Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Miało być o kiermaszu w Ozorkowie


Czasem mam takie nastroje jak dzisiaj, że niby rzecz prozaiczna, jaką jest konieczność napisania krótkiej notatki o pikniku w Ozorkowie, sprawia mi ogromną trudność, bo w sumie ile razy można poruszać temat sposobu zarabiania pieniędzy w FKM?
Każdy już wie, że zarówno szefowa jak i każda pracująca tu wolontariuszka należą do grupy ludzi z grupy "lubimy pieniądze", bo - i tu zaczynamy wymieniać jednym tchem - to nasza niezależność, rozwój, podstawa działania na taką skalę i dalej podajemy tysiące argumentów.
To jest oczywiste od lat.
Ale jak to jest możliwe, że my umiemy pracować na koty bezdomne, a nigdy nie zdarzyła się sytuacja, żeby któraś usiadła do telefonu i dzwoniła z prośbą o wsparcie do różnych instytucji?
Bo my jesteśmy dumne! - jak powiedziała kiedyś Olga - i charakterne! To niezaprzeczalne fakty.
Skąd taka opinia? Bo szefowa jest osobą, która prędzej sama podwinie rękawy i weźmie się do pracy niż będzie żebrać o datki. Już lepiej zamknąć Fundację!
 
Taka postawa zawsze ma pozytywne efekty: szefowa nie boi się wyzwań, zaraz obok niej staje i dołącza się do pracy Emilia, jedna Magda, druga, dołączają wszystkie Anki i już jest dobrze, coś się dzieje, ma pozytywne przełożenie! U nas nie ma miejsca na wykręty typu: mam męża, dziecko, pracę, wykłady, dopadły mnie chwilowe kłopoty... To nie u nas takie zachowanie, bo każda ma swoje mniejsze i większe smutki, bagaż doświadczeń nie zawsze miłych, a często takich, które byśmy chciały zapomnieć, schować głęboko do szuflady, żeby już więcej nas te paskudne wspomnienia nie dręczyły, ale nie zawsze tak się da, ludzka świadomość ma swoje prawa. Ale mamy siebie i Fundację.
 
Jest grupa ludzi, nie mam na myśli tylko czynnych wolontariuszy, którzy spełniają bardzo ważną rolę, pomagają mi dbać o wizerunek firmy jaką jest już FKM.
Na markę dobrą czy też mierną, a każda organizacja jest przecież komentowana przez społeczeństwo, ma wpływ postawa ludzi bezpośrednio związanych ze mną. Dlatego bardzo rygorystycznie traktuję wszelkie kwestie związane z komunikacją w grupie, wykonywaniem przyjętych obowiązków ale i postawą wobec kolegów i koleżanek.
 
Społeczność fundacyjna oparta jest przede wszystkim na sympatii i szacunku, ale też na odpowiedzialności za ogół. Szybko odchodzą od nas ludzie, którzy chcieliby móc pochwalić się działalnością w modnej i medialnej Fundacji.
Nie potrafią dotrzymać kroku, mają na uwadze tylko własne cele.
Tu nie ma miejsca na poprawianie pracy innych. Dziewczyny, które są fundamentem, wiedzą już doskonale jak mają postępować.
Nie każda musi być domem tymczasowym czy służyć jako transport, są równie istotne zadania: dbałość o reklamę czy pozyskiwanie sponsorów, ale zawsze najważniejsza jest solidna, systematyczna praca.
Nie stać nas na humory, dąsy, na kaprysy czy złe dni - koty bezdomne są i czekają na pomoc, one też mają swoje troski. Człowiek jest duży zatem sam musi sprostać problemom, jakie napotka, a jeśli nie, podzieli się z grupą - po to ona jest.
Dlatego zawsze odejdą od nas osoby, nawet te, które były kilka lat, jeśli nie mają potrzeby bycia z nami, rozmowy, spotkania, czasu na zapytanie: co tam u was? Może zajrzę na kiermasz i choć chwilkę  pobędę, pomogę, pooddycham tą kocią atmosferą!
 
Patrząc na moje wolontariuszki, widzę je i ich dzieci. Mam w pamięci sytuacje, kiedy na moment musiały stanąć z boku, bo był czas na macierzyństwo, na szkołę, na wyjazd za granicę. Jakoś dziwnie nie czuło się rozstania, bo przecież są czaty, maile, telefony... Można być razem mimo tysiąca dzielących nas kilometrów, więc czemu mam żałować odejścia kogoś, kto tak naprawdę nigdy nie był szczery wobec Fundacji? Nigdy nie poczuł się elementem organizmu, mówi o nas - "wy"?
 
Miało być o kiermaszu więc jest na zakończenie . 
Wszystko przebiegło rewelacyjnie pod czujnym okiem Anuli zwanej Alergia. Fakt, że ma uczulenie na koty nie jest istotny w tym przypadku, jej praca ma ogromne znaczenie dla mnie. Generalnie zajmuje się opieką nad szkołami w Ozorkowie, organizuje zbiórki karmy, dba, żeby FKM bywała na rozmaitych imprezach, a ja po latach jej pracy, nawet już nie pytam Ani co ma w planie. Czy ma jakieś problemy, czy pomóc w czymś. Wiem, że mogę spokojnie przekazać jej wszelkie kwestie porządkowe i logistyczne. Co najważniejsze - Ania niekiedy pyta: A może by tak szefowa zajrzała na moment na kiermasz? Dawno żeśmy się nie widziały, zaczynam tęsknić... I to jest chyba najcenniejsze w FKM - potrzeba bycia z ludźmi, z którymi dobrze nam się nie tylko pracuje, ale i świetnie rozumie! 
 
Zdjęcia mówią same za siebie: dziewczyny jak zwykle sprawdziły się na medal, była też Marta i Zbyszek i nowa wolontariuszka - kolejna Olga. Ciekawa jestem jak się u nas odnajdzie? 
Czas pokaże!!!
 
Wpis: 13.06.2013