Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Droga jest prosta


Szlak został przetarty i nie zanosi się w najbliższym czasie, aby duet Wiola - Maciek zaniechał podróży do Łodzi. Okolice, które zamieszkują to bardzo dziewicze tereny patrząc przez pryzmat polityki prozwierzęcej. Ludzie nadal nie bardzo znają słowa: sterylizacja, kastracja, adopcja... Mają trudno, ale kto obiecywał, że praca społeczna jest zawsze łatwa? Na szczęście dla wszystkich trafili do FKM, skupiają również obok siebie bratnie dusze, zawsze raźniej się działa mając aprobatę i wsparcie.
 
Każdemu, kto chce mieć spokój, ciszę i nudę, proponuję ciepłe kapcie, ziółka i fotel przed telewizorem. Jak ma się imperatyw na poprawianie świata, trzeba działać! A Maćkowi i Wioli na szczęście nie trzeba tego dwa razy powtarzać. Są chętni, radośni, czerpią siłę z zakończonej sukcesem adopcji i mają tyle wiary, pomysłów i chęci na kolejne akcje, że zarażają optymizmem każdą napotkaną osobę.
Mnie bardzo pasują radosne fluidy, jakie rozsiewają w Fundacji.
 
Do tej pory, dzięki połączonym siłom, nowe domy znalazły cztery kociaki, śliczne, wydmuchane, rozpieszczone bardzo przez całą rodzinę.
Praca przebiega płynnie, systematycznie. Jeden miot jest adoptowany, pada hasło: halo, Maciek, Wiola czekam na następne kocie futra!
Pakują koszyk i jadą do mnie na kawę, zamiast prezentu mam rozmruczaną kocią łapówkę! Tym razem przyjechały dwie panny Celestynka i Celnika oraz Beniamin i Brygida. 
Ale ja też miałam przygotowaną dla nich niespodziankę. 
Małe trzy tygodniowe kociątko zostało przyniesione kilka godzin wcześniej na uśpienie do Lecznicy Cztery Łapy.
Pani weszła, położyła kocię na stole, wydała wyrok, i wyszła. To była bardzo krótka wizyta.
Popatrzyły lekarki na siebie, na kociątko mruczące radośnie.
- Nie mam podstaw poddać go eutanazji - mówi Agnieszka - on jest zdrowy!
- Dzwonię do Izy - odpowiada Justyna.
A ja zadałam jedno pytanie: 
- Justynka sądzisz, że nie jestem szalona? Mam teraz w fundacji 80 kociaków, ale czy jest jakaś granica? Liczba 81 też brzmi ładnie.
- Nie jesteś szalona, jesteś sobą, a Ty nie uśpisz kociaka, dlatego dzwonimy do Ciebie!
- Ale odkrycie - śmiejemy się obie.
- Dobrze, dziś będą u Was w lecznicy Maciek z Wiolą. Przywiozą kolejne koty z Zadzimia, książeczki zdrowia trzeba założyć im na koszt FKM, maluchy zostają u nas, a ich zapytam o pomoc w wykarmieniu kociaka. Wiola ma serce ogromne, Maciek kocha koty - nie odmówią - módl się, bo ja sama nie mogę go przyjąć. Mam armię 5 rozbieganych kocurków w fajnym wieku 8 tygodni, wszędzie ich pełno, więcej mój dom na razie nie udźwignie rezydentów... Tym bardziej, że kocie harce zaczynają się o 4 rano...
- Super masz - stwierdza Justyna.
- Tak oczywiście - bezcenna atrakcja - pobudka o 4 rano, a zamiast budzika tupot stada kocich łapek, ćwiczenie skoków do łóżka, fajnie jest bardzo, jak sprawdzają dlaczego ludzie śpią o tak dziwnej porze. Przecież mają na to cały dzień.

Tak jak sądziłam - nie było odmowy, nawet chwili wahania. Kocię dostało na imię Dyduś i jest maskotką całej rodziny, podrośnie, wróci do Kociej Mamy.
Następnego dnia Wiola zabrała ostatnią 4 maluchów z pewnego gospodarstwa w Zadzimiu, na szczęście plan został został zrealizowany w 100%. 
Teraz nauczy kocięta czystości, odkarmi i kiedy u Reni zwolni się miejsce, przyjadą do Fundacji.
Ostatnim etapem będzie sterylizacja kotek matek, a potem... potem Wiola rozejrzy się uważnie po okolicy i znajdzie kolejne obejście pełne kociąt, ciężarnych matek, niekastrowanych kocurów...
Napisze na czacie: Hej Iza, jest problem, wiesz byłam w...
A ja szybko, jak zwykle, gubiąc literki, robiąc literówki: Wiola żaden problem, ile ich jest? W jakim wieku? 
Dwie kobiety - jedna droga! Tak wygląda prawidłowa praca, zatem działamy!
 
Wpis: 10.09.2013