Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Dzielimy się pracą

  • fot. Maciej Szymczak
    fot. Maciej Szymczak

To jest historia typowa dla naszego działania. Powstały tysiące takich opowieści przez lata pracy kociej ekipy. Każde spotkanie z innymi organizacjami zaczyna się od ognia pytań: "A co Ty robisz z tymi kotami? Jak to jest możliwe, że wędrują do adopcji od was kocie futra na taką skalę - małe, duże, chore, zdrowe, ładne, brzydkie, miłe, a czasem kapryśne? Wywozicie je zagranicę? No co wy z nimi robicie? Nam jest trudno wydać kilka kotów rocznie, a u was statystki są przytłaczające, jak to możliwe?" 
Patrzę na zadającego pytanie i myślę, co mam powiedzieć - prawdę czy coś wymyślać dramatycznego? I w zależności od chochlika, który mi zawsze towarzyszy, takiej  udzielam odpowiedzi! Co mam im wyznać? Że mam tajny pakt z diabłem? Że daję gratisy do każdego futra? To są dla mnie niedorzeczne pytania, bo ja sama nie wiem dlaczego tak się dzieje! Mam rękę do kocich adopcji, ale nie bardzo mam kiedy się nad tym zjawiskiem zastanawiać. 
Fakt jest jeden i niezaprzeczalny - wszystkie koty, którymi się zajmujemy znajdują rewelacyjnie domy i to wszystkie bez wyjątku. Nie ma też żadnych nacisków na domy wolontariackie. Spokojnie pracujemy, troszczymy się o koty i czekamy na wymarzony dom. Każdy futrzak w końcu znajduje swoją rodzinę, która pokocha go takim jaki jest i to bezwarunkowo!
 
Kiedy Wiola przekazała do siedziby FKM wszystkie koty, nad których socjalizacją pracowała, jej dom stał się cichszy, ale tylko na moment, bo zaraz usłyszałam nieśmiałą prośbę. "Wiesz Iza, znam dziewczynę, też kociara, ale nie może kotów bezdomnych przyjąć, rodzina nie wyraża zgody... Ona zapewni zabieg kotce matce, ale z adopcją sobie nie poradzi. To tylko mama z jednym dzieckiem, łagodna bardzo... Mogę przyjąć?"
Ta Wiola i jej serce, ale przecież sama się tym szczycę, że mam najładniejsze wolontariuszki i nie tylko o urodzie mówię, one mają piękne, dobre serca!
- No skoro musisz-  udaję, że się waham - bierz kocią rodzinę, jak nie umiesz się nudzić.
I tym sposobem miałam pomagać kotom z Szadku i okolic, a Wiola tak przy okazji mimo woli ściąga mi do Fundacji bezdomne koty ze Zduńskiej Woli. 
Zapomniałam zapytać moją świeżą wolontariuszkę czy na tamtejszym terenie nie działa żadna organizacja prozwierzęca, może by zechciała pomóc... 
A zresztą po co zadawać pytania, na które odpowiedź może być kłopotliwa. 
 
Efekt jest wspaniały. Wiola ma znowu dom pełen kotów, Maciek temat do nowych zdjęć, a ja cały ten koci kram na głowie. W końcu jestem szefową kociej Fundacji, a to zobowiązuje!
 
 
Wpis: 30.11.2013