Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Prezentacje Ani czyli w gimnazjum u Jaśminy

 

Z Fundacją związane się przeważnie kobiety i dziewczyny, które jakoś tak między kuchnią, a spacerem z dzieckiem, drogą do pracy, szkoły czy uczelni znajdują koty i chcą im pomóc. Ale mimo swej ogromnej chęci działania na rzecz bezdomnych ogranicza je prawdziwa alergia swoja, dziecka bądź męża, dlatego bezpośrednia praca ze zwierzakami jest wykluczona. Niekiedy partner bądź partnerka nie chce wyrazić zgody na prowadzenie domu tymczasowego, ale one tak bardzo chcą być z Kocią Mamą, że same znajdują sobie płaszczyzny dla siebie właściwe, a jednocześnie w ten sposób realizują się i wykonują pracę społeczną bardzo potrzebną i mającą przełożenie na rozwój Fundacji.
Ania generalnie opiekuje się stroną FKM na portalu społecznościowym Facebook. Robi to bardzo skutecznie, bo liczba fanów i sympatyków non stop wzrasta, ale oprócz tego ma inne ważne zadanie: jako pedagog, dydaktyk i biolog zajmuje się pracą polegającą na przygotowaniu materiałów do przeprowadzania zajęć edukacyjnych. A że rozpiętość wiekowa jest bardzo duża - od przedszkoli, przez gimnazja i szkoły średnie, po kluby seniora, Ania jeszcze długo będzie miała co robić.
Z uwagi na fakt, iż cała dydaktyka jest jej zarówno pomysłem i autorstwem, zna wszystkie prezentacje, krzyżówki i rebusy. Dla mnie jest to o tyle wygodne, że kiedy czasem proszę Anię, chodź ze mną na zajęcia, bo dziewczynom coś wypadło. Wiem, że przeważnie mogę liczyć na zgodę, bo lubi to, co wymyśla i ciężko jej odmówić.
Teraz kiedy się okazało nagle, że nie mam z kim przeprowadzić prezentacji, nie pomyślałam o nikim innym jak tylko o Ani. Jeden telefon i jesteśmy umówione, Ania żartując narzeka: co ja z Tobą mam, Ty Kocia Mamo!

Zajęcia edukacyjne jakie przeprowadzamy w Piotrkowie dzielą się na dwa rodzaje: jedne odbywają się na zlecenie Urzędu Miasta, poniważ Ustawa o Ochronie Zwierząt ściśle określa obowiązki gmin, drugie z naszej inicjatywy, w ramach działań statutowych.
Paradoks w realizacji założeń wynikających z Ustawy jest taki, iż już kolejny rok za edukację w mieście odpowiedzialna jest Fundacja Kocia Mama. To my krzewimy pozytywne działania na rzecz zwierząt, uczymy właściwego postrzegania roli, jaką pełni kot dziko żyjący, ale także szacunku do zwierząt, opowiadamy jakie są aspekty i podstawy prawne działania organizacji. Na tym polu Urząd ma do nas pełne zaufanie, chwali za pomysłowość, zaangażowanie, za ogromną kompetencję i umiejętności pedagogiczne. Jednak przy całej naszej fachowości i osiągnięciach nie ma to przełożenia na zasadność podejmowania decyzji czy też kształtowania programu walki z bezdomnością, jaki jest przygotowywany corocznie przez tenże sam Urząd. Fundacja kompletnie się nie liczy jako partner do działania w kontekście ograniczania populacji i na rzecz świadomej adopcji. Jest to dość zabawna sytuacja, bo powierza nam się kształtowanie świadomości młodych ludzi, a jednocześnie pomija milczeniem osiągnięcia adopcyjne i skuteczność interwencyjną.
Na dzień dzisiejszy wszelkie kwestie związane z przeprowadzaniem zabiegów sterylizacji i kastracji kotów wolno żyjących leżą w gestii Schroniska dla zwierząt. My jako FKM nie mamy nawet prawa do opiniowania czy zadawania pytań odnośnie opracowywanych projektów lub niekiedy dziwacznych pomysłów urzędniczych.
Dualizm sytuacji jest przezabawny chyba dla każdego.

Fundacja ma dobrą markę na lokalnym terenie, więc uważam, że skoro nam się powierza edukację dorastającej młodzieży, pracując na tym polu przy okazji możemy promować także inne wartości, o których w dzisiejszych czasach mało kto pamięta jak: koleżeńskość, szczerość, prawdomówność i szacunek do pracy jaką wykonała druga osoba.
W tym działaniu bardzo przydają się wszystkie umiejętności Ani. Bardzo ważny jest także sposób w jaki przywołuje młodzież do porządku. Wiadomo, że praca z młodzieżą nastoletnią nie zawsze jest przyjemna i łatwa, ale dobry pedagog umie poradzić sobie w każdej sytuacji.
Bardzo podobało mi się sprowadzenie rozbrykanej grupki młodych ludzi na ziemię w sposób dla mnie fantastyczny: Ania pyta - podoba Ci się chłopcze moja prezentacja, prawda? A wiesz ile to godzin pracy potrzeba, żeby pokazać tyle ciekawych rzeczy? Ja nie muszę tego robić, bo nikt mi za to nie płaci, ale chcę, bo jestem wolontariuszką, pracuję społecznie dla dobra organizacji, więc nawet jak Cię to nie interesuje prezentacja, to doceń moją pracę albo sam spróbuj zrobić coś podobnego. Będziesz wiedział o czym mówię - poucza dalej moja Anula ze słodkim uśmiechem, szeptem czyli elegancko i bez podnoszenia głosu zaprowadza porządek na sali. Tak wygląda druga strona naszej pracy - uczymy ludzi i młodzież nie tylko kochać koty, opiekować się bezdomnymi, ale przy okazji przejmujemy obowiązki rodziców i nauczycieli. Dziwnie się dzieje, ale kobiety mające mieć tylko koty na uwadze, modelują ludzkie umysły, kształtują światopogląd i uczą właściwej postawy koleżeńskiej, ot tak mimochodem, jednak mam niesamowite wolontariuszki.
Następne dwa spotkania wyglądały podobnie, może trochę bardziej skupione były dzieci, niektóre nawet włączały się do rozmowy, ale generalnie trudne to były zajęcia, jakby koty, ekologia i świat przyrody był im obcy. Jakoś nie trafiły do ich umysłów piękne prezentacje zawierające wiadomości, których nie wyczyta się podręcznikach. Każda bardzo ciekawa, różnorodna, więc wydawałoby się, że powinny cieszyć się zainteresowaniem, a jednak było wręcz przeciwnie, młodzież obecna była tylko fizycznie, kompletnie nie próbowała nawet nawiązać rozmowy. Nie wiem czy jest to wynik obecnych czasów, mniejszej wrażliwości społecznej czy po prostu takie są te dzieci.

Cóż czasem bywa i tak. Ale nie oznacza to, że zrezygnujemy z przeprowadzania kolejnych lekcji. Praca z młodzieżą wymaga niekiedy cierpliwości i dużo wytrwałości, a my mamy jedno i drugie jak koty dla których wszystko to robimy!

 

Wpis: 26.05.2013