Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Po gospodarsku


"Ja to bym załatwił sprawę po gospodarsku, kołkiem w łeb i do dołka."
Zamurowało Mnie, kiedy to usłyszałam... Człowiek wykształcony, na stanowisku i takie rozwiązanie problemu bezdomności zwierząt. Chyba Mnie już nic nie jest w stanie zadziwić.
Ale mówić, to jedno, bo wiadomo, że krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje. Jednak postąpić w ten sposób to barbarzyństwo. A jednak w ten sposób potraktowano Trini.

Dziewczyna przyszła do Mnie z prośbą o pomoc. Na swoim podwórku znalazła malutkie kocię. Siedziało oszołomione z zakrwawionym noskiem. Dziewczyna natychmiast zabrała kotkę do weterynarza, ale okazuje się, że nie jest dobrze. Koteczka ma poważnie stłuczoną głowę, dostała zastrzyki, ale choć jest przytomna nie reaguje na otoczenie.
Dzwonię do Izy, nie wiem co zrobić, potrzebuję rady i doświadczenia.
Iza bez wahania odpowiada, bierz Ją do weta Rafała Nowaka, niech dokładnie zbada i podejmie leczenie. Spodziewam się, że będzie ciężko, ale trzeba ratować póki jest szansa.

Opinia weterynarza: Wiek ok. 4-5 tygodni. Kotka jest w ciężkim stanie, cała głowa spuchnięta. Obrażenia wskazują, że została mocno uderzona w głowę, centralnie między oczy.

Co się zdarzyło? Poskładałam wszystkie informacje i oto co się stało.
Kocica odchowała dzieci i wyprowadziła kiedy umiały już jeść stałe pokarmy i potrzebowały więcej pożywienia. "Opiekun" chciał załatwić sprawę "po gospodarsku" uderzył żeby zabić, ale oszołomione kocię w szoku popędziło przed siebie i wpadło na sąsiednie podwórko. Ból i szok spowodował wstrząs i dalszy ciąg już znacie.

Walczyliśmy o nią, ale urazy były zbyt rozległe.
Maleńka Trini odeszła.
 
Wpis: 5.01.2016