Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Łagiewniki koło Łodzi


Historia kotki jest krótka.
Nikt nie potrafi ustalić, ile dni się tułała biedna, wyniszczona, obolała i przerażona. Jakie myśli mają kocie umysły w podobnych sytuacjach? Też tego nie wiemy, po prostu telepatia na etapie człowiek - zwierzę nie jest do końca przejrzysta.
Fakt jest następujący: to człowiek zrobił jej krzywdę. Jest kotem domowym, około 2 letnim. Jak i dlaczego trafiła do Łagiewnik, tego też nikt nie wie.
Czy jej ktoś szuka i nie śpi przerażony jej zniknięciem? Dużo tych znaków zapytania ciśnie się na usta.
Jest postrzelona i to fatalnie. Jeden strzał zmiażdżył kość w jej łapce, drugi utkwił za bębenkiem w muszli ucha, nieopodal nerwu błędnika.
Całe ciało jest sine, obite, bo siła uderzenia pocisku spowodowała dodatkowe obrażenia.

Ktoś się okrutnie zabawiał. Zresztą nie po raz pierwszy mam pod opieką ofiarę zwyrodnialca bez wyobraźni, oprawcy, wręcz psychopaty, bo nikt z normalnym kodeksem moralnym nie strzela do słabszych, nie okalecza bezbronnych, nie spodziewających się ataku istot. Ciężkie słowa, ale znam ich wymiar.

Panie mieszkające w Łagiewnikach non stop znajdują jakieś koty, porzucone psy.
Jak zbędne śmieci... Ludzie bez wyobraźni porzucają swoje zwierzaki, nie troszcząc się o to, kto je nakarmi, przygarnie, da schronienie, poszuka domu... Lepiej niekiedy traktują swoje dziecinne przytulanki, mają sentyment, wspomnienia...
Zero litości do tych, które zaufały nam, widziały w nas przyjaciół i opiekunów.
 
Sąsiadka pyta drugiej: "Widziała pani już nową przybłędę?" I poszła do swoich zajęć.
Zagadnięta pani miała więcej empatii - zabrała do domu, obiecując sobie, że tylko nakarmi...
Wieczorem odebrałam telefon: 
- Mam na imię Iza... przybłąkała się do nas kotka, coś ma z łapką. Mała, drobna, na oko pół roku, kontakt dostałam do pani od lekarza z Klonowej... Czy mogę liczyć na jakąś pomoc? Choćby wizytę u lekarza?
- Łapka w górze mówi pani? - dopytuję dalej. - Dobrze, proszę pojechać do Żyrafy, to obrażenie musi zobaczyć Wojtek. Może czarno wróżę, jednak będę po konsultacji z nim spokojniejsza.
 
Dalej wiemy, co się okazało. Prześwietlenia świadczą jednoznacznie!
- Pani Izo, bardzo dziękuję jestem wdzięczna, dobrze, że trafiłam na pani fundację. 
Serdeczności mieszają się ze słowami uznania, podziwu, zrozumienia ważności pracy jaką wykonujemy.
Ale ja jestem pełna złości, gniewu zmieszanego z bezsilnością!!! Całą sobą czuje ból, jaki sprawiono niewinnej kotce. Po raz kolejny szukam odpowiedzi na pytanie, na które tak naprawdę nie ma kto odpowiedzieć. Do jakiego draństwa zdolny jest bezduszny tchórz, który zadaje bezkarnie rany wiedząc, że nie poniesie żadnych konsekwencji? 
 
Wpis: 20.03.2015