Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Kilka refleksji kończących rok


Filia jest moją dumą, to fakt niepodważalny. Działa stabilnie, jest złożona generalnie z młodych wolontariuszy i wolontariuszek, ale co mnie bardzo cieszy, włączają się w pracę i dojrzałe osoby. Cóż, sądzę, że jest to niezaprzeczalna zasługa koordynatorki, Jaśminy.

Nie jest to laurka ani list pochwalny. Każdy wie, że jestem wymagającą ale i sprawiedliwą Szefową. Trudno mi jednak  nie docenić faktu, że od momentu objęcia rządów przez Jaśminę, FKM rozwija się i umacnia na lokalnym rynku.
Sądzę, że najważniejszą cechą naszej współpracy jest bardzo dobra komunikacja i to nie dotyczy tylko kwestii związanych z działaniem Fundacji. Wiadomo, życie rodzinne miesza się ze społecznym, bo taki jest  sposób działania grupy. Naturalnie wytworzyła się specyficzna sytuacja, że pomieszały nam się relacje i myśląc o Kociej Mamie, nie traktuje się jej jako twór obcy, który jest narzędziem i płaszczyzną tylko do poczynań społecznych. Jesteśmy dosłownie i w przenośni jedną wielka rodziną.

Oddział w Piotrkowie dobrze funkcjonuje, praca przebiega równo i dotyczy tych dziedzin życia społecznego, które jest najważniejsze, bo nasza w nich obecność daje możliwość i sposobność modelowania postaw i właściwych zachowań w stosunku do zwierząt.
Z biegiem czasu nasze rozmowy, które kiedyś trwały godzinami, bo chciałam przekazać wszystkie moje wizje i zarys formalny grupy, teraz ograniczają się  tylko do krótkich raportów stricte informacyjnych, bo przecież Koordynatorka doskonale wie jakie są nasze priorytety.

Rozmowy między szefowymi trwają nadal, ale dotyczą już innych kwestii. Teraz czasem muszę studzić gorącą głowę Jaśminy, kiedy się piekli, gdy inni nas naśladują. Często słyszę:
- No popatrz Iza znowu nas podglądają, też chodzą edukować, na nas wzorują swe pomysły... Jak tak można?! - złości się raz po raz szefowa filii.

A ja się tylko śmieję z wyrozumiałością, bo cieszy mnie fakt, że Fundacja jest oczkiem w głowie dziewczyny, że tak bardzo dba o jej dobrą opinię, ale tłumaczę jak dziecku:
- Jaśmina, skoro nas podglądają i biorą za przykład, to raczej dobrze, miło, że jesteśmy godne naśladowania. W końcu powielać będą dobre wzory i nawyki, to dla nas zaszczyt przecież. Oznaka, że jesteśmy bardzo kompetentne w tym co robimy, popatrz na to z innej strony, odrzuć emocje.

Zawsze kończy się tak samo. Jaśmina jeszcze coś tam mruczy, trochę furczy, jak to mali są ludzie, ale po chwili konstatuje:
- Masz rację jak zwykle!
- Raczej jak przeważnie - poprawiam, bo i ja się mylę. 
I tym sposobem staram się wypracować zmianę postawy u dziewczyny.
 
Problem bezdomności jest jeszcze ogromny, biedy kociej jest tak dużo, że kilka organizacji przez wiele lat będzie miało pełne ręce pracy. Dlatego sądzę, że każda pro zwierzęca ekipa jest bardzo cenna, byle faktycznie realizowała założenia i cele zmierzające ku polepszeniu losu kotów.
My, na tym etapie rozwoju, nie musimy się obawiać żadnej konkurencji. Jesteśmy bardzo stabilne, a co najważniejsze, wpisałyśmy się w pejzaż miasta i świadomość ludzi opiekujących się kotami. To jest nasz największy sukces. Ludzie zajmujący się kotami w Piotrkowie znają FKM, jej sposób pracy i najważniejsze zasady. Myślę , że dobra opinia, jaka towarzyszy naszej grupie, jest wyznacznikiem standardów, jakie obie szalenie cenimy: prawda, otwartość, szczerość w komunikacji.
 
Markę firmy buduje się przez lata, nie można osiągnąć przez rok czy też dwa... Jaśmina ma łatwiej, idzie przetartym już szlakiem, bo kiedy ja zaczynałam, musiałam niekiedy na siłę forsować decyzje. Mało kto, oprócz garstki tak samo szalonych kobiet, wierzył w sukces. Nawet najbliżsi często patrzyli z niedowierzaniem, jak każdego dnia burzyłam utarte stereotypy, wprowadzałam nowe metody wierna do bólu własnym wizjom. Nie było to wszystko łatwe.

Najważniejsze jest także to, że Jaśmina dokładnie rozumie moje cele, popiera je i prowadzi grupę bardzo podobnie jak ja swoją w Łodzi, Te same sytuacje nas irytują, na przykład kiedy ludzie kręcą i opowiadają niestworzone historie chcąc osiągnąć zamierzy cel.  Łatwo się pracuje, kiedy odrzucimy wszystkie niepotrzebne, wręcz naganne, zachowania. Powiedzmy sobie szczerze - nikt nie jest w FKM za karę czy też z przymusu. Dlatego tym bardziej trzeba cenić każdą inicjatywę, być Szefową czytelną dla każdego wolontariusza i wolontariuszki. Trzeba mieć świadomość, że autorytetu nie zbuduje się w oparciu o fałszywe zasady.
 
Wpis: 7.1.2014