Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Już nic mnie nie zdziwi...


Od lat powtarzam, że to, co się dzieje wokół Kociej Mamy, jest dziwne, niebywałe, czasem wręcz magiczne. Z małej, niepozornej, jednej z wielu pro zwierzęcych fundacji, jakich na kocim rynku przecież egzystuje wiele, urosłyśmy do takich rozmiarów, że inni kręcą ze zdumieniem głową!
Świadomie użyłam terminu "egzystują", bo przecież nowatorska praca toczy się u nas. To my modelujemy i sterujemy środowiskiem kociarzy wprowadzając kampanie i akcje społeczne, zmieniamy mentalność poprzez edukację, ale i wykorzystanie potencjału trzech filii, by troszczyć się nie tylko o koty, ale także o wspieranie ludzi z niepełnosprawnościami.
Moja wyobraźnia w połączeniu z niespokojną naturą to mieszanka, dzięki której rodzą się pomysły mające duże znaczenie w działaniu Kociej Mamy. Czasem odnoszę wrażenie, że moje życie sprzed powstania FKM było zbieraniem doświadczeń i wiedzy, które są niezbędne, bym mogła pełnić funkcję Szefowej.
Nie jest to prosta misja pracować w oparciu o tak różnorodny zespół. Tym bardziej jestem dumna z wyników, jakie osiąga nasza Fundacja. 
Kiedy kilka lat temu poprosiłam dziewczyny, by przetłumaczyły naszą stronę internetową na języki obce, niektóre miały wątpliwości, czy nie zlecam im pracy bez sensu. 
Nie odmówiły, ale świadoma ich obaw czułam się w obowiązku wyjaśnić swoje stanowisko. Argumenty zostały bez dyskusji przyjęte i w efekcie mają obcokrajowcy mają możliwość poznać naszą pracę.
Kiedy jakiś czas później dzięki wersji niemieckojęzycznej FKM otrzymała znaczącą pomoc od miłośników kotów żyjących za Odrą, dziewczyny dyplomatycznie przyznały mi rację podsumowując humorystycznie: „Z Szefową, która ma przeczucia i instynkt, to tak jakby mierzyć się z wiedźmą.”
Niebawem pojawili się i anglojęzyczni darczyńcy, a dzięki wpłatom Hiszpanów zoperowaliśmy kilka poturbowanych kotów. To realna pomoc będąca wynikiem tłumaczenia strony na języki obce.
Ludzie podróżują żądni wrażeń, zwiedzają sąsiednie kraje, ale i odległe zakątki świata, przemieszczają się także z przyczyn losowych, szukają swego miejsca na ziemi. Na szczęście żyjemy w czasach, które sprzyjają takim działaniom, zacierają się granice, przenikają kultury, mieszają obyczaje.
Od dnia, w którym kilkanaście lat temu moja koleżanka przemyciła chorego kociaka samolotem chowając go na piersi, zrozumiałam, że dla prawdziwych zwierzolubów nie istnieją żadne granice, trudności czy rzeczy niemożliwe. Jagoda wraca systematycznie od kilkunastu lat na jedną z wysp greckich, gdzie mieszka i pracuje jej przyjaciółka. Wyspa jest mała, żyją tam biedni ludzie i chore zaniedbane koty. Jagoda zawozi im leki, sterylizuje dorosłe mruczki i wciąż ponawia pytanie czy nie chcę tam założyć Filii!
Marzycielka!

Przez kilka dni tematem głównym w Kociej Mamie była interwencja dotycząca kociej rodziny, którą spotkał na swej drodze będący w Polsce w delegacji Niemiec.
Dziewczyny przeprowadziły z powodzeniem akcję przejęcia, oczywiście bardzo pomocna była ich znajomość języków obcych.

I znowu okazuje się, że pracujemy nietypowo. Nie dość, że posiadamy niezwykle rozbudowany kontakt, umożliwiający osobom starszym, bez dostępu do internetu, uzyskanie pomocy dla kota, to jeszcze ludzie będący w Polsce przejazdem również mogą się dowiedzieć w jakim zakresie mogą liczyć na współpracę. Wszystkie najważniejsze informacje bez konieczności korzystania z potrzeb tłumacza uzyskają czytając naszą stronę.
Skutkiem ubocznym sprawdzania się w życiu moich z pozoru dziwnych, nietypowych pomysłów jest sytuacja, że coraz rzadziej muszę podawać argumenty popierające zasadność ich wprowadzenia.
Kiedy przedstawiam nowy projekt, dziewczyny patrzą na mnie szeroko otwierając oczy i mówią: „Ależ to jest genialne, proste i takie oczywiste! Ciekawe, dlaczego inni na to wcześniej nie wpadli?” „Nie pytajcie mnie, nie jestem wróżką” mówię i wzruszam ramionami. Skoro akceptujecie, to działamy, szkoda życia i dzielimy się zadaniami.
 
Wpis: 20.10.2015