Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Piątek trzynastego datą inauguracji działań kulturalnych FKM na terenie Szadku


Fundacja zadziwia wszystkich. Nie mam tu na myśli wyłącznie pracy na rzecz poprawy losu zwierząt, w tym jesteśmy już bezkonkurencyjne. Inne organizacje chcą brać z nas przykład, ale niestety brakuje im odrobiny szczęścia, sprytu, a raczej może odwagi na posiadanie własnego zdania, dlatego nie mają szans na skuteczność podobną do naszej. O mnie - Szefowej Fundacji ludzie mają różne opinie, nie mam o to żalu, bo jako osoba publiczna muszę budzić kontrowersje podejmowanymi decyzjami. Są osoby, które uważają, że popularność FKM zawdzięcza charyzmie Szefowej i jej metodom zarządzania kociomaminą grupą. Może i mają odrobinę racji. Dla mnie najważniejsze jest dobro organizacji, a co za tym idzie - kotów i wolontariuszek. Nie było w historii FKM sytyacji, by jakaś wolontariuszka pozostawiona była bez wsparcia w potrzebie. Ludzie opowiadają o niezwykłej solidarności i więzi łączącej działające tu osoby. Tak jest faktycznie. Prawdą jest również, że jako Szefowa mam twardą rękę, ale znam także słowa "dziękuję, proszę i przepraszam" i nie waham się ich użyć, kiedy istnieje taka potrzeba. Nie zarządzam grupą wydając rozkazy, a mimo to panuje u nas niesłychany porządek.

Teraz społeczność Szadku miała okazję poznać część kociej grupy z łódzkiej "centrali", bo na zorganizowaną tam wystawę "Kot w oczach artysty" pojechała mocna ekipa. Były obie prezesowe, ich dzieci, Magda moja asystentka, był Michał, Ania, no i Renia, która kompletnie oszalała na punkcie Fundacji. Zdjęcia robiła nieoceniona Bożenka, która zawsze przygotuje mi rewelacyjny materiał reportażowy. 
 
Były miejscowe dzieci malujące koty, ćwiczył chór, była także nasza lokalna ekipa czyli Maciek, Wiola i ich najbliżsi. 
Przyszli z wizytą goście, popatrzeć, zobaczyć jak wyglądają te dziewczyny z Fundacji.
 
Wystawa zdjęć autorstwa Maćka przeszła moje oczekiwania, piękne koty patrzyły na nas ze ścian, a obok nich wyeksponowane były równie niezwykłe prace wykonane przez dzieci z lokalnej szkoły.
Nie mogło braknąć kiermaszu kocich gadżetów, bo przecież to jest nasz największy przebój i moja ogromna duma, że mam wszechstronnie uzdolnione dziewczyny.
Wiola biegała zadowolona, starała się umilić czas. Kasia - dyrektorka Ośrodka, w którym miało miejsce spotkanie także była zachwycona. Od pierwszej chwili poznania nawiązała się nić sympatii, w atmosferze porozumienia planowałyśmy kolejne wspólne projekty.
Sądzę, że inauguracja Kociej Mamy w Filii była rewelacyjna. Prowadzone rozmowy nie ograniczały się wyłączne do kocich, stąd mam wrażenie, że niezwykle szybko znalazły wspólne tematy.
Taką samą drogę przeszłyśmy z filią piotrkowską, każdy wyjazd traktowałam nie tylko jako służbowy, ale także integracyjny. Jest to najlepsza metoda na zacieśnianie więzi i dalszą wzajemną pracę.
 
Podsumowaniem dnia była jeszcze adopcja kota, którego przyjęliśmy w wyniku interwencji. Nowa wolontariuszka nawet nie zdążyła zredagować ogłoszenia adopcyjnego, a już mu znalazłam dom. Pojechał z Szadku do Konstantynowa, a stamtąd dalej - za Ozorków. Jeżdżą te nasze koty już po całej Polsce, to też jest obraz skuteczności i pola zasięgu FKM.
Od jakiegoś czasu w Fundacji wszystko dzieje się w tempie błyskawicznym. Jedno wydarzenie goni drugie i wszędzie coraz głośniej jest o Kociej Mamie, w której prym wiodą same kobiety i dodam nieskromnie - to kolejny powód do mojej ogromnej dumy!
 
Wpis: 16.12.2013