Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Podział ról

 
Ania, przy okazji jakiegoś spaceru, odkryła podwórko, gdzie bytują bezdomne koty. Zadzwoniła do mnie, Szefowej, z pytaniami, jak ma dalej postępować, co zrobić z tym fantem. Odwrócić oczy? Zignorować? Czy też proponować pomoc ze strony Fundacji, by zabezpieczyć bytujące tam koty? Bliskość ulicy ewidentnie sugerowała sposób, w jaki giną  kociaki.
Oczywiście dałam Ani przyzwolenie na działanie. Po rozmowie, która miała na celu zebranie niezbędnych informacji do podjęcia interwencji, okazało się, że mimo chęci pomocy ze strony Fundacji, ludzie oprócz karmienia nie będą się w żaden sposób zaangażować. Maluchy rodzące się systematycznie są trute, zabijane bądź giną rozjechane. Naturalna selekcja i zero empatii.
Lokatorzy mogą udostępnić komórkę, w której bytują bezdomne, ale o najmniejszej nawet aktywności bądź współdziałania mowy nie ma. W sumie takie zachowanie jest typowe, nie oni tworzą Fundację, zachciało nam się Kociej Mamy, zatem mamy pole, by się wykazać.
 
Ania zebrała niezbędne kontakty, pofurczała pod nosem na ludzką małość, ale wiedziałyśmy obie, że bez nas nikt nie kiwnie palcem, by się zająć losem tamtejszych kotów. Minęło kilka dni i Karolina pojechała na łapankę. Lecznica była przygotowana na przyjęcie maluchów, druga na wykonanie sterylizacji.
Akurat tego dnia koty dorosłe zostały nakarmione, maluch ostał się tylko jeden, bo drugi został rozjechany kilka dni wcześniej.
Kolejny raz jestem rozczarowana zachowaniem opiekunów kotów.
Złości mnie taka nonszalancja ludzi. Sami nie zrobili nic w kierunku, by koty zabezpieczyć, kiedy już jakimś cudem Ania trafiła na te bezdomne, ja przeszkoliłam karmicielkę w kwestii postępowania przed łapanką, to szczytem arogancji było nakarmienie tego dnia całego stada.
Takie zachowanie świadczy nie tylko o braku świadomości społecznej, wyobraźni, ale nosi wręcz znamiona złośliwości. 
W sumie wolałabym, żeby akurat w takich momentach zachowali obojętność i nie uaktywniali się destrukcyjnie. Smutek w głosie Karoliny, jej zapytanie dlaczego ludzie są tak dziwni, tylko wzmogło mój gniew na ich głupotę i podłość. Pocieszające jest to, że takie przypadki są na szczęście rzadkie i przeważnie dziewczyny wracają z akcji radosne i uśmiechnięte, że wykonały kawał dobrej kociej roboty.
 
Wpis: 25.11.2014