Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Domowe przedszkola

 

Fundacja działa od ponad 7 lat i jest kontynuacją pracy jaką grupa nieformalnych opiekunek  wykonywała na rzecz bezdomnych kotów przez prawie 8 lat. Ja, w kocim towarzystwie, znana jestem od niemal 20 lat jako osoba, która jednoznacznie kojarzy się z opieką nad kotami. Tym bardziej zastanawia mnie fakt, dlaczego praca organizacji, którą stworzyłam budzi tyle kontrowersji. Przecież średnio inteligentny zjadacz chleba miał już dość czasu, by dostrzec i zrozumieć różnice pomiędzy Kocią Mamę a resztą organizacji. 

 

Kodeks regulujący nasze działanie tak naprawdę jest niezmienny od samego początku, skierowane jesteśmy na te najbiedniejsze futrzaki, chore, kalekie, wymagające operacji. Jednocześnie wspieramy osoby, które kompletnie nie radzą sobie w społeczeństwie, uciekając od rzeczywistości w świat, w którym panują koty. Mają ich w swoich domach zbyt wiele, doprowadzają do stanu gdzie sytuacja dawno wymknęła się spod kontroli, odreagowują nieumiejętność dostosowania się do panujących układów otaczając opieką futrzaki, które rozmnażają się bez żadnego nadzoru. To właśnie FKM oprócz takich spektakularnych działań jak adopcja kompletne ślepej Temidy, Homerka czy Migotki z sukcesem likwiduje domowe hodowle kotów nie tylko rasowych. To dzięki taktowi z jakim postępujemy, zrozumieniu, delikatności zjawiska jakim jest nadmierne gromadzenie zwierząt w jednym miejscu, możemy odnosić sukcesy. Dla mnie nie ma interwencji niemożliwych do podjęcia, powodzenie każdej zależy tylko i wyłącznie od współpracy karmiciela z fundacją.

 

Likwidowałam przez te lata stada liczące nawet 27 kotów w jednym domu. Jednego dnia bez skandalu, bez rozgłosu wróciłam z Gniezna przywożąc 16 kotów z pseudo hodowli, pozostając do dziś, choć od tamtych wydarzeń minęło już kilka lat, w kontakcie z panią która je przekazała bez sankcji, bez linczowania w internecie, bez piętnowania w mieście. Można i tak działać - nie dla sukcesu, splendoru, kilku błyskotliwych informacji w pismach lokalnych czy modnych portalach. Jeśli tak jak ja z miłości dla kotów robi się tą codzienną satysfakcjonującą, ale bardzo trudną robotę, ma się świadomość, że nie wszystkie sytuacje w naszym życiu można zaplanować. Na pewne rzeczy nie ma się wpływu. Los, życie funduje nam niespodzianki i atrakcje, których nie napisałby najlepszy scenarzysta, bo brakłoby mu wyobraźni i fantazji. Przez te wszystkie lata bywałam w różnych miejscach, spotykałam ludzi różnie traktujących zwierzęta, w szczególności koty. Jedni kochali je nad życie - dla tych koty były najważniejsze, nadawały sens i wymuszały aktywność, szczególnie na ludziach, którzy doświadczyli osobistych tragedii, ale byli i tacy, dla których kot był postrzegany jako tępiciel myszy i niechcianych gryzoni. W sumie przestały mnie dziwić te relacje, jeśli nie ocierały się o przemoc, znęcanie czy patologię.

 

Generalnie opiekunowie kotów zbierają futrzaki jak się da, mieszają mioty, łączą małe z pooperacyjnymi, zdrowe z chorymi, nie ma w ich  działaniu żadnego planu rozsądku, nie mówiąc już o pozytywnych efektach.

W fundacji to ja wymyśliłam formę w jakich obecnie funkcjonują domy tymczasowe. U nas panuje następujący schemat: zgłaszany do przejęcia miot przyjmowany jest do lecznicy, ale o określonym profilu specjalizacji weterynaryjnej, mamy chirurgów, którzy składają połamane łapy, diagnostów internistów leczących nieżyty jelitowe, kardiologów, neurologów nawet dermatologów. I tak w zależności od potrzeby, kociaki jadą do określonej lecznicy, tam przebywają do momentu, aż postawiona zostanie diagnoza i ustalone leki, dopiero wtedy trafiają do domów tymczasowych. Wolontariuszki w zależności od stanu zdrowia, przygotowują ogłoszenia adopcyjne bądź kontynuują leczenie.
 

Koty dorosłe wymagają ciszy i spokoju, by doszły do siebie po przebytych operacjach. Maluchy natomiast buszują w naszych domach w kocich przedszkolach . Zresztą ochronki dla smarków funkcjonują także w naszych lecznicach, świadczy to o empatii lekarzy, którzy oprócz leczenia starają się oswoić dzikusy.

Fundacja współpracuje wyłącznie z tymi lecznicami, które wykazują podobne defekty jak moje wolontariuszki, czyli kochają wszystkie zwierzaki, ale ich serca bardziej otwarte są na koty.

Dlatego mam serdeczną prośbę do ludzi, którym nie obcy jest los kotów bezdomnych, włączcie się proszę w działanie, razem łatwiej jest pracować.Jeśli na podwórku bądź w pustostanie mieszka kotka matka z dzieciakami to karmicielom łatwiej oswoić małe i złapać kotkę na zabieg.  UM każdego roku prowadzi program bezpłatnej sterylizacji i kastracji kotów miejskich, obecnie po weryfikacji pracy lat poprzednich, uległ on modyfikacji i podniesiono standard usługi, koty są leczone i odrobaczane.

 

 

My kocie opiekunki od maja do października mamy gorący sezon, w sumie non stop gasimy pożary. Sytuacja komfortowa to świadomy, chętny do współpracy karmiciel, ale niestety generalnie trafiają nam się osoby z długim palcem wskazującym wyłącznie roszczeniowe. Przykładem braku wyrozumiałości jest oczekiwanie, że przyjmiemy do fundacji wszystkie łażące po ulicach bezdomne koty, wyłapiemy na żądanie kotne kotki, mając dokładnie podany rejon Łodzi oraz porę, kiedy zjawiają się na karmienie - ta sytuacja jest powszechna, ludzie są głusi na wszystkie informacje jakie staramy się mimo oporów im przekazać.

 

Powtarzam po raz kolejny, nie ma takiej opcji bym zweryfikowała politykę firmy w zakresie wcześniejszych ustaleń. Każdemu karmicielowi zabieramy kocięta do adopcji tylko raz, jednocześnie zobligowany on jest do zabezpieczenia ich matki, w przeciwnym przypadku nie może liczyć więcej na pomoc fundacji. Dysponujemy sprzętem, doświadczonymi wolontariuszkami, każda akcja może zakończyć się pozytywnie, wystarczy tylko dostosować się do poleceń opiekuna z ramienia fundacji.

Kociaki wszystkie są takie same, lubią zabawę i psoty jak małe dzieci. Bardzo szybko z groźnego dzikusa robią się słodkie rozkoszne miziaki, które okupują nasze fotele i łóżka, dlatego bycie domem tymczasowym jest niezwykle wdzięcznym choć absorbującym zajęciem, dlatego zachęcam do pomocy w procesie socjalizacji, tym bardziej, że i na tym polu fundacja oferuje pomoc wyprawkowo- medyczną oraz adopcyjną.

 

 

Wpis: 23.08.2015