Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Ponownie prelekcja w Gimnazjum u Jaśminy


Lubię wyjazdy na zajęcia edukacyjne do Fili w Piotrkowie. Zawsze  przy okazji finalizuję kilka spraw - dostarczam potrzebne rzeczy, karmę, edukuję dzieci bądź młodzież, zacieśniam kontakty między wolontariuszkami. Jest już tradycją, że zawsze jedzie inna ekipa, by się dziewczyny mogły zbliżyć, poznać. Staram się tak poukładać swój czas pracy, obowiązków domowych bym i ja mogła uczestniczyć w tych eskapadach, żebym nie była w odczuciu lokalnych ludzi FKM jakąś istotą znaną tylko z opowieści. Zawsze wolę kontakt bezpośredni. Uważam, że każdy kto ma okazję ze mną pobyć choć chwilkę, łatwiej pojmie specyficzność Fundacji, dlaczego nie jest ona tuzinkowa, jakie mamy priorytety i jak bardzo kierują nami emocje, chęć poprawy rzeczywistości, ale i to jak mocno bronimy własnej niezależności. Wolontariuszei wolontariuszki muszą mieć świadomość, że choć ich Szefowa ma głowę pełną pomysłów, jest stanowcza i umie sobie poradzić w najtrudniejszej sytuacji, to zawsze pomaga w pracy. Wystarczy pewność, że ma się opracie w każdej sytuacji, wtedy najtrudniejsze zadania są bradzo łatwe.
Zdjęcia i przekazy internetowe nie oddają aury człowieka, jego postawy, przekonań. Tylko kontakt bezpośredni może przełamać lody nieśmiałości i pozwoli tak naprawdę poznać drugiego człowieka.
 
Filia pracuje pięknie (uwaga Jaśmina - zbierasz pochwały), ale taki stopień aktywności młodych ludzi jest wyłącznie jej zasługą. 
Zawsze powtarzam, że miejsce w organizacji jest dla każdego, ale i młodzi ludzie muszą dbać o dobre imię FKM, powinni być wzorem dobrego człowieka przede wszystkim, nie sprawiać problemów wychowawczych i osiągać zadowalające wyniki w nauce, nie każdy musi być od razu Einsteinem.
 
Zatem skoro już było umówione spotkanie z dziećmi, uznałam, że stratą czasu byłoby jechać na zajęcia tylko do przedszkola. Poprosiłam o umożliwienie przeprowadzenia prelekcji w Gimnazjum nr 1. Każdy wie, jaka jestem oszczędna, nawet krążą anegdoty, jaka to jestem skąpa, gdy trzeba wydać Fundacyjne pieniądze, ale powiedzmy sobie szczerze - tylko ja jedna wiem, ile kosztuje mnie utrzymanie tego całego kociego towarzystwa i jak trudno jest pozyskać sponsorów.
 
Już nie raz mamiono mnie wizją pomocy, wsparcia. Były akcje na rzecz FKM, aukcje, kampanie promujące... Szkoda tylko, że kończyły się bardzo szybko. Najczęściej w momencie kiedy znikały bezdomne koty, bo zabierała je FKM do siebie. Samo życie... Ludzka pamięć jest tak ulotna jak babie lato na jesień. Ludzie są szczęśliwi, nie wiedzą co to wyrzuty sumienia i obietnica rzucona na wiatr. Nie liczę już na wdzięczność czy uczciwość, dzięki temu mniej mamy smutku z powodu ich małości. Staram się chronić moje dziewczyny, by zbyt nie ufały deklaracjom proszących o pomoc ludzi. Tak jest lepiej dla nas i kotów.
Oczywiście nie można każdego karmiciela kota wrzucać do tego samego worka, ale wyjątkowi ludzi są dla nas nagrodą za smutki i przykrości, na jakie jesteśmy narażone działając w kocim wolontariacie.
 
Olga i Renata trochę niepewnie weszły do klasy pierwszej. Młodzież początkowo nie grzeszyła aktywnością. Zobaczyła grupę kobiet w wieku różnym, laptop, rzutnik i stwierdziła automatycznie - "kolejna nudna pogadanka".
Tylko, że ja akurat doskonale wyczuwam takie reakcje i już po kilku zdaniach Olgi weszłam jej w słowo, zburzyłam cały harmonogram spotkania i tak poprowadziłam rozmowę, że zrobiło się bardzo ciekawie i młodzież chętnie włączyła się, żywiołowo reagując na poruszane tematy.
Mogłam sobie pozwolić na takie zachowanie, bo wiedziałam, że obie dziewczyny szybko dostosują się do sytuacji. 
 
Druga prelekcja przeszła nasze oczekiwania. Młodzież siedziała tak zasłuchana w opowieść Olgi, że kompletnie nie usłyszała dzwonka na przerwę. Takiego zachowania nie było nigdy wcześniej!
 
Tak więc kolejne schematy padają dzięki FKM. Młodzi ludzie już wiedzą, że są takie osoby na tym świecie, które nawet nudne lekcje  uczynią ciekawymi.
Czemu tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta - pasja - to słowo mówi wszystko! Jeśli działa się z takim zaangażowaniem, szczerze traktuje swoje obowiązki i przede wszystkim - pomaga się kotom, bo tak dyktuje serce, to takie zachowanie zawsze budzi najpierw zdziwienie, a potem respekt.
Młoda załoga Filii Piotrków patrzyła z uznaniem, jak dziewczyny z Łodzi szybko opanowały sytuację i poprowadziły pogadankę pod swoje dyktando! 
No i oczywiście przez cały dzień towarzyszyła nam dzielnie podpora piotrkowskiej Filii - moja ulubiona wolontariuszka Martynka z cierpliwym i totalnie wyluzowanym Klopsem. 
Kot także nauczył się pracować na lekcjach edukacyjnych. Ze spokojem godnym podziwu znosi głaskanie maluchów, hałas jaki panuje na przerwie w szkole, czyli nawet koty w FKM mamy wyjątkowe.
 
Wpis: 14.10.2013