Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Kocia Buda


Nie raz już pisałam, że wszystko, co się dzieje w Kociej Mamie, jest trochę takie bajkowe, niezwykłe, wydaje się jakby z innego świata, ciut nierealne. Historie, które nam się przytrafiają, są jakby wymyśliło je dziecko z niezwykle bogatą wyobraźnią. A jednak u nas mają faktycznie miejsce.
Niebawem zaprosimy miłośników kotów i sympatyków Fundacji na niezwykłe wydarzenie, jakie będzie miało miejsce w łódzkim ZOO. 
Fundacja Kocia Mama jest pomysłodawcą, sponsorem, autorem projektu i nadzorującą wykonanie budy wielokotnej, która dzięki uprzejmości Pana Naczelnika ZOO zostanie postawiona na terenie ogrodu, żeby zapewnić schronienie dla kotów tam bytujących. 

Skąd taki pomysł, by w miejskim ogrodzie zoologicznym ustawić budę dla buszujących tam mruczków?
Otóż kilka lat temu, kiedy Naczelnik skończył studia i był weterynarzem zaczynającym pracę, a ja nie marzyłam nawet o założeniu Fundacji, poznaliśmy się w Lecznicy Żyrafa, do której nosiłam na leczenie złapane bezdomne koty.
Od zawsze Magda z Wojtkiem patrzyli z wyrozumiałością, jak znoszę im poturbowane, zakatarzone, wypłoszone, a czasem skrajnie wyczerpane futra. Czekając z kotem na kolach, aż zejdzie kroplówka, skazana byłam na tyrady, które pod moim adresem wygłaszali.
- Doktórka - tak żartobliwie od lat Wojtek odzywa się do Madzi - ciekawe, kiedy ta kociara nabierze rozumu i wreszcie założy swoją fundację? Współczuję rodzinie, wynosi kasę na te koty, są cierpliwi ci domownicy! Gratuluję!!! - pastwił się nade mną.
Madzia była zawsze łaskawsza!
- Wiesz Doktor, niektórym dojście do rozumu zabiera trochę czasu, różne mają ludzie skrzywienia i defekty, myślę, że tu może mieć jakiś sens wprowadzić nacisk ekonomiczny, zacznijmy za leczenie normalnie ją liczyć! 
- O nie, Magda, nie zrobisz mi tego!
- Chcesz sprawdzić?! Załóż Ty wreszcie jakąś fundację! Miej litość dla nas i rodziny, zanim wszyscy pójdziemy pod kościół!
- Boję się!!!
- Tak, jasne! - śmiali się jakbym opowiedziała super dowcip.
Założyłam, z obawą, lękiem, przerażona własną odwagą.
Kiedy słyszałam co rusz gratulacje, myślałam - ciekawe czy będą ze mną, jak mi się nie uda...

Mijały dni...
Pewnego dnia Tomasz przyszedł na dyżur, gdy byłam jak zwykle z jakimś chorym kotem i przedstawił problem:
- Mam problem przybłąkała się do ZOO kotka, była uprzejma się okocić, jest ich 8, mieszkały u mnie w gabinecie, ale Naczelnik stwierdził, że Ogród nie jest miejscem do bytowania dzikich futer... Nie mam co z nimi zrobić. Mam polecenie służbowe, by je stamtąd zabrać! Natychmiast! 
Tym sposobem kocia rodzina znalazła miejscówkę w Żyrafie, a cała historia opowiadana była jako niezła anegdota. 
 
Po latach, kiedy Tomasz awansował, gratulując Mu funkcji, rzuciłam: 
- A jakie jest stanowisko Pana Naczelnika w kwestii mruczków? Mają wstęp do ZOO czy nadal status niechcianych gości?
Z przekornym błyskiem w oku ripostował: 
- Niech Fundacja postawi budę, podpiszemy umowę barterową!
Kupuję pomysł!!! 
 
Projekt budy od strony technicznej szybko opracowałam. Znając życie i obyczaje kotów nie było to wcale trudne. Ale skoro to ma być buda wyjątkowa, stąd naturalnie kolejne zlecenie dla Emilki. 
- Przerażasz mnie i te Twoje pomysły, jak ja mam ugryźć temat? 
- Zwyczajnie! Uruchom swoją wyobraźnię. To ma być buda niezwykła. Może kocie cztery pory roku?
- A wiesz to ma sens!!!
I zabrała się do pracy.
Projekt powstał rewelacyjny, niebanalny, jedyny, prześliczny.
Prace konstrukcyjno-dekoracyjne niebawem zostaną zakończone, jeszcze moment i zaprosimy na oficjalne jej posadowienie. Szczegóły niebawem będą na stronie.
 
Wpis: 9.11.2015