Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Lubię, kiedy życie mnie mile zaskakuje

 

Kiedy pada pod moim adresem pytanie: dlaczego założyłam kocią Fundację, zawsze odpowiadam: nie wiem!
Bo co mam powiedzieć? Skłamać, schować się za jakiś banał?
Tak się złożyło, potoczyło, przecież tego wszystkiego, co się teraz dzieje w samej FKM i koło niej, nikt by nie zaplanował, nawet nie pomyślał, że jedna Fundacja, a tyle może się dziać.

Fundacja Kocia Mama to taka organizacja, którą generalnie tworzą kobiety. Ich jest najwięcej, rządzą, planują pracę, wymyślają kolejne kampanie, wydarzenia, piszą nowe projekty, skłaniają do współpracy władze gminy. W sumie nie uznają żadnych barier ani ograniczeń w poszukiwaniu nowych rozwiązań. Są odważne, kreatywne i solidne. Mimo natłoku obowiązków życiowych, rodzinnych i zawodowych, znajdują czas na te wszystkie koty, na interwencje, lekcje edukacyjne i tworzenie rękodzieła - takie są fakty.
Czy znaczy to że jesteśmy bardziej wrażliwe, społeczne?
Nie!
Tak się tylko złożyło, to też jest zasługą przypadku.

Sądzę, że właśnie dlatego, że ja nie umiem, nie chcę i nie lubię planować życia, nasze działania mają taki rozmach, lekkość i różnorodność, ale przy tym nie ma żadnych nacisków, zawirowań, większych konfliktów, jest tak rodzinnie i miło.
Ludzie dzielą się na dwie kategorie, tych, którzy muszą ułożyć sobie każdą minutę i tych podobnych do mnie, którzy hołdują teorii: jakoś to będzie, bez pośpiechu, na spokojnie, martwić się będę jutro, a dziś szkoda dnia!
Ci drobiazgowi, non stop zaplanowani przeważnie są rozgoryczeni, bo życie wymyka się wszelkim planom. Mimo największych starań, jeden krok, jedno wydarzenie i wszystko przewraca się do góry nogami!
Ale kiedy ma się moje podejście, owszem są cele, są wytyczone kierunki, ale najważniejsza jest elastyczność i umiejętność dostosowania się do każdej sytuacji.
Nowe dziewczyny często uczą się długo, zanim przywykną do pracy ze mną, okrzepną i rozumieją dlaczego tak się zachowuję. Tu wszystko szybko się zmienia, bo praca oparta jest na jednej najważniejszej rzeczy, o której mało kto pamięta: czynniku ludzkim, a tu się wszystko może zdarzyć!

Cóż z tego, że zaplanuję wyjazd do Filii z Magdą. Ona jest mamą, a dziecko zawsze może się rozchorować!


I trzeba szukać szybko rozwiązania.

Tak samo jest z Filiami.
Są dwie, każda pracuje inaczej, ale i z tym się pogodziłam.

Tomaszów dzięki dwóm dobrym duszkom, miłośniczkom kotów odradza się powoli, ale w innej formie wolontariatu.
Nie ma tam domów tymczasowych ani wolontariuszy, są za to Zosia, Anita i Pan Poseł Marcin Witko.


Powiem tak, Fundacja dziewczynami stoi, ale bez mężczyzn, ich pomocy i wsparcia, same nie dałybyśmy rady tyle osiągnąć! I nie ma się co za takie stwierdzenie gniewać!
Takie są fakty!
W końcu jako szefowa wiem najlepiej, jakie przełożenie na nasz rozwój ma przyjaźń, pomoc i opieka, na jaką może liczyć FKM ze strony moich męskich przyjaciół. To naprawdę jest ogromne wsparcie, a często wolą być w cieniu, to jest najmilsze!
 
FKM, dzięki pomocy Pana Posła, od nowa zaczyna działalność w Tomaszowie, a siedzibą jest jego biuro i to też jest fajne i niecodzienne!
Małymi kroczkami, ale stabilnie.
Najważniejsze jest to, że między nami jest bardzo dobra komunikacja, co ma rewelacyjne przełożenie na wzajemne zrozumienie.

Z uwagi na fakt, iż kocia Fundacja zajmuje się nie tylko kotami, musi minąć jakiś czas, żeby Pan Poseł i dziewczyny poznali wszystkie najważniejsze formy naszej aktywności, wtedy łatwiej będzie im znaleźć miejsce dla siebie.
Dotychczas mamy w dorobku bardzo udaną kocią adopcję, pomoc w zbieraniu karmy i nakrętek oraz zostały podarowane prezenty dla dzieci ze szkoły przyszpitalnej. To bardzo dużo, biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy pracują, mają ogrom zajęć i obowiązków.
Poza tym obecność FKM w biurze poselskim jest dla nas wielką promocją i reklamą, pomocą w zaistnieniu w  społeczeństwie.
To bardzo cenna rzecz, takie wsparcie, ale i ogromny kredyt zaufania i ukłon w naszym kierunku. Dlatego tym bardziej cenię sobie te wszystkie starania żeby nam pomóc.
Ze swej strony mogę tylko zapewnić, że bardzo będę pilnowała, żeby dalsza współpraca była dalej tak prowadzona - w miłej, przyjaznej atmosferze, oparta na poczynionych wspólnie ustaleniach.

Żeby zaistnieć w Tomaszowie, rozwinąć Filię, trzeba czasu, bo tylko wtedy, kiedy wypracujemy stabilną i mocną strukturę jak w Piotrkowie, widzę możliwość działania z korzyścią dla zwierząt.
Chęci i wiara w powodzenie są z obu stron, teraz trzeba spokojnie czekać na dalszy rozwój wypadków. Bardzo liczę na pozytywne wyniki lekcji edukacyjnych, jakie tam się niebawem zaczną oraz na rozmowy z Urzędem Miasta. Wiadomo, jest nowa ustawa dotycząca praw zwierząt i ona nakłada na gminy pewne obowiązki. Jeśli FKM zostanie zaproszona do współpracy, chętnie się włączymy. Uważam, że są szanse na wspólne wprowadzenie w życie projektu walki z bezdomnością kotów.

Tyle co do planów, a jak będzie - okaże się!

Najważniejsze, że po spotkaniu obie strony są bardzo zadowolone i z entuzjazmem patrzą w przyszłość, to zawsze dobrze wróży.

Tomaszów na szczęście leży blisko Piotrkowa, a tam rządzi przecież Jaśmina i to mnie bardzo cieszy, bo wiem, że gdy zajdzie taka potrzeba, to Zosia z Anitą mogą liczyć na jej wsparcie, wiedzę i kompetencję.
Filia w Piotrkowie jest stabilna, działa, pomaga, edukuje i co najważniejsze nie zaburza rytmu funkcjonowania Fundacji w Łodzi, rozwija się może nie tak dynamicznie jak my, ale każdego dnia staje się coraz bardziej widoczna i dobrze kojarzona, szczególnie we władzach miasta. Jest to zasługa spokojnej, rytmicznej pracy, ale przede wszystkim rzeczowego działania.
Wizyty w Filiach uważam za udane.

Zawsze jest miło, kiedy stary rok tak fajnie i optymistycznie żegna się z nami!

Wpis: 31.12.2012