Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Inauguracyjna łapanka w Piotrkowie


Kiedy Dagmara dołączyła jakiś czas temu do KM, moim największym zmartwieniem było to, iż jest tam w Piotrkowie sama.
Wiadomo, trudno się pracuje z przekonaniem, że wszystko spada na jedne barki.

Podziwiałam tę dziewczynę za spokojna, rzetelną i sumienna pracę. Jak mogłam, tak starałam się wesprzeć, dopomóc i rozwiać w miarę możliwości wszelkie wątpliwości. Myślę, że na nasze wzajemne poznanie duży wpływ miało Forum Miau i wszelkie atrakcje, jakie ono nam dostarczyło.
Teraz obie rozumiemy się rewelacyjnie.

W momencie, kiedy pomału z mozołem zaczęła się tworzyć Filia KM w Piotrkowie, uznałam, że aby tam nastąpił rozwój, musimy zacząć normalnie pracować - jak tu w Łodzi. Dlatego też postanowiłam pojechać tam i nauczyć dziewczyny tego samego, czego uczę miejscowe, czyli bezpiecznego łapania kotów na sterylizację.

Oczywiście wszystko przebiegało według takich samych procedur jak zawsze, czyli ogłoszenie informacyjne dla opiekunów kotów o terminie łapania kotów na zabieg, prośba o niekarmienie kilka dni wcześniej oraz prośba o przybycie w celu wzajemnego spotkania i poznania się.

W niedzielę 27 listopada pojechała do Piotrkowa delegacja kocia czyli ja, Jacek i Małgosia. Zabraliśmy przy okazji sprzęt, leki i inne przedmioty fundacyjne.
Po drodze mieliśmy dwa spotkania, jedno w Pabianicach - dotyczące przejęcia kotów po zmarłej kobiecie i drugie w Łasku - z opiekunką kotki bezdomnej.
Wiadomo, paliwo jest drogie a u nas nie ma czasu na puste przeloty, zawsze załatwia się jak najwięcej spraw jednocześnie, z tej naszej gospodarności właśnie słyniemy, że u nas w KM nic się nie zmarnuje.

W południe spotkaliśmy się ze wszyskimi wolontariuszami na miejscu, gdzie należało złapać koty. Panika Dagmary sięgała zenitu, reszta wolontariuszy też się zachowywała nerwowo, bowiem na tę pierwszą łapankę zaprosili miejscową telewizję a nie byli pewni wyników łapania. Wiadomo, reakcji kota się nie przewidzi.

Jednakże wszystko poszło jak z płatka. W błyskawicznym tempie złapane zostały dwie kocice.
Był oczywiście wywiad dla TV, radość wszystkich z udanej akcji i podróż dalej, bo czas uciekał. Najpierw do lecznicy - omówić warunki leczenia, potem do Dagmary - na spotkanie fundacyjne i pyszny poczęstunek.
Zostały podzielone i rozdzielone obowiązki i zakresy działań tak, ażeby się nie powielać ani nie wkraczać w kompetencje drugiego.

Był czas na rozmowę i planowanie dalszych działań. Potem wizyta w Klubie „Siprala” i na wsi u artystki Magdy. Jak na jeden dzień bardzo intensywnie było. Do domu wracałam bardzo zmęczona ale szczęśliwa.
Filia Piotrków pięknie pracuje.
Są młodzi, inteligentni i są przede wszystkim wzorem godnym do naśladowania.
Wiadomo, KM ma dobrą opinię, dlatego też Dagmara jako koordynatorka filii, nadal będzie bardzo skrupulatnie pilnowała, żeby nic ani nikt tego nam nie zmarnował.

Teraz jest ich niewielka grupa, ale czas pracuje dla nas.
Liczą się efekty .
Mają za sobą całą fundację, z jej dorobkiem, wszystko to, o co my musieliśmy tu latami zabiegać:sprzęt, leki, pomoc w leczeniu i adopcji. Mają przede wszystkim świadomość mojej opieki, wsparcia oraz pewności, że nigdy ich nie zostawię w potrzebie.

A ja marzę teraz, żeby moim dziewczynom w Tomaszowie - Izie i Ani los też tak sprzyjał. Sądzę, że i one doczekają się pomocników
.

I KM będzie mogła pomóc jeszcze większej liczbie kotów.

 

Wpis: 21.12.2010