Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Podróżujący Cziwo


Nikt nie wie w jakim celu wybrał się w drogę. Jest marzec, może natura kazała mu wędrować w poszukiwaniu kotki? Może szukał jedzenia albo miał jakieś kocie interesy do załatwienia? To już zostanie na zawsze tajemnicą.
Ania znalazła Go na trasie między Łodzią, a Łowiczem... Leżał poobijany, przerażony...
Zabrała do auta, poszła do weterynarza. 
Diagnoza była jasna: kot po wypadku lokomocyjnym - uraz żuchwy, miednicy, złamana w kilku miejscach łapka. Jednym słowem kupa kociego nieszczęścia, obraz nędzy i rozpaczy, jak to się potocznie mówi.
Kot dostał leki i wrócił z dziewczyną do Łodzi.
 
Kolejna wizyta - tym razem w Perełce. Ania zna pracujących tam lekarzy, ceni ich kompetencję. Już jesteśmy coraz bliżej Kociej Mamy, a przynajmniej kierunek jest dobry, bo przecież Perełka to nasza fundacyjna lecznica, a  jej właścicielka za kocie działanie na rzecz bezdomnych była nominowana do tytułu Kotomana 2015 roku. Kasia, pracownica, też się fajnie włącza w pomoc oswajając bezdomne. Kółko się zamyka!
Kot otrzymuje super dobrą opiekę, leki, ale na tym kończy się zakres pracy Małgosi. Potrzebna okazała się interwencja chirurga kostnego. Ania szuka pomocy dla kota no i oczywiście trafia na Kocią Mamę.
 
Teraz wszystko toczy się już w tempie błyskawicznym. Z uwagi na uraz szczęki, kot jest karmiony wyłącznie poprzez kroplówki. Taki stan nie jest korzystny dla niego, szybko trzeba więc ustalić termin operacji. Dzwonię do Magdy pracującej w Lecznicy Żyrafa.
Kolejny telefon wykonuję do Ani: 
- Jutro proszę kota przekazać lekarzom, Wojtek zrobi prześwietlenie i przygotuje go do zabiegu. 
- Ja jutro nie mogę, bo właśnie jestem w drodze do Białegostoku - dziewczyna jest zaskoczona szybką reakcją ze strony Fundacji, zaczyna się tłumaczyć.
- No dobrze, skoro pani musi, proszę jechać, ale mnie kot interesuje, ja sobie go przerzucę sama do Żyrafy, spokojnie.
- Pani Izo, pani nie rozumie - śmieje się dziewczyna - kot jedzie ze mną! Mam leki, kroplówki, przecież go nie zostawię bez opieki...
No fajnie myślę sobie, trafiła się mi niezła dziewczyna, ale już samo imię właściwie świadczy, jeszcze jedna szalona Anka...
- No dobrze, to kiedy pani przybędzie?
Spokojna o los kota próbuje ustalić konkretny termin. Jeszcze mnie czeka rozmowa z Magdą, znowu będą komentarze z cyklu "żeby raz było z Wami normalnie! oszaleć można z taką zakręconą Fundacją!"
 
Kot dostał na imię Cziwo i już jest po operacji.
Wojtek jak zwykle dokonał cudu, poskładał łapkę, żuchwę, co mógł ponastawiał w miednicy, no i oczywiście poddał go kastracji.
Kilka godzin operował, ale jest zadowolony z końcowego efektu. Ja już się boję, jaki otrzymam za zabieg rachunek.
 
Ania zabrała kota do domu, teraz jest czas rehabilitacji, może jak kilka innych kotów przed nim, w jej trakcie się oswoi. Czas i cierpliwość to duet przynoszący dobre efekty.
 
Na codzienne zastrzyki Cziwo wrócił do Perełki, to też sytuacja nietypowa. Udało mi się stworzyć kadrę medyczną, z której jestem ogromnie dumna, bowiem są solidarni, kompletnie pozbawieni odruchów rywalizacji, pracują świadomie oceniając własne umiejętności, zawsze mając przede wszystkim na uwadze dobro kota.
 
Pytałam dziewczynę, bo zawsze tak czynię, do kogo jeszcze z łódzkich organizacji udała się po pomoc. Podała mi nazwę, komentując: 
- Totalnie mnie zignorowali, tylko wy żeście się odezwali...Cieszę się bardzo, że kot do was trafił, bo dużo słyszałam o Kociej Mamie. Jesteście największą fundacją z dobrą opinią...
 
Wpis: 20.03.2015