Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Interwencja na piotrkowskiej Starówce


Kamienica, jakich wiele na piotrkowskiej Starówce, odcięte od ulicy podwórze przy ulicy Łaziennej-Mokrej, na którym regularnie stołuje się wiele bezpańskich kotów różnej maści. Są tu osoby przychylne zwierzakom i kilku wspaniałych karmicieli, którzy regularnie dbają o to, by nikt nie był głodny. Latem odrobina trawnika pozwala wygrzewać futra w słońcu, a zimą uchylone okienka do komórki dają schronienie przed deszczem i mrozem. Wydawać by się mogło, że warunki prawie idealne dla tych mniej i bardziej dzikich czworonogów. Niestety, zawsze musi być "haczyk", zawsze musi pojawić się na horyzoncie ktoś, komu zwierzę przeszkadza - lokator zupełnie nieczuły na krzywdę innych zwierząt.

Gdy na podwórzu pojawiły się nowe trzy czarne kocie podrostki i zaistniała obawa, że może stać się im krzywda, nasz piotrkowski wolontariusz Patryk "stanął na głowie", by uchronić je przed niepewnym losem. Razem z pozostałą piotrkowską ekipą wolontariuszy oraz lokalną karmicielką wielokrotnie próbował złapać maluchy, które sprytne i wystraszone wcale mu tego nie ułatwiały. Wreszcie się udało! Chłopaki, jeden po drugim, skusiły się na pyszne jedzenie przyniesione przez karmicielkę i weszły do klatki. Pierwszy był Pierwszaczek, następny Braciszek Pierwszaczka i ostatni "muszkieter" nieco mniej czarny od pozostałych - dymny Dymek. Kociaki standardowo odbyły wizytę weterynaryjną. Zostały ocenione na trzy miesiące, wyleczone z początków infekcji, odrobaczone i odpchlone. Z gotowymi książeczkami zdrowia zamieszkały tymczasowo u Małgosi.

Mimo dobrych chęci tymczasowej opiekunki, koty socjalizują się zbyt wolno. Małgosia pracuje całymi dniami, a maluchy potrzebują opieki kogoś, kto przekona je do człowieka, pokaże, że ludzie potrafią być fajni i czuli. To nie są typowe dzikusy. Podczas karmienia mruczą i ocierają się o nogi. Można je pogłaskać, czasem łaskawie któryś z nich da się wziąć na ręce. Bardzo szybko się jednak płoszą. Zapadła więc decyzja, że piotrkowskie czarnuszki jadą do Łodzi, gdzie wśród wielu domów tymczasowych Kocia Mama wybierze im taki, który przeprowadzi socjalizację najskuteczniej i da maluchom drugą szansę. Koty nadają się do adopcji. Powinny jednak trafić do kogoś, kto będzie potrafił zaopiekować się tą wypłoszoną młodzieżą.

Podrostki z piotrkowskiej Starówki maja już swoje domy.

 

Wpis: 16.11.2010