Skuteczność interwencyjna i adopcyjna wolontariuszek FKM ma przełożenie na zakres zgłaszanych problemów. Dawno już nasze działania przestały obejmować tereny związane bezpośrednio z miejscem działania. Szczególnie trudną sytuację mają dziewczyny pracujące w pobliżu wsi, bo tam często warunki, w jakich żyją zarówno psy i koty, nie są najlepsze. Jednak i w tym  środowisku znajdują się osoby wrażliwe, które przy wsparciu Kociej Mamy zabiegają o polepszenie losu zwierząt. Nie mając wpływu na rozwój FKM, a mając świadomość działań na rzecz psów, zmuszona byłam do opracowania psiej umowy adopcyjnej. Mimo że z przekonania i serca jestem kociarą i zakładając Fundację w zamyśle planowałam działania wyłącznie na rzecz kotów, nie mogę dłużej ignorować sytuacji, które na szczęście dla mnie zdarzają się sporadycznie, a do których tak naprawdę zmusza mnie życie, indolencja władz administracyjnych oraz nieudolność organizacji pro zwierzęcych. Fakt, że moje wolontariuszki są tak empatyczne cieszy mnie, ale jednocześnie i martwi. Każdy bowiem wie, że nie lubię działań źle przygotowanych logistycznie, a nie mając właściwych domów tymczasowych przystosowanych do opieki nad psami, realia w jakich musimy podejmować interwencję są raczej mało komfortowe. 

 

 

Mam świadomość, że moje stanowisko rozczaruje niektórych sympatyków zwierząt. Mogą pojawić się zarzuty, że skupiam się wyłącznie na tematyce kociej, ale wychodzę z założenia, że nie można w każdej dziedzinie osiągać sukcesów. 

Lubię psy, kiedy jest taka możliwość staram się wykorzystać potencjał organizacji bym im zabezpieczyć godziwe bytowanie, ale nie może stać się codziennością zabieganie u Kociej Mamy o wsparcie dla nich. 

FKM jako priorytet wpisane ma działania na rzecz kotów, na tym celu się skupia i w tym kierunku będzie działać.

 

Wpis: 17.09.2015