Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Różne formy wolontariatu czyli każdy znajdzie swoje miejsce w FKM

 

Kiedy zakładałam Fundację, chyba nie miałam pełnej świadomości, jakie wiążą się z tym obciążenia, szczególnie moralne i etyczne. Jak się okazuje po latach, kwestie finansowe są istotne, ale oprócz komfortu działania jaki zapewniają, nie są wykładnikiem jakości Fundacji.
Stabilność w pozyskiwaniu pomocy od darczyńców i sponsorów jest gwarancją realizacji celów statutowych, ale tak naprawdę, żeby realnie działać na polu prozwierzęcym, trzeba umieć pogodzić ze sobą kilka czynników.
Najważniejszy w zespole jest zawsze wolontariusz, jest to niepodważalne i niezmienne od lat motto naszego działania.
Przyjmujemy do grupy każdą osobę chcącą działać, wykazać się, pracować społecznie. Jeśli z różnych przyczyn - losowych, rodzinnych, zawodowych czy też z powodu niemożności odnalezienia się wśród nas ktoś chce odejść, nie mam o to żalu, nie robię wyrzutów.


Każdy ma szansę poznać środowisko i atmosferę jaka panuje w Fundacji i jeśli nie jest dla niego właściwa, źle się tu czuje, rozumiem, nie komentuję, szanuję podjętą decyzję. Jeśli w czasie bycia z nami pomógł choć trochę jakimś kotom, to dobrze.
Na nasze działania wpływ ma wiele czynników, ale u nas, w FKM, najbardziej liczy się wzajemna komunikacja.
Jako szefowa mam już zbyt wiele obowiązków, zaczyna brakować mi czasu na własne przyjemności, ale że sama Fundacja nie jest dla mnie obowiązkiem tylko pasją, mimo zmęczenia mam ogromną satysfakcję, kiedy do grupy dołączają szczególnie młode osoby - wolontariuszki, za które umowę muszą podpisać rodzice.
Właśnie te młodziaki są naszą siłą, nadzieją, przyszłością. Z nimi pracuje mi się rewelacyjnie, umiem nawiązać kontakt i sprawić, że nawet mimo młodego wieku i braku doświadczenia czują się ważne i potrzebne na odcinku, jaki im powierzam. Tyle jest bowiem spraw i zadań do wykonania, że każda wolontariuszka jest zaangażowana maksymalnie. To jest czynnik, który wyróżnia nas zdecydowanie wśród innych organizacji - na bycie w Fundacji nikt nie jest za młody czy zbyt dojrzały. Moim zadaniem jest sprawić, żeby każda chcąca się udzielać społecznie osoba czuła się wyjątkowo ważna, potrzebna i niezastąpiona.


Inni często zapominają o drobnym fakcie - od wolontariusza nie można wymagać oddania ponad siły, ma tak pracować, żeby nie czuł się mało doceniony, nieudolny czy niekompetentny.
Do szefowej należy ocena umiejętności i skala trudności dysponowanych zadań i tu trzeba zachować ogromny takt, wyczucie oraz mieć na uwadze przede wszystkim charakter i wiadomości wolontariusza. Jeśli postępujemy według takich kryteriów, reszta jest łatwa, a satysfakcja wolontariusza z pracy jest dla mnie bezcenna i stanowi największą zapłatę.

U nas, w KM, pracuje już młodzież z Gimnazjum - biorą udział w zajęciach edukacyjnych, obsługują kiermasze, portale internetowe, pomagają w porządkach. Są niezastąpione, chętne, wesołe i bardzo pomocne.
Nawet jeśli nie mogą być domem tymczasowym, to nadal są płaszczyzny, które wymagają ich właśnie ich pomocy.

Z nich jestem dumna najbardziej i z każdego dziecka, którego przyszło na świat, kiedy jego mama była wolontariuszką. To są dzieci Fundacji.
Ogromną przyjemność sprawia mi obserwacja, jak z małych dzieciaków przeobrażają się w młode osoby, a potem wchodzą w dorosłe życie i nadal są tu ze mną.
Ich umysły są już na zawsze ukierunkowane na działalność społeczną, na aktywność, na pracę w grupie.
Te niegdyś młodziaki, niezauważalnie przeistaczają się w kompetentne osoby, nie tracące rezonu w żadnej sytuacji, nawet trudnej, zaskakującej czy też wręcz niezręcznej.

Fundacja kształtuje je moralnie i to jest pośredni wymiar wolontariatu. Rodzice powierzają mi swoje dzieci i mam świadomość wagi tej decyzji.
Dlatego etyka, szczerość w kontaktach, zachowanie kształtujące prawidłowe relacje na zasadzie partnerstwa, wzajemnego szacunku dla poglądów i przekonań odgrywa w Fundacji ogromnie ważną rolę.
Moje wolontariuszki mają być wzorem dla innych, tego pilnuję od lat i na taką postawę kładę nacisk. Nie hołdujemy zasadzie "do celu za każdą cenę", nie ma drogi na skróty.
Cel ma być osiągnięty, ale nie kosztem naszego przymykania oczu na sprawy bardzo istotne - czyli żadnego postępowania w stylu: to nic , że kogoś krzywdzimy, bo to robimy dla kotów. Takiego zachowania staram się unikać, eliminować, wykluczać osoby mające takie pomysły. My - jako Kocia Mama - nie możemy sobie na takie zachowania pozwolić.
Od innych odróżnia nas właśnie opinia ludzi postronnych, że Fundacja nie tylko leczy koty, ale zmienia świadomość dzieci, młodzieży, kształtuje relacje międzyludzkie, jest wiarygodna i spójna, a obietnice mają przełożenie na działanie. Skoro dorobiłyśmy się takiej opinii i super laurki, to oznacza, że idziemy, działamy i rozwijamy się we właściwym kierunku.
Zatem nadal będę szefową podnoszącą standardy i wymagania, bo widać warto.

 

Wpis: 18.03.2013