Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Mała "krówka" z ul. Ks. Piotra Ściegiennego


11 stycznia 2011 roku - kolejny telefon od karmicielki. Tym razem ul. Ściegiennego w Piotrkowie, a dokładnie piwnica w jednym z czteropiętrowych bloków. Zatroskany głos w słuchawce poinformował mnie, że w jednej z komórek mieszka małe kocię porzucone przez matkę, jedyne ocalałe z czwórki rodzeństwa, oswojony osesek, zdrowy, zadbany. Tylko brać i szukać domu. Tu gdzie jest, zostać nie może ze względu na "nudzące" się wyrostki buszujące po piwnicach w poszukiwaniu kotów do "zabaw".
I co? Oczywiście niewiele informacji było zgodnych z prawdą, a właściwie zgadzało się tylko to, że kociak jest ufny. Reszta to bujdy, bo kotka (płeć już potwierdzona przez weterynarzy) nie jest oseskiem tylko dwumiesięcznym szkrabem, brudnym i poważnie chorym. Jedno oko zamglone, drugie - zrost. Jak można nosić dzień w dzień podgrzane mleczko i udawać, ze się nie widzi takiego stanu! Stąd chyba teoria karmicielki, ze kot dopiero otworzył oczy. Nic dziwnego miał je zalepione ropą!
Moja propozycja wysterylizowania dorosłej kotki odbiła się grochem o ścianę i wróciła z powrotem. Pani karmicielka wyjeżdża na długo i prędko nie wróci. Nie ma teraz na to czasu. Wrzuciła nam kota do kontenera i poszła do domu.
Maluszek tuli się do człowieka przeokrutnie. Nie ma w nim cienia agresji. Został w klinice na obserwacji. Jest odrobaczony i otrzymuje antybiotyki. Oczka zakropione, nakarmiony. Tak więc w tym momencie dziewczynka nie jest adopcyjna. Wymaga leczenia i domu tymczasowego. Prawdopodobnie jedno oczko będzie wymagało zabiegu chirurgicznego.
Damy radę.

 

Wpis: 13.01.2011