Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Miska pełna kotów


O tym, jak trudny jest żywot osoby dokarmiającej koty, oraz że mieszkając latami w jednym bloku tak naprawdę można nie znać swoich sąsiadów, przekonała się pani Nasturcja z Bełchatowa. Ona i jej piwniczne koty przeszły piekło, przez ludzi, którzy codziennie mijając ją na schodach kłaniali się i sprawiali wrażenie życzliwych i „ludzkich”.

Pani Nasturcja dbała o swoich podopiecznych oraz o miejsce w piwnicy, w którym koty mieszkały. Zwierzęta były odrobaczone, wysterylizowane, dobrze karmione. Wydawałoby się, że nie powinny nikomu wadzić. Sama ich obecność nie była kłopotliwa dla mieszkańców bloku. A jednak znalazły się osoby, które postanowiły utrudnić życie pani Nasturcji i jej podopiecznym. Od pewnego czasu karmicielka żyła w ciągłym niepokoju o ich zdrowie i życie. Koty były regularnie podtruwane, a ona sama musiała wysłuchiwać ciągłych skarg i inwektyw pod swoim adresem. Absurd sięgał zenitu. O wszystkie problemy, z którymi borykali się mieszkańcy bloku obwiniano piwniczne koty.

Ta sytuacja zmusiła panią Nasturcję do szukania pomocy w mediach. Nie chciała walczyć z sąsiadami. Zależało jej jedynie na pomocy kotom. Dzięki uprzejmości i zaangażowaniu jednej z piotrkowskich dziennikarek „Przeglądu Lokalnego Famka”, karmicielka trafiła do Fundacji „Kocia Mama”.
W ciągu kilku dni wszystko zostało przygotowane do przewozu kociaków. Pięć pięciomiesięcznych maluchów przyjechało… w misce prosto do piotrkowskiej kliniki weterynaryjnej, gdzie zostały odpchlone i założono im książeczki.

Wszystkie koty trafiły pod opiekę naszej Fundacji. Niektóre z maluchów wymagają opieki weterynaryjnej ze względu na problemy z oczami, pozostałe już szukają troskliwych domów.

 

Wpis: 13.02.2012