Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

KotoMania 2016


Jest taki jeden, szczególny dzień w roku, gdy zbiera się razem cała Kocia Mama. Kiedy wyznaczona zostaje data tego wydarzenia, wszystkie solidarnie mobilizujemy siły, talenty, pomysły i pracujemy, by pięknie wypadło to święto. Mówię oczywiście o corocznej Gali, o dniu wyjątkowym, o święcie najpiękniejszym i najważniejszym, o naszej magicznej KotoManii.
W napięciu odliczamy miesiące, tygodnie, dni i godziny. Z listy zadań wykreślamy zrealizowane cele.  Zapraszamy gości, artystów, znajomych, sponsorów, darczyńców, przyjaciół i rodzinę.  Im bardziej zbliżamy się do godziny zero, tym bardziej o sobie dają znać emocje, napięcie, stres, trema.
Tak było w latach ubiegłych.
Ale...
 
8 rocznica była kompletnie odmienna. Piękna, harmonijna i jak dla mnie najbardziej moja kociomamina, rodzinna, ciepła, przesycona atmosferą szczęścia, przyjaźni, szacunku, zrozumienia i spokojna, mimo napięcia i dużej dawki adrenaliny. Tym razem każda wykonywała swoje obowiązki rewelacyjnie, nie było żadnego zamieszania, jakby jedna drugiej przenikała myśli. Po raz pierwszy na Gali nie były mi potrzebne wyciszające cukierki, którymi w latach poprzednich hojnie częstowała mnie Renata, bym mogła uspokoić serce bijące jak szalone z obawy czy wszystko przebiegnie pomyślnie. Kolejna zmiana to przełomowa i dość odważna decyzja: nie zatrudniłam  do aranżacji scenografii KotoManii firmy zewnętrznej. Lubię pracować z ludźmi z którymi relacje są oczywiste, poprawne i czytelne. Jestem zbyt zabiegana w życiu prywatnym i skupiona na utrzymaniu dobrej kondycji Fundacji, by marnować czas na mało istotne zajęcia, dziwne rozmowy czy dywagacje. Preferuję aktywność i współpracę na zasadach partnerskich, ale z świadomością hierarchii ważności. Zawsze pracuję w oparciu o umiejętności poszczególnych wolontariuszek, wykorzystując ich fantastyczną zdolność pracy zespołowej. Kocia Mama jest społecznością funkcjonującą na zasadzie naczyń połączonych, działających równolegle bez konieczności wskazywania osoby pełniącej rolę koordynatora. Gala  jest wspólnym świętem i dlatego każda wolontariuszka pracuje na jej wygląd ostateczny. Z tego powodu scenografia, wystrój, bankiet i wszelkie  aranżacje były pomysłem Emilki i Ani, przy znacznej pomocy dziewcząt ze Szkoły Przyszpitalnej z CZMP.
 
Duet konferansjerski: Aneta i Renata fantastycznie prowadził koncert. Łzy zakręciły mi się w oku, kiedy Renata na moment zwiesiła głos, po czym o dwa tony głośniej wypowiedziała słowa: "Nie mogła sobie Szefowa wymarzyć piękniejszej Fundacji", a każda wolontariuszka w  tym momencie wyżej podniosła głowę i wyprostowała plecy, podczas gdy goście z uznaniem skierowali ku mnie oczy. Bardzo mocno musiałam panować nad sobą, by się nie rozpłakać ze szczęścia,  ale przecież Szefowa musi być dzielna.
 
W tym roku wszystko przygotowane było idealnie, dekoracja stołów, przepyszne potrawy, rewelacyjnie zaprezentowały się repertuarowo zaproszone zespoły.
Fundacja Kocia Mama jest w większości złożona z kobiet. Do tego Łódź - miasto kobiet, włókniarek, matek... Znowu zadziałała  magia bo tym razem KotoMania połączyła historię z rzeczywistością. Gala odbywała się  w ArtInkubatorze, odremontowanej fabryce mieszczącej na Księżym Młynie tuż obok Kociego Szlaku.
Stare hale fabryczne na kilka godzin stały się miejscem, które zapełniliśmy naszymi gośćmi. Pojawili się stali sympatycy:  Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski, Iwona Boberska i Jerzy Dauksza od kilku lat opisujący kolejne KotoManię, przybyła oczywiście zaprzyjaźniona telewizja, by uwiecznić na taśmie rocznicowe spotkanie. Byli przyjaciele, darczyńcy, sympatycy, nie zabrakło rodzin, dzieci no i kotów. Były  także psiaki, taka to bowiem fundacja, w której dzielimy się empatią troszcząc się o rozmaite zwierzaki.
 
Wielką radość sprawiło mi zdziwienie gościa specjalnego, Pani Jagi Paduch, kiedy na bankiecie podziwiając dekoracje, patrząc na wiszące na kolorowych tasiemkach goździki rzekła: "Gratuluję Pani, jest niezwykle pięknie, elegancko i wytwornie, pierwszy raz mam przyjemność być świadkiem takiego wydarzenia, nawet nie sądziłam, że fundacje potrafią bawić się na takim poziomie."
Cóż miałam powiedzieć? Przecież mam świadomość jak cudnie wyglądały tego dnia moje wolontariuszki, gustownie ze smakiem ubrane, z delikatnym makijażem, modnie uczesane, bardziej przypominały modelki niż typowe opiekunki kotów. Potrafią szokować. Nie tak postrzegają ludzie kocie mamy.
-Tak, mam wyjątkową fundację  - wyjaśniałam w rozmowie - Moje dziewczyny przypominają zwiewne gracje, delikatne istoty, ale faktycznie są to osoby o mocnych stabilnych charakterach, często ludzi myli ich wygląd, w sumie czasem nawet to dobrze, mamy przewagę w negocjacjach dzięki zaskoczeniu.

Tę KotoManię wspominam z ogromną dumą, zadowoleniem i satysfakcją. Gala potwierdziła tylko, że to Fundacja wielkiego kalibru, nowoczesna w zarządzaniu, odważna w działaniu, ale też  dumna i pilnie strzegąca własnej niezależności, że wzniosłe słowa przyjaźń i godność to nie frazesy, że odpowiedzialność i obowiązek nadal są na pierwszym miejscu w naszym kocim kodeksie.

Kiedy wspominam Galę uśmiecham się, która bowiem Szefowa miała przyjemność odbierać gratulacje od Prezesa NIK w asyście dwóch fundacyjnych smyków przejętych walką na świetlne miecze? Która ma tyle autentycznej sympatii, że nawet nie musi się troszczyć o to w jakiej wystąpi kreacji? Wiadomo, los szczodrze funduje mi  atrakcje, akurat na kilka przed Galą rozchorowałam się na zapalenie oskrzeli. Zakatarzona, chora, nie wychodziłam z domu, a dziewczyny  zatroszczyły się o wszystko nie tylko o Koncert. Ania codziennie dopytywała o stan zdrowia, Emila nawet nie chciała słyszeć, że tym razem świętować będą same, zaprzyjaźniona aptekarka przygotowała kurację cud ze słowami:
- Pani Izo, ile mamy czasu by postawić Panią na nogi?
- Ttrzy dni.
- No to będzie kuracja z górnej półki, proszę się nie chwalić swoim lekarzom!
Marta kupiła mi kieckę, Magda zrobiła przepiękną biżuterię, a ja miałam tylko jedno zadanie: być, witać gości i tryskać szczęściem!!!
 
Za tę KotoManię dziękuję Ci moja Fundacjo z całego serca!!!
Dlaczego tak długo zwlekałam z reportażem? 
Bo to, co przeżyłam na 8 KotoManii, musiałam w sobie poukładać, nazwać wrażenia, emocje,docenić wyjątkowość tego co mi się przydarzyło.
 
Wpis: 17.07.2016