Letni sezon urlopowy jest dla fundacji zawsze najtrudniejszym okresem w pracy.
Z uwagi na cykl rozrodczy w tym czasie mamy pod opieką taką liczbę małych kociąt, która spędza sen z powiek, zaburza spokój i wprowadza napiętą atmosferę. I nie jest to zależne od nas, my nadal pracujemy w takim samym rytmie, zamieszanie następuje natomiast z kilku przyczyn.
Najczęstszą jest fakt, iż opiekunowie nie potrafią zrozumieć, że bycie wolontariuszem nie skazuje nas automatycznie na życie z tysiącem kotów w domu. Dla większości z nich sprawowanie opieki nad kociakami, które urodziły się na ich podwórku, nawet przez kilka dni jest niemożliwe, dla nas powinno być natomiast zasadą.
Kolejna bardzo drażliwa kwestia: sterylizacja kotek. Jak już łaskawie jest wyrażona zgoda na zabiegi zabezpieczające, następują kolejne trudności: wizyta w Urzędzie Miasta po bezpłatne sterylizacje, pobranie sprzętu do odłowienia kotek, transport ich do lecznicy.
Wszystko to powinno oczywiście należeć do zakresu czynności wolontariuszek, ponadto jeszcze wszelkie kwestie finansowe związane z zaopatrzeniem weterynaryjnym dorosłych osobników i małych kociaków, także najlepiej jakby leżało po stronie fundacji.
A skąd ta biedna FKM ma na wszystko mieć pieniądze??

Jedną z form zarabiania na opłacanie usług weterynaryjnych są oczywiście wszelkie Jarmarki i Kiermasze.
Dziewczyny są bardzo chętne i aktywne, wiedzą, że jest to dla nas szansa na szybsze dotarcie do potencjalnego klienta. Nawet jeśli tak jak po tym Kiermaszu, efekty finansowe nie były satysfakcjonujące, to mamy możliwość prezentacji oferty oraz opracowanie planu handlowego na następne tego typu wydarzenia.
Dla nas nie ma nieudanych imprez. Zawsze jesteśmy bogatsze choćby o bagaż doświadczeń a to pozwala na sprawniejsze działanie w przyszłości.

Więcej zdjęć z tego wydarzenia.

Wpis: 25.07.2012