Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Fundacja nie tylko kocią ma twarz

 

Bywają takie dni, takie chwile, kiedy pracując, wykonując obowiązki dnia codziennego, gdzieś w mojej głowie kołaczą się myśli powracające do wydarzeń sprzed lat, przemykają jak błyskawice krótkie epizody przypominające zdarzenia, które były dla mnie ważne nie tylko pod względem zawodowym, rodzinnym czy też społecznym.
To one właśnie składają na się szumnie zwane doświadczenie życiowe, na wiedzę, na sposób naszego zachowania i podejmowanych decyzji.

Fundację tworzą ludzie.
Zbieramy się pod skrzydłami KM żeby pomagać kotom, dzieciom, ale i ludziom  w największej potrzebie.
Wiele z nas jest rozpoznawalnych, medialnych, bo tego wymaga od nas współczesna rzeczywistość.
Ludzie chcą znać tych, których działania wspierają.
Z naszej strony, my wolontariuszki nie możemy ignorować chęci poznania przez karmicieli zasad pracy, planów działania czy też potrzeb jakie mamy.
Społecznicy mają kompletnie inne obowiązki niż ludzie pracujący na etatach. My działamy przede wszystkim w oparciu o wsparcie społeczne, o pomoc darczyńców, więc automatycznie wszelkie kwestie finansowe muszą być skrupulatnie rozliczone, przejrzyste i jawne.
Osoba wspierająca nas finansowo musi mieć całkowitą jasność na jakie cele przeznaczane są jej pieniądze.
W naszym przypadku spełnienie tych warunków jest to tym bardziej, iż nie są generowane żadne środki na płatne etaty.
Kupujemy karmę, żwir, leczymy koty i kupujemy półprodukty do produkcji gadżetów na aukcje charytatywne, w ten sposób same przyczyniamy się do gromadzenia funduszy potrzebnych na nasze działania.
Nie czekamy tylko na pomoc darczyńców, same jesteśmy także aktywne.

Na spotkaniach z opiekunami, podczas wywiadów w mediach czy prelekcjach w szkołach, zawsze powtarzam, że główne i najważniejsze dla nas aspekty działania FKM są zawarte na stronie głównej - czyli aukcje na allegro, kto pokocha tego kota oraz wydarzenia.
Wydarzenia są podsumowaniem pracy wolontariuszy, niejednokrotnie opisem interwencji trudnych, wyjątkowych bądź nietypowych.
Allegro - wiadomo - to nasza niezależność ale i możliwość zbierania pieniędzy na dalsze działania, bez nich połowa interwencji nie mogłaby być przeprowadzona.

I dochodzimy do kwestii najważniejszej - Koty kalekie!

Koty kalekie, walka o nie, pomoc w leczeniu i podejmowanie trudnych wyzwań jest od lat naszą wizytówką.
Dzięki niesamowitym lekarzom a pisząc te słowa mam na myśli przede wszystkim wyjątkowych chirurgów, którzy operując czasem beznadziejne przypadki, dokonują cudów, składając połamane kosteczki, łącząc poszarpane ścięgna, scalając mikroskopijne detale, wszystko po to, żeby uratować kota.
Godzinami trwające operacje, emocje sięgające czasem zenitu, niepewność, obawa czy aby obmyślana metoda przyniesie oczekiwany efekt??
I ja i lekarze i opiekun operowanego kota mamy nerwy napięte do granic wytrzymałości.

Dzięki wyjątkowym lekarzom i oddanym opiekunom wiele kotów bez łap, bez oczu, po trudnych operacjach kostnych, po długiej rehabilitacji, zostało wyleczone i oddane do adopcji.
I wszyscy są oczywiście szczęśliwi!
Jednak, jak zawsze powtarzam, koty chorują na takie same choroby jak ludzie, nasi przyjaciele i darczyńcy od lat pomagają nam te koty leczyć.
Ich dalsze życie, nawet na trzech łapakch, jest naszym wspólnym sukcesem i zasługą, bo to dzięki połączonym siłom, mogliśmy zapewnić im opiekę medyczną, rehabilitację i dom adopcyjny.

Teraz znowu proszę wszystkich ludzi wielkiego serca o pomoc.
Tym razem nie dla kota, ale dla człowieka!!

Jedna z wolontariuszek FKM w wyniku zatoru krwi w żyle, straciła nogę.
Amputacja w tym przypadku była jedyną słuszną decyzją mogącą uratować Jej życie
.

Nagle wszystko stało się inne!!!!!!!!!!!
Zamiast codziennej bieganiny, krzątania się po domu, wizyt z kotami w lecznicy - bierność - wózek - rehabilitacja - oczekiwanie na pomoc rodziny.
Z dnia na dzień aktywna, pełna radości i troski o innych osoba stała się uzależniona od paskudnego przedmiotu jakim stał się dla Niej wózek.

Wszyscy starali się Jej pomóc, wesprzeć, pocieszyć.
Ale jak wytłumaczyć drugiej osobie, że Jej dalsze życie ma być uzależnione od drugiego człowieka, który będzie pchał wózek??
Czy mając 50 kilka lat, ma się pogodzić ze swoim kalectwem? Ma przestać walczyć o prawo do bycia znowu w miarę sprawną i niezależną??
Przecież może dokonać jeszcze wiele dobrego, być pomocną ludziom i kotom!!!
Tyle kocich sierot przeszło przez jej dom. Nawet nie jestem w stanie ich zliczyć!!!!!!!!!!! Pomagała mi i kotom jeszcze przed powstaniem FKM.

Nigdy nie odmówiła przyjęcia do domu chorego malucha czy wypłoszonego młodzieńca.
Dobra, spokojna, cierpliwa i bardzo, bardzo społeczna.

Teraz proteza będzie Jej paszportem do niezależności.
Jak zwykle proza życia.
Wielkie serce dla ludzi i zwierząt nie idzie w parze z wielkim majątkiem własnym.
Proteza kosztuje 7 tysięcy złoty.
Dofinansowanie oraz zgromadzone środki własne, pozwoliły Jej uskładać kwotę 5600 zł, brakuje aż albo tylko 1400zł.!!!!!!!!!!!


My jako FKM pomagaliśmy już zbierać na protezę poprzez gromadzenie nakrętek.
Mamy swój mały udział w spełnianiu marzeń nieznanych nam ludzi, dlatego teraz ośmielamy się prosić o pomoc dla naszej wolontariuszki.

To nie jest dla nas osoba anonimowa, ma twarz, ma naszą przyjaźń i szacunek.
Chcemy, żeby pośrednio koty pomogły Jej w spełnieniu marzenia, żeby w ten sposób odwdzięczyły się za lata pracy, za setki chwil im poświęconych, za miłość jaką znalazły w Jej domu, za opiekę, za wielkie serce.

Będę bardzo wdzięczna za każdy grosz, za każdą formę wsparcia dla mojej wolontariuszki.

 

Wpis: 21.08.2012

 



Na aukcji charytatywnej zebraliśmy 310 zł!! Serdecznie dziękujemy i prosimy o dalsze wsparcie.

 

Wpis: 4.09.2012

 



cz. II

 
Wolontariusz, to człowiek, który za swoją pracę nie pobiera pieniędzy.
Taka idea pracy społecznej jest jedyna, słuszna i moim zdaniem, najbardziej sprawdzająca się w życiu.
Miałam już wolontariuszki, którym musiałam podziękować za bycie w FKM właśnie z powodu ich roszczeń finansowych.
Tu naczelną zasadą jest pełen wolontariat. Nie ważne kiedy i ile pracujemy, liczy się tylko efekt końcowy czyli realizacja zamierzonych planów.

Mamy już taką pozycję i opinię wśród opiekunów kotów, że kiedy przychodzi taki moment jak teraz, gdy trzeba pomóc właśnie i wolontariuszowi, nasi przyjaciele i sympatycy, wiedzą, że skoro my prosimy o wsparcie, to jest to bardzo uzasadnione. Nie jest nasza prośba podyktowana kaprysem, próżnością czy chęcią wywołania sensacji.
W życiu i ludzi i kotów tak na prawdę nic się nie da przewidzieć ani zaplanować. Dlatego podnosząc te najbardziej kalekie i chore koty, ratując im życie, dajemy szansę na nowe domy, na świadomych opiekunów.
Zabiegają o to właśnie wolontariusze, nie szczędząc sił, nie licząc czasu ani nieprzespanych nocy.


Kiedy mamy w domu kalekiego kota, nasze potrzeby, czynności dnia powszedniego wpisane są i uzależnione od rytmu jaki wymusza na nasz opieka nad kaleką istotką.
Dzięki hojności darczyńcom uratowaliśmy ogrom pokrzywdzonych przez los kotów.
Teraz dzięki naszym znajomym, mogliśmy pomóc  także naszej wolontariuszce w zakupie protezy, niezbędnej do prawie normalnego funkcjonowania.
Z potrzebnych 1400 zł zebraliśmy 310 zł.
Powtórzmy zatem nasz apel raz jeszcze. Może i tym razem ludzie dobrej woli przeznaczą nawet drobne kwoty na szczytny cel.

 

Wpis: 7.09.2012

 



Na aukcji charytatywnej zebraliśmy 100 zł!! Serdecznie dziękujemy i prosimy o dalsze wsparcie.

 

Wpis: 22.09.2012