Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Pechowy poniedziałek


Plan był prosty, o godzinie 10 rozpoczynamy zajęcia w przedszkolu: najpierw dwie grupy, następnie pogadanka z młodzieżą o godzinie 12.30. Lubimy Filię w Piotrkowie, każdy chętnie tam jeździ, bo jest miło i radośnie, a do tego włącza się licznie lokalna młodzież fundacyjna.
Ale czasem są poniedziałki wyjątkowe i taki właśnie nam się teraz przydarzył.
 
Ten dzień zapamiętamy wszyscy długo. Od samego rana zaczęło się fatalnie. Wstałam spóźniona, więc w jeszcze większym pośpiechu niż zwykle wykonywałam codzienne obowiązki związane z moim życiem, bo przecież  działanie w Fundacji, nie może w 100% zaburzać mi pracy. 
Kiedy zadzwoniła Magda, jeszcze nie przeczuwałam, jak nieudany będzie to dzień.
-Szefowa, auto nam się zepsuło! Stoimy pod przedszkolem Witka. Jest ze mną Renata, a Michał czeka na kolegę, który będzie holował samochód do mechanika.
 
Cóż, spokojnie, takie jest życie. Dzwonię do innych, przecież nie jeden Michał pomaga w transporcie.
Anna ma spotkanie, jej mąż wizytę w urzędzie - nie mogą odwołać. Jacek pracuje, więc spotkanie z dziećmi w przedszkolu już trzeba odwołać, ale jest nadzieja, że zdążymy chociaż na zajęcia do Zespołu Szkół Ponadpodstawowych, które umówione było dużo wcześniej. 
Jeszcze dzwonię do Olgi, bo może ona pojedzie. Jacek niby zgodził się jechać, ale jest od pierwszej w nocy na nogach, więc będzie bardzo zmęczony.
Łapię Olgę na spotkaniu w Strykowie.
-Nie ma problemu - godzi się Olga - Trzeba ratować sytuację.
Odwołuję więc Jacka i czekamy z Magdą i Renatą planując inne zajęcia.
Nagle telefon, dzwoni Olga:
-Iza, nie wierzę! Złapałam gumę, mam awarię!
Zostało mało czasu więc szybka decyzja i telefon:
-Jacek, jednak Ty jedziesz - lekko poddenerwowana mówię w słuchawkę.
 
Dotarliśmy na czas, mimo tylu dziwnych przypadków.
Zaczynamy spotkanie. Kilka klas, młodzież w wieku moich wolontariuszy z Piotrkowa, ale kompletnie z innej bajki, totalnie nie zainteresowani tematem kocim, nie podejmują dyskusji, są znudzeni, kręcą się, rozmawiają ze sobą, a my czujemy się jak niechciani goście, jak intruzi. Zaczyna mnie złościć zachowanie obecnych na prelekcji pedagogów, którzy siedzą i nie reagują,. Najwidoczniej w ich mniemaniu mają przerwę na relaks. Pięknie - myślę sobie - a my z takim przejęciem chciałyśmy dotrzymać zobowiązania.
Karmy też nie zebrali dla Fundacji. Okazało się, że całą karmę, którą młodzież przyniosła w wyniku ogłoszonej akcji, kilka tygodni wcześniej szkoła przekazała schronisku...
To nic, że na nas spoczywa w dużej mierze ciężar opieki nad lokalnymi kotami, nieważne, że mam płatności związane z leczeniem kotów, jeszcze dodatkowo poniosłam koszty przejazdu na zajęcia, które dla młodzieży tej szkoły nie były żadną atrakcją. Nie wiem jaka jest świadomość pani, która nas zaprosiła. Czy ona sądzi, że nam się nudzi? Że nie mamy co robić?
Nie mamy czasu dla siebie, dla naszych rodzin, dzieci, bo dbamy o wiarygodność i opinię Fundacji, a spotkała nas taka indolencja i arogancja!

Nie wytrzymałam i na zakończenie wygłosiłam przemówienie do obecnych tam pedagogów: Państwa wizytówką pracy jest zachowanie uczniów, ich lekceważące zachowanie. Ja mam w ekipie młodzież w takim samym wieku, a różnica jest widoczna: są taktowni, społeczni, odpowiedzialni i ja za nich nie muszę się wstydzić, bo dotrzymują słowa, terminów i obietnic!

W ramach terapii poszliśmy na kawę do Jaśminy. Rozmowa z moją załogą z Piotrkowa, rozładowała atmosferę i wyciszyła emocje, nerwy opadły.
Więcej do tej szkoły nie przyjdę z pogadanką, bo nie pozwolę marnować energii i czasu moich podopiecznych.

Wszyscy zniesmaczeni wracaliśmy do Łodzi. Nie mogliśmy uwierzyć w to, co nas spotkało. Przecież Jaśmina też pracuje w szkole. Filia działa w oparciu o młodzieżowy wolontariat, pracują dla Fundacji świetnie, chodzą z nami na prelekcje, wytwarzają rękodzieło, organizują kiermasze.... No tak, ale oni mają za mentora i przewodnika osobę taką jak Jaśmina. To jest pedagog przez "P" i godny wzór do naśladowania! 
I znowu się cieszę, że mam Jaśminę w swojej ekipie!
 
Wpis: 4.03.2014