Uwaga! Znajdujesz się na archiwalnej stronie Fundacji Kocia Mama. Aktualna strona znajduje się pod adresem www.kociamama.pl

Czym żyje Kocia Mama czyli kiedy szefowa jedzie do Filii

 

Już wiadomo każdemu w Fundacji, że hasło "Szefowa jedzie do Filii" oznacza, iż cały dzień będzie bardzo intensywny.
Tak było od zawsze. Każdy kto tylko raz był uczestnikiem takiej wycieczki wie już dobrze, że hasła "po drodze" i "przy okazji" oznaczają, że dzień będzie bogaty w spotkania i interwencje. Prawie nigdy się nie zdarza, żeby jechać do Piotrkowa tylko na zajęcia edukacyjne.

Szkoda czasu, energii, pieniędzy. Wszystko można tak poukładać, zorganizować, żeby jak najwięcej zadań wykonać, dziewczyny już potrafią pięknie wszystko zaplanować. Niby kocia fundacja, a oprócz opieki nad futrzakami bardzo rozwija każdą z nas w innych dziedzinach: uczy systematyki, planowania, działania w grupie, logistyki, komunikacji z ludźmi, mediami. Po roku pracy w Fundacji żadna z nas już nie jest taka sama, jesteśmy bardziej otwarte, kontaktowe, szybciej podejmujemy decyzje i nawiązujemy znajomości.
Nawet jeśli dotąd byłyśmy laikami w pewnych dziedzinach, to funkcjonowanie w społeczności kocio-maminej sprawia, że przyswajamy nieznane nam dotąd wiadomości.
Jeśli nawet wolontariuszka zgłasza chęć bycia tylko domem tymczasowym, to potrzeba chwili czy nagłe okoliczności szybko wymuszają na niej elastyczność i nagle odbiera telefon od szefowej bądź Emilii z prośbą: pomóż proszę nam na zajęciach edukacyjnych, Magda nie może, bo Witek się pochorował, nie może dziecko zostać bez opieki. Albo trzeba ustawić kiermasz, a Paulina ma wykłady, zastąp ją proszę...
Nawet jeśli dziewczyna zaczyna się wahać, że nie wie jak wyglądać ma stoisko to nie jest dla szefowej żaden argument: ma być tak zrobiona ekspozycja, żeby było ładnie! Będzie dobrze, ustaw tak żeby zachęcało odwiedzających targi i tym sposobem wszelkie argumenty zostają oddalone. Bo tak naprawdę nie jest ważne jak będzie wyglądał kiermasz, najważniejsze, żeby FKM była obecna, a przedmioty są takie piękne, że zawsze znajdą się chętni je kupić, tym bardziej, że cel jest szczytny - razem ratujemy koty!

I tylko u nas jest to możliwe, że w czasie kiedy jedna ekipa prowadzi zajęcia edukacyjne, druga załoga działa na stoisku.
Szefowa zawsze sama wszystko sprawdzi, pochwali, podpowie, pomoże, a potem wsiada w auto i jedzie dalej, z Bożeną albo Anią kierunek - Piotrków.
I tak po lekcjach w przedszkolu zawitała do Jaśminy na rozmowę o tym, co dzieje się w ich grupie, jakie są plany na przyszłość, jakie mają potrzeby, ustalamy harmonogram pracy na najbliższe miesiące - wiadomo, wiosna to czas zabiegów sterylizacji, czas małych kotów i jarmarków, wszystko trzeba właściwie zaplanować, by działać, ale nie zaburzać rytmu własnego życia już bardziej.
Szybka kawa u Jaśminy i jedziemy dalej - do Przygłowia, do Magdy, porozmawiać o nowym kalendarzu na rok 2014, trzeba zacząć planować.

Jeszcze czeka wizyta u Marty w stadninie, trzeba przywieźć koty do adopcji.
Jest co robić, jak zwykle.

Następnym razem wycieczka do Filii oprócz tradycyjnych już spotkań edukacyjnych, była urozmaicona o kiermasz i wizyty interwencyjne czyli znowu było szybko, sprawnie i bardzo wesoło.
Chcę podkreślić wyraźnie, że jestem bardzo dumna z mojej Filii, działają spokojnie, solidnie, budują rzetelną grupę, gdzie miejsce jest dla każdej osoby - młodej i starszej, mniej wykształconej i bardziej. Dzięki Jaśminie i jej wyczuciu, sympatii do ludzi i dużej wyrozumiałości notowania FKM w mieście non stop idą w górę, to jest największe ich osiągnięcie - dobra opinia i renoma fachowości.
Co jakiś czas muszę studzić gniew Jaśminy, bo nagle okazuje się, że padają recenzje pod jej kątem i organizacji niekiedy nieprzychylne, ale z uwagi, że ich autorstwem są osoby, którym podziękowałam za pracę w FKM, są dla mnie mało wiarygodne.

Koordynatorka Filii może czuć niesmak w tej sytuacji, ale zawsze powtarzam - ludzka zazdrość może wiele złego zdziałać, dla mnie nie jest to powód, żeby tracić spokój i podejmować konkretne działania, szkoda czasu na nic nie wnoszące rozmowy. Pisać czy mówić można wiele, trzeba było się wykazać, kiedy były wolontariuszkami FKM, teraz już nie ma drugiej szansy.
Wiem, że są osoby, które dopiero po czasie są w stanie zrozumieć jaką zaprzepaścili szansę. Mieli wszystko - zgodę na działanie, zapłacone rachunki w lecznicy, karmę dla kotów, żwirek, wszelkie sprzęty niezbędne do pracy, nawet zabawki dla kociaków, cóż nie moja wina, że zamiast docenić całą opiekę, jaką zapewniała im szefowa woleli robić zamieszanie, psuć atmosferę, szukać waśni. Finał takiego zachowania mógł być tylko jeden - rozstanie.
Nie ma w mojej Fundacji miejsca na kłamstwo, fałsz, niedomówienia, półprawdy - zawsze byłam na to szczególnie wyczulona i solennie uprzedzam każdą nową wolontariuszkę: możesz wszystko mi powiedzieć zawsze, każdy może się pomylić, ale nigdy nie kłam ani nie działaj na szkodę swoich koleżanek, jeśli z którąś masz trudniejszą komunikację, nie musisz z nią pracować, tu nie ma żadnych obowiązków, a już tym bardziej przymusu, praca w FKM to ma być przyjemność i satysfakcja.

Cóż, mijają lata, a te psujące spokój i równy rytm pracy Fundacji dziewczyny, które pożegnałam, bo taka była jedyna słuszna decyzja, jakoś nie zawiązały organizacji, gdzie byłyby liderami, nie mają koło siebie rzeszy popleczników, nie skupiły sympatyków czyli jednak ja miałam rację.
Jeśli ktoś mówiący o sobie: jestem społecznikiem, miłośnikiem kotów, chcę działać dla ich dobra, nie umie uszanować i docenić wagi i skali pomocy oraz możliwości działania, jakie są dla niego podane jak na tacy przez szefową, kiedy pracuje pod szyldem FKM to jest zwyczajnie głupi.
Nie boję się tego stwierdzenia, bo ja także mam okazję pracować z ludźmi, którzy nie do końca są dla mnie mentalnie czytelni, ale z uwagi na koty i wspólne cele jakie nas łączą, staram się unikać konfliktów, zachować poprawne stosunki i być szczerym w komunikacji, ale do takiej postawy nie każdy umie dojrzeć. Dlatego ci malkontenci nadal są sami i sieją zamęt, taka natura.

Dlatego zawsze mówię do Jaśminy: przestań o nich myśleć, zapomnij! Ty masz swoich podglądaczy - zazdrośników, ja mam swoich w Łodzi. Zostawiamy to za sobą daleko i działamy dalej. Teraz jest czas na FKM, mamy swój boom, swoje 5 minut, korzystajmy, a oni... Mogli być teraz z nami, wybrali inaczej, trudno!

 

Wpis: 26.05.2013