O tym mało kto wie...
Pamiętam chwilę, kiedy podjęłam decyzję o założeniu Fundacji. Był to mroźny, styczniowy, choć jednocześnie radnosny i bardzo słoneczny dzień. Nie wiedziałam jak się potoczą losy mojej grupy, ale byłam już na tyle mocna psychicznie i pewna swoich decyzji, że nie bałam się przyjąć odpowiedzialności za wszystkie dziewczyny. Miałam świadomość, że nakładam na siebie nie lada obowiązek, one mi ufają, wierzą w słuszność moich racji, więc postępować muszę niezwykle delikatnie, bo błędne decyzje mogą mieć fatalne skutki. Ale trudno, musi być już ta Fundacja!
"Szefowa" - jedno słowo, a wszystko zawiera i wiele znaczy.
Ciężar przede wszystkim największy i najbardziej stresujący jaki miałam, to kwestia finansowa, bo jak bez wsparcia może funkcjonować organizacja?
Skoro ma być nas widać, musimy mieć stonkę www, ale kto i jak ma mi to zrobić? Wreszcie Danka, wolontariuszka mieszkająca w Konstantynowie, mówi: "Iza, ja mogę klepać informacje, ale nie umiem projektować". Jest promyk - pomyślałam!
Emilia patrzyła przerażona - nie wiem czy poradzę sobie
-Musisz - mówię twardo - nie mam pieniędzy żeby zamówić grafikę u profesjonalisty!
Są już dwie - jakoś to będzie.
Chyba 4 miesiące przygotowywałyśmy projekt graficzny, układałyśmy zakładki, spierałyśmy się o działy tematyczne aż pewnego dnia zadzwonił telefon:
- Iza Kocia Mama?
- Tak słucham, w czym mogę pani pomóc?
- Mam do pani kontakt od kolegi, są do wydania 4 małe kocięta i kotka do sterylizacji...- Wiem- dlatego zapłaci za wizytę Fundacja.
Marta, bo to była ona, wykonała co do joty moje zalecenia. Ja kociakom znalazłam domy, a kiedy Marta przywiozła mi umowy adopcyjne, zapytałam:
- Marta czym się zajmujesz?
- Jestem grafikiem komputerowym, a z czym masz, Iza problem?
- Chyba już właśnie się rozwiązał - powedziałam z błyskiem w oku - Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś? - pytam
Marta szczerze aż do bólu tłumaczy:
- Wiesz jakie są fundacje, musiałam na Ciebie popatrzeć i Cię poznać.
- Fajnie! I co teraz?
- Teraz jestem do dyspozycji! Faktycznie nie masz już problemów!
Marta pięknie zebrała w całość te wszystkie nasze pomysły i ruszyłyśmy z pracą.
A dziewczyny czasem słyszą moje pytanie:
- Dlaczego relacja z lekcji edukacyjnej w przedszkolu jeszcze nie na stronie?
- Iza miałam gości, Witek chciał iść na spacer...
No tak, fajnie, myślę sobie, one to są cudne! Inne byłyby złe za mój brak cierpliwości, a one się tłumaczą!
Dlaczego? Dlatego, że same znają wartość swojej pracy!
Anka i Magda - moje niewidoczne ale jakie ważne wolontariuszki! Jestem wdzięczna im za stworzenie takiego tandemu. Za to, że ta sfera pracy FKM działa bez potrzeby mojej ingerencji. Działają zgodnie, jedna przejmuje zadania drugiej kiedy zachodzi taka konieczność. A kiedy wynika problem natury technicznej, to zbierają się u mnie na herbatkę, przychodzi Andrzej i wszystko tłumaczy.
Wpis: 14.06.2013