Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Jeden dzień z życia Fundacji

 

Czas bilansów i podsumowań skłania mnie także do refleksji na temat tego, jak postrzegana jest Fundacja i moja własna osoba w potocznie zwanym "kocim świecie".
Przez 5 lat wspólnej pracy utarły się już takie nasze kocie ścieżki. Każda wolontariuszka wie, jakie są u Szefowej priorytety, na co się może zgodzić, w jakiej kwestii można coś wynegocjować, a co stanowi temat tabu i lepiej nie ryzykować niepotrzebnych spięć, bo jest kodeks etyczny i moralny FKM oraz kocie przykazania i od tych podstawowych zasad pracy nie ma, nie było i nigdy nie będzie odstępstwa.
Ktoś powie dyktatura! Manipulacja! Ograniczenie swobód! A ja uważam inaczej.

Chodzi o klarowność sytuacji.
Każdej organizacji musi przewodzić jakiś lider. On nadaje ton działania, kierunek rozwoju, ale określa również punkt odniesienia w różnych sprawach, jakie się po drodze zdarzają. Wiadomo, czasem jest problem albo trudny przypadek, bolesny wybór, trudna decyzja, spór czy też jakiś konflikt, wtedy nie ma odwrotu, trzeba dźwigać ten ciężar, czy chce się tego czy też nie.
Szefową jest się cały dzień, tu nie ma godzin pracy na etacie, nie ma wolnego ani świąt. Taką postawę wymusza na mnie organizacja i przede wszystkim moja odpowiedzialność za wszelkie działania pod szyldem FKM.
Ludzie się dziwią dlaczego młode dziewczyny są tak bardzo stanowcze w kontaktach z karmicielami, posiadają umiejętność wyciągania prawidłowych wniosków z czasem bardzo nieszczerych rozmów. Odpowiedź jest jedna: 100% przekonanie o tym, co na dany temat sądzi i jakby zachowała się szefowa i taka moja postawa jest dla nich najważniejszym odniesieniem przy pojawieniu się najmniejszych wątpliwości.
Magiczne słowo: autorytet.

Dlatego łatwiej im pracować w kontakcie, odbierać pocztę FKM, chodzić na interwencje.
Tu panują niezmienne schematy zachowań i wszystko jest klarowne. Przypuszczam, że jest to największym magnesem, który przyciąga tyle kobiet.

Kiedyś padła opinia, wypowiedziana jako zarzut, że to najbardziej medialna Fundacja.

Oczywiście zgadzam się z tym całkowicie. Jesteśmy medialne i to bardzo, tylko że ja nie traktuję tego jako reklamę, ale jako kolejną formę edukacji.
Skoro FKM jest wszędzie - w radiu, w telewizji, zapraszana na spotkania samorządowe i konsultacje, proszona o opinie projektów i programów urzędowych, to jest to moim zdaniem oznaka kompetencji i fachowości, bo indolenta czy aroganta nie pyta się o nic.
Dlatego bardzo się cieszę, że mimo upływu lat nie kończą się nam tematy do programów telewizyjnych czy do wywiadów radiowych. Ludziom trzeba pokazywać nasze chore koty, trudne przypadki medyczne, opowiadać o działaniach, kampaniach społecznych, ale i o problemach, z jakimi się borykamy, bo to ma przełożenie na wiedzę przeciętnego człowieka o FKM.

Fundacja to nie może być twór odległy, my działamy u podstaw, na pierwszej linii. Dlatego im większe będzie zrozumienie sposobu naszego funkcjonowania w społeczeństwie, tym lepiej z pewnością skorzystają na tym koty.


Wpis: 12.01.2012