nie jest nudna, każda z morałem, czasem z ważnym przesłaniem.

Sumujemy także interwencję i godziny poświęcone na edukację. Każda liczy skrupulatnie, do tego trzeba opracować sprawozdanie merytoryczne. Niby praca społeczna, a uwikłana w różne nakazy wynikające z biurokracji.
W tym jedynym przypadku, bardzo lubię statystykę, bo jest wykazem niezwykłej pracy. Sądzę, że nie ma osoby, która by nie pochyliła w uznaniu przed nią czoła. Niezmiennie od lat publikowane przez nas liczby budzą podziw, tak ogromna jest skala i zakres działania FKM.
Każdego roku jesteśmy coraz bardziej odważne, mamy świadomość swej siły i skuteczności. Nie mam żadnej obawy by przygotować przyjęcie kotów z Gniezna, czy wybrać się w podróż adopcyjną z kalekim kotem na drugi kraniec Polski. Taki zasięg ma już moja organizacja!

Co jest niezwykle cenne, to fakt, że wolontariat jest jednocześnie spełnieniem, radością ale i inspiruje dziewczyny twórczo. Nie ma chwili na stagnację czy nudę, non stop jesteśmy w akcji, rozpędzone już totalnie, otwarte na nowe projekty.

Tym razem gdy padło hasło: zaczynamy statystykę, moja Ania, zajmująca się wallem Kociej Mamy i generalnie skupiona na opracowywaniu wciąż nowych prezentacji multimedialnych, rzekła mi nagle: a ja mam totalnie inną statystkę, sprawdź, proszę, Szefowa pocztę.
No i proszę jaka miła niespodzianka! Ania opracowała kompletnie inną tabelkę, której podstawą był... tak, to nie żart: kolor kociego futra czyli jakie koty mają największe powodzenie wśród potencjalnych chętnych na adopcję albo, co znamienne, jakie umaszczenie najczęściej występuje wśród kotów, które rezydują w Fundacji.

I tak prym wiodą jak zwykłe szare piękności. Tych odmian burasów w odcieniach różnych, jest cała paleta. Nie ma dwóch takich samych, nawet w obrębie jednego miotu. Każdy kot bury jest jedyny w swoim rodzaju i każdy jest piękny.
Ludzie także najczęściej adoptują właśnie takie koty. Obserwuję od lat ruch na stronie i na portalach i wbrew pozorom, te niby zwykłe, przeciętne najszybciej są zabierane spod skrzydeł Fundacji.

Druga grupa, niezwykle liczna, to koty biało-bure w łatki, cętki, w skarpetach, w krawatach, śliniakach i prążki. Takie, których jednostajne szare futro rozświetlone jest bielą, czasem połączone z rudym akcentem. Wtedy mówimy: popatrz, ale to piękna trikolorka!

Jest grupa czarnych kotów, czarno białych i tradycyjnych krówek. Ludzie lubią takie umaszczenia. Ja z kolei lubię czarne koty, bo mają w sobie swoistą magię, kojarzą mi się z czymś tajemniczym i powiem z całą mocą: są to koty naprawdę wyjątkowe.

Koty kolorowe czyli rude, biało-rude, szylkretki i trikolorki są bardzo rzadko spotykane, jednak moim zdaniem są to niestety koty trudne, szczególnie pod względem charakteru. Rude kocury są nieznośne, biało-rude temperamentne, a szylkretki czarno-rude mają swoje fanaberie, na które bardzo skarżą się opiekunowie.

Rzadkie bardzo są koty dymne i whiskasowe, unikatowe wręcz te w table.

O umaszczeniu o kolorach jakie zdobią futra naszych bezdomniaków, mogłabym opowiadać godzinami, ale czy to jest ważne, jak który wygląda? Czy ma długie futro czy krótkie? Myślę, że najważniejsze jest, by opiekun pokochał kota bezgranicznie, a wtedy nawet patrząc na szare futro, będzie uważał je za tak niesamowite jak jego ukochany kot! Najważniejsze są przecież adopcje i to, że setki kotów znajdują jednak domy! 
 
Wpis: 7.1.2014