Zazwyczaj, gdy robi się coś pierwszy raz, stres jest trudny do opanowania. Wszystko musi być idealne, zaplanowane, zapięte na ostatni guzik... Guzik prawda. Przy kotach i kociarzach niczego nie da się do końca przewidzieć. I tak było w przypadku pierwszego piotrkowskiego Dnia Kota. Nie przewidzieliśmy wszystkiego... nie przewidzieliśmy, że wypadnie tak dobrze.

Piotrkowskie obchody Dnia Kota zorganizowane zostały przy współudziale naszego ukochanego mecenasa - Klubu "Spirala" – oraz przy zaangażowaniu wszystkich wolontariuszy. Swoją obecnością zaszczyciła nas też sama szefowa oraz przedstawicielki łódzkiego wolontariatu - Natalia i Monika.

Było domowo, smacznie i owocnie. Zebranych gości zabawialiśmy opowieściami o "Kociej Mamie" i naszych podopiecznych, częstowaliśmy przygotowanymi przez nas domowymi specjałami, kusiliśmy przepięknymi kocimi rękodziełami fundacyjnych artystów. Nastrój tworzyła "kocia" muzyka, projekcja filmu "Przygody kota Filemona", malowanie twarzy oraz sami sympatyczni kociarze przybyli na spotkanie.

Największą jednak radością, oprócz świetnej zabawy, były dla nas "owoce" tego spotkania. Nowe znajomości, propozycje, deklaracje... to czego nie przewidziałyśmy, a co przerosło nasze oczekiwania i jest nieocenionym ukoronowaniem naszej pracy - kolejni zainteresowani współpracą karmiciele, szkoły chętne do goszczenia "Kociej Mamy", organizowania kiermaszy, prelekcji, spotkań edukacyjnych, nowi patroni i mecenasi wspierający nasze działania, nowi wolontariusze.

Serce rośnie!

Wpis: 19.02.2011