Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Porządki świąteczne


Ładna dziewczyna nie musi być durna, młoda nie znaczy głupia, a dobroci i delikatności nie należy mylić z naiwnością. Myślę, że za te moje hasła zdobyłam całkiem liczną grupę kocich oszołomów, którzy mnie nie lubią.
Ale nie martwi mnie ten fakt. Pora,by wreszcie zrozumieli wszyscy, że moja fundacja jest, była i będzie wyjątkowa. Nie mam zamiaru przepraszać za to, że młode, śliczne dziewczyny ratują bezdomne koty, troszczą się o chore dzieci i zbierają nakrętki kupując w ten sposób protezy! 
Wiem, że wielu ludzi trwa w permanentnym szoku analizując naszą pracę, ale przecież nie będę wyrażać skruchy, że tak cudnie pracują.
Niedawno byłam w Szadku. Przede wszystkim pojechałam na edukację, przy okazji  odebrałam dary dla dzieci ze Szpitala Matki Polki i zabrałam 4 kociaki. "Przewietrzę wam domy tymczasowe" wyjaśniam Wioli widząc jej zdumienie, kiedy stwierdziłam "Pakuj mi swoje tymczasowe futrzaki".
- Nic nie mówiłaś...
- Wiola, decyzja! Traktuj to jak nagły impuls. Chcesz żeby maluchy po choince ci skakały? Trochę już nazbierałaś tych bezdomnych. Pakuj zatem, zabieram do Łodzi! - odpowiedziałam zanim Wiola zdążyła ochłonąć.
 
To jedna z zasad najważniejszych, podstawa w  sumie skutecznej polityki adopcyjnej: uwalniać przepełnione domy. Wtedy, dzięki rotacji koty szybciej znajdują stałe domy.
Tym sposobem dom Wioli i Ciotki zostały opróżnione.
Ale długo puste nie były! Nie minął tydzień jak Szefowa Filii dyplomatycznie śle mi zdjęcie i pisze: "Ta bida od kilku dni przed sklepem koczuje, mogę?"
- Bierz!!! - padła błyskawiczna odpowiedź.
 
Wykończy mnie ta kobita! Ma jakiś dar! Wszystkie bezdomne do niej idą. W zasadzie to gdzie mają iść jak cała gmina wie, że Wiola jest kociomamina? Mając oddaną sprawie wolontariuszkę, znając skuteczność, mieszkańcy mogą iść na łatwiznę. Nie muszą kotów wywozić do schroniska, wystarczy pojechać na zakupy z kotem a przy okazji, "przez przypadek", zgubić go.

Patrzę na zdjęcie. 
Kot jak kot, dorosły, na moje oko ze 4 - 6 lat ma jak nic. Nic pięknego w sumie, bury w białe łaty, obroża na szyi, widać kiedyś ktoś go kochał. Ale to było kiedyś...
Teraz siedzi przed sklepem i czeka, kiedy się Wiolka odważy suszyć głowę Szefowej.
"Kobieto, ja marznę!" zdjaje się mówić. Pokazuje jak jest miły, jak kocha ludzi, jak pragnie ciepła, miłości, spokoju i pełnej miski.
Koty mądre są!
Sam się niepostrzeżenie zapakował pod kasę sklepową i spał nawet nie chrapiąc.
 
Dostał na imię Polikarp. Do domu pojechał siedząc na kolanach u Olgi, wtulony, szczęśliwy, ufny. Mądre kochane kocisko.
Jeszcze jeden uratowany.
 
-Pisać ogłoszenie czy kto go nie zgubił? - pyta Wiola.
- Jednak jesteś naiwna! Opamiętaj się! Raczej powinno wisieć info o tym, że ktoś go szuka. Teraz magiczna pora, czas Świąt i prezentów więc moim zdaniem do jego poprzedniego domu zawita kot o wiele młodszy.
Proza życia.
 
Wpis: 22.12.2015