Spokojne, zielone osiedle daleko od ruchliwych ulic, ocieplane budy, czyste miseczki, kilku karmicieli i szczęśliwie żyjące sobie koty. Sielankę jednak zakłócił jeden z mieszkańców, który nazywając opiekunów "hodowcami dzikich kotów" oskarżył ich podopiecznych o szkody, jakie zostały wyrządzone w jego aucie, tj. o przegryzienie instalacji elektrycznej. Właściciel auta był tak zdesperowany, że całą sprawę nagłośnił medialnie i zgłosił na policję. Jego próba wyłudzenia od karmicieli odszkodowania spełzła jednak na niczym, bo zarówno nasza Fundacja, policja, jak i inne organizacje stanowczo stanęły w obronie kotów. Wszyscy znawcy tych zwierząt wiedzą doskonale, że sprawcą szkód jest najprawdopodobniej gryzoń a nie wolno żyjące koty.

Dla Fundacji "Kocia Mama", to nie jest jednak koniec sprawy. Koty mają tu świetne warunki, ale nie wszystkie zostały przez karmicieli wysterylizowane. Ponieważ zwrócono się do nas o pomoc, aby zapobiec dalszemu rozmnażaniu zwierząt na osiedlu, rozpoczęliśmy "porządki". Owocem pierwszej akcji łapankowej na ulicy Emilii Plater, obok bardzo dzikiej dorosłej kotki, było też jedno siedmiotygodniowe kocię z zaawansowanym kocim katarem.

Stopniowo, wspólnie z karmicielami łapiemy i sterylizujemy mieszkające tam koty, a wyleczonemu już przez nas maluszkowi, przyjaźnie nastawionemu do ludzi, o wdzięcznym imieniu Poziomka, szukamy domu.

Wpis: 13.06.2011